Star Wars: Ścieżka przeznaczenia

Powrót do Miasta w chmurach

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Star Wars: Ścieżka przeznaczenia
Miłośnicy Gwiezdnych wojen nie mogą narzekać na brak komiksów do czytania – na polskim rynku ukazywały się zarówno klasyczne pozycje (kolekcja Star Wars), na ogół trzymające co najmniej przyzwoity poziom Star Wars: Legendy oraz Star Wars Komiks. Do oferty dołączyły ostatnio trzy nowe serie traktujące o Darthcie Vaderze, najemnikach oraz Rebeliantach.

Serię poświęconą Rebeliantom otwiera Ścieżka przeznaczenia, rozgrywająca się po przytłaczającej porażce z siłami Imperium na planecie Hoth. Han Solo pozostaje zamrożony w karbonicie na statku Boby Fetta. Cała historia skupia się zatem na Luke'u, który stracił rękę i swój miecz świetlny podczas pamiętnego spotkania z Darthem Vaderem. Zszokowany informacjami przekazanymi mu przez Sitha próbuje odnaleźć spokój ducha i z powrotem zaufać Mocy. Wraz z księżniczką Leią, Lando Calrissianem, Chewbaccą i dwoma dobrze znanymi androidami wyruszają, by raz jeszcze odwiedzić Miasto w chmurach. Mając przy tym na ogonie komandor Zahrę.

W kwestii trzech rozpoczętych przez Egmont serii prognozowałem, że to odnoga poświęcona Rebeliantom będzie w największym stopniu ograniczona przez bagaż fabularny kinowych produkcji. Ostatecznie trudno stwierdzić, czy na tym poletku przoduje omawiana pozycja, czy też Mroczne serce Sithów, niemniej przypadek Najgroźniejszych w galaktyce udowadnia, że pozostawienie twórcom dużego pola do popisu również nie musi prowadzić do pozytywnych efektów. Ścieżka przeznaczenia to kolejny komiks osadzony w precyzyjnie określonych ramach, przez co trudno o wydarzenia znamienne dla przebiegu Rebelii. Niemniej twórcom zupełnie przyzwoicie wyszło wplecenie statycznych scen z pochłoniętym rozterkami Luke'iem w znacznie żywszą i naznaczoną wieloma zagrożeniami wyprawę do Miasta w chmurach. Leia schodzi na dalszy plan, za to sporo miejsca zyskuje dobrze przedstawiony Lando Calrissian. Co prawda dialogi niedawnego barona z Chewbaccą dość prędko przestają śmieszyć przez monotematyczność żartów, ale nie przysłania to najważniejszego odczucia – aż do finału fani Gwiezdnych wojen powinni się przy tym komiksie dobrze bawić. A w finale? Tam już niestety czuć, że autorzy jakoś musieli zamknąć opowieść o wyprawie, która obyła się bez brzemiennych skutków dla Rebelii. Zakończenie Ścieżki przeznaczenia do najlepszych nie należy

Na szczęście to, co dzieje się wcześniej, zapewnia wystarczająco porządnej rozrywki, aby miłośnicy Gwiezdnych wojen mieli powód do spędzenia kilkudziesięciu minut z lekturą w dłoniach. Niektóre rozwiązania fabularne rażą naiwnością, lecz kosmiczne pościgi, wymykanie się patrolom Imperium, powrót do Miasta w chmurach i sympatyczni bohaterowie są dostatecznym powodem do podążenia ścieżką Rebeliantów.