Do miasteczka przybywa Miss Gatling, aby dokonać wyceny majątku jednego ze zmarłych mieszkańców. Burmistrz chce zaskarbić sobie przychylność wyborców, obiecując rozwiązanie zagadki tajemniczych zgonów i ściągając do miasteczka łowcę. Miejscowy szeryf, wyglądający na mało praktycznego człowieka, zaczyna smalić cholewki do Miss Gatling i zapomina o swoich obowiązkach, ale cały czas podchodzi do wydarzeń ze swoim specyficznym poczuciem humoru. W końcu organizuje zespół dochodzeniowy. Co czai się w lesie? Czego chce? I skąd się wzięło? Czy ktoś, bawiąc się w magię, otwarł przypadkiem jakiś portal?
Herenguel tworzy opowieść grozy w realiach westernowych (choć w sumie miasteczko leży na wschodnim wybrzeżu USA) i ciężko odmówić mu na tym polu sukcesu. Piękna szata graficzna i wesołkowatość szeryfa Jamesa są znakomitym kontrapunktem dla budzących grozę postaci przemykających w leśnej gęstwinie. Malowniczość świata przedstawionego nie zapowiada dramatycznego rozwoju wydarzeń. Z jednej strony budowanie opowieści na takich fundamentach to nic nowego. Ale z drugiej przecież może twórcy uda się nas zaskoczyć nieoczekiwanym finałem. Nadzieje są spore, bo autor pokazał już co nieco ze swojego arsenału twórczego. Nie da się nie zakochać w rudowłosej Miss Gatling ani nie poczuć atmosfery miasteczka. Sprawia ono wrażenie schowanego przed całym światem w jakiejś głuszy, ale nie staje się poprzez to odizolowane i klaustrofobiczne. Lekko rozproszone w przymglonym powietrzu słońce otwiera tę przestrzeń.
Po pierwszym tomie nowej serii nie da się o niej wyrokować ani jednoznacznie pozytywnie, ani negatywnie, choć w fabule pojawiają się pewne niepokojące sygnały, które mogą zwiastować to, że poczujemy się rozczarowani konkluzją. Ale to tylko domniemania, które nie muszą się pokryć z rzeczywistym stanem rzeczy, bowiem komiks Herenguela zbiera na Bedetheque wysokie oceny: Tom 1 - 4,4/5 (260 głosów), tom 2 - 4,3/5 (53 głosy). Połączenie horroru i fantasy z easternem? Czemu nie.