» Recenzje » Sandman. Preludia i nokturny

Sandman. Preludia i nokturny


wersja do druku

Komiks z Krainy Snów

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Sandman. Preludia i nokturny
Neil&Will Eisner Comic Industry Award, Harrey Award, World Fantasy Award - o takich nagrodach dla Sandmana informuje nas okładka ekskluzywnego wydania pierwszych epizodów opowieści o Piaskowym Dziadku. Chociaż różne nagrody bywają przyznawane w sposób pozbawiony sensu i logiki, to taka ich mnogość do czegoś zobowiązuje. Zwłaszcza, że ostatnią z nich po raz pierwszy otrzymał komiks - wcześniej wręczano ją wyłącznie utworom czysto literackim. Sandman to jedna z najbardziej popularnych serii wydawnictwa Egmont, która ostatnio doczekała się wznowienia. Pomysł na taką kampanię wydaje się o tyle słuszny, że pierwsze albumy tychże komiksów osiągają na aukcjach internetowych zawrotne ceny, a rozpoczęcie lektury z pominięciem pierwszych części cyklu odbiera jej wiele uroku. Dodatkową zaletą nowych wydań jest ich jakość: twarda oprawa, gruby kredowy papier - do tego polscy wydawcy, oczywiście w wypadku najważniejszych komiksów, zdążyli czytelników przyzwyczaić. Taki luksus niestety kosztuje, ale z pewnością znajduje swoją grupę docelową wśród polskich komiksiarzy.

Historia przedstawiona w komiksie obraca się wokół postaci Sandmana. Pozornie nie odgrywające w naszym życiu istotnej roli nocne mary i marzenia w jego ręku okazują się potężną bronią. Prawdziwe kłopoty rodzą się jednak dopiero wtedy, gdy magiczne insygnia władcy snów wpadają w niepowołane ręce... Przez karty komiksu przewijają się znane z uniwersum DC postaci demona Etrigana czy Johna Constantine'a, a także wiedźmy Hekate, Belzebuba, Śmierci i wielu, wielu innych, których losy splotły się z historią Morfeusza. Władca Snów będzie musiał uciekać angielskiemu okultyście i aby odzyskać swoje artefakty odwiedzi samo Piekło, gdzie stoczy pojedynek z jednym z diabłów na oczach samego Lucyfera. W epilogu zaś spotka się ze swoją siostrą - Śmiercią. Ta gotycka piękność w ciężkich glanach nieraz wejdzie Sandmanowi w drogę.

Ogromną zaletą komiksu od strony fabularnej jest kompletność opowiadanej historii. W pierwszym rozdziale zawiązuje się akcja, przez kolejne rozwija się podzielona na epizody obracające się wokół głównej osi fabuły, aż do wyraźnie niezależnego epilogu. Rzec można: normalna rzecz, jednak tutaj trójdzielna kompozycja wdrożona została z niebywałym kunsztem, każda część jest wyraziście oddzielona od pozostałych, lecz przy tym spójna i odmienna w swojej estetyce. Spiskowe otwarcie, paranoidalny środek, stonowany finisz można powiedzieć, widząc różnorodność klimatów, które tchną z kart komiksu. Jego zaletą jest urozmaicenie konwencji, w przestrzeni których porusza się scenarzysta. Myślą przewodnią wydaje się obyczajowy horror, ale przybiera on różnorodne odcienie. Sam autor w posłowiu wspomina, że każdy epizod był inny, cechował się odmiennym potraktowaniem estetyki opowieści grozy.

Historia rozwija się przed czytelnikiem powoli, jest przejrzysta i klarowna mimo prowadzenia nierzadko więcej niż jednego wątku naraz. Dzieje się tak zapewne za sprawą ogromnego kunsztu Gaimana, który lawiruje na granicy czytelności i przesadnego artyzmu, wychodząc z tego spaceru obronną ręką. Pomimo spokojnego tempa narracji komiks nie nudzi czytelnika, bowiem kolejne wątki i elementy fabularnej układanki ukazywane są w idealnie zaplanowanych odstępach czasowych.

Za rysunki odpowiada czterech grafików. Dave McKean przygotował znakomite, psychodeliczne okładki poszczególnych fragmentów opowieści. Pozostali rysownicy zajęli się wprowadzaniem niepokojącego klimatu snu do poszczególnych fragmentów historii. Wszystkie epizody trzymają równy, wysoki poziom graficzny. Są może lekko rozmazane i rozbite, jednak wprowadzają czytelnika w specyficzny, niepokojący klimat.

Komiks, poza swoją wartością kolekcjonerską, jest niewątpliwie wciągającym, oryginalnie narysowanym horrorem obyczajowym. Powinien wciągnąć szczególnie wielbicieli opowieści o przenikających się rzeczywistościach: naszej, ziemskiej, i tej nadnaturalnej, boskiej. Ale nie niebieskiej, lecz krwawej i okrutnej. Świat snów, śmierci, piekieł zdaje się istnieć równolegle z ponurą ziemską rzeczywistością, a baronowie infernalnych czeluści mogą bezpośrednio ingerować w świat ludzi, których kontakty z mieszkańcami "drugiej strony" sprowadzają nierzadko na skraj szaleństwa.

Blog Jarosława 'beacona' Kopcia
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.48
Ocena użytkowników
Średnia z 20 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Sandman. Preludia i nokturny
Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Sam Kieth, Mike Dringenberg, Malcolm Jones III
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: lipiec 2006
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 236
Format: 17x26 cm
Oprawa: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 69 zł



Czytaj również

Sandman. Preludia i nokturny
Początek snu
- recenzja
Sandman #1: Preludia i nokturny (wyd. III)
W objęciach Morfeusza
- recenzja
Sandman #2: Dom lalki (Wyd. III)
Wizyty w karczmie
- recenzja
Śmierć
Młodsza, fajna siostra
- recenzja
 Sandman. Senni Łowcy
Sandman dla każdego
- recenzja
Sandman #8: Koniec światów
Gaiman jakiego lubimy
- recenzja

Komentarze


~Marius Magnus

Użytkownik niezarejestrowany
    Takie tam...
Ocena:
0
Niby recenzji nic konkretnego do zarzucenia nie mam, ale jawi mi się jako poprawna i tylko tyle.

Aha, czy coś się zmieniło (przez ostatni miesiąc właściwie nie korzystałem z sieci, więc mogę nie być na bieżąco), czy Egmont nadal nie potwierdził, że wyda całego Sandmana w hardcoverze, bo jeśli tak właśnie, to zdanie "Sandman to jedna z najbardziej popularnych serii wydawnictwa Egmont, która ostatnio doczekała się wznowienia.", jak i następne w akapicie możnaby nieco przerobić, bo po lekturze tychże może powstać wrażenie, że cała seria zostanie wznowiona. O kilku błędach stylistycznych nie wspominam, bo i po co.

Pozdrawiam serdecznie!
30-11-2006 23:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.