Star Wars Darth Vader #1: Mroczne serce Sithów

Mroczne kręcenie się w kółko

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Star Wars Darth Vader #1: Mroczne serce Sithów
Pozostałości ludzkiej, “dobrej” strony Dartha Vadera to temat może i zajmujący dla miłośników Gwiezdnych wojen, ale bardzo trudny do ujęcia dla scenarzystów. Czy Greg Pak podołał wyzwaniu?

Punktem wyjściowym dla fabuły jest jedno z najsłynniejszych wyznań w historii kina, jakiego dokonał właśnie Vader. Jednak na skutek spotkania Luke’a Skywalkera w filmowym Imperium kontratakuje Lord Sithów postanawia dokonać zemsty na tych, którzy ponoszą winę za to, że jego syn okazał się słaby. Tropy prowadzą go po różnych zakamarkach gwiezdnowojennego uniwersum, badając wraz z droidem śledczym przeszłość Padme i Anakina.

Pomysł stojący za Mrocznym sercem Sithów wydawał się niepokojący – niepodobna było oczekiwać, że w kierowanym do masowego odbiorcy komiksie Greg Pak zdoła zaczerpnąć z przeszłości Dartha Vadera na tyle sprytnie, aby jego opowieść była czymś więcej niż czytadłem dla zagorzałych fanów. Obawy nie okazały się mylne, chociaż trafiają się ciekawe momenty. Scenarzysta cofa się do okresu wojen klonów, kiedy Anakin, znajdując się pod czujnym okiem Kenobiego, spotykał się z Padme. Teraz lord Sithów pragnie poznać dokładne losy zmarłej żony, co spycha odnalezienie Luke’a na drugi plan. Niestety szybko dają o sobie znać ograniczenia wynikające z umiejscowienia fabuły pomiędzy Imperium kontratakuje a Powrotem Jedi – Pak nie mógł sobie pozwolić na ingerowanie w status quo Gwiezdnych wojen i widać to gołym okiem, kiedy błądzi wokół tematu, posyła Vadera do kolejnych i kolejnych lokacji, gdzie Sith i tak nie dowiaduje się niczego szczególnie istotnego. Ostatecznie to opowieść oddziaływująca na poziomie sentymentalnym nie tylko w przypadku protagonisty, ale i czytelnika.

Pak nie poradził sobie z kreacją bohaterów. Vader milczy albo przemawia nie do końca jak on, czego bynajmniej nie tłumaczy fabuła liniowo dążąca do nieszczególnie absorbującego finału. Irytuje również droid, którego ekspozycyjne kwestie w dymkach obnażają braki warsztatowe scenarzysty. Od strony graficznej to zupełnie przeciętna pozycja, nie wyróżniająca się ani na plus, ani na minus – duże dawki ciemnych i szarych barw są przełamywane przez czerwień towarzyszącą walkom z udziałem Vadera oraz jego licznym retrospekcjom.

Greg Pak nie podołał zobrazowaniu lorda Sithów targanego wewnętrznymi konfliktami i zestawieniem jego mrocznej tożsamości z przeszłością Anakina i Padme. Mroczne serce Sithów broni się tylko w kategorii czytadeł dla najzagorzalszych miłośników uniwersum, jego największą zaletą są zaś wizyty Dartha Vadera w kluczowych dla Luke’a, Anakina i Padme miejscach, jak Tatooine i pałac na Naboo.