Sami #01: Zniknięcie

Co się stanie kiedy zostawisz dzieci same?

Autor: Shadov

Sami #01: Zniknięcie
Apokalipsa przybiera różne formy: dla jednych będzie to bomba atomowa, dla innych atak zombie, gdzie indziej najazd kosmitów, a dla piątki smarków z Forville – zniknięcie dorosłych.

Miejscowe dzieciaki Dodji, Leila, Camille, Yvan i Terry budzą się pewnego dnia, odkrywając, że wszyscy wokół nich zniknęli: rodzice, rodzeństwo, opiekunowie, sąsiedzi, rówieśnicy. Jak i dlaczego? Nie mają pojęcia. Wiedzą, że sami długo nie przetrwają. Muszą znaleźć schronienie oraz jedzenie, a jak sytuacja pozwoli, to i mieszkańców miasteczka, którzy “wyparowali”.

Sami nagrodzono na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Angoulême w kategorii najlepszy komiks dla młodzieży w wieku 9–12 lat. Z kolei w 2017 roku na jego motywach stworzono film Seuls.

Historię od początku śledzi się z niesłabnącym zainteresowaniem, a z pozoru prosty pomysł i prości bohaterowie szybko zdobywają sympatię czytelnika. Ot dzieci znalazły się w niecodziennej sytuacji, ale pomimo tęsknoty za rodzicami, radzą sobie, jak potrafią – nie analizują zbytnio sytuacji, próbują po prostu przetrwać, licząc, że dorośli wrócą równie szybko, jak odeszli. 

Historia napisana przez Fabiena Vehlmanna to dość ciekawa koncepcja przedstawiająca apokalipsę z perspektywy dzieci. Przy czym, o ile motyw zniknięcia dorosłych – pozostawienia dzieci samymi sobie – nie jest nowy, tak tu scenarzysta fajnie kreśli emocje towarzyszące piątce dzieciaków. Poczynając od najmłodszego z paczki Terry’ego będącego przestraszonym dzieckiem, a kończąc na Dodjm, który zachowuje się najbardziej dorośle i najszybciej wchodzi w rolę opiekuna. Ciekawie przedstawiono także Leilę, dziewczynę lubiącą majsterkować oraz Camille z Yvanem, którzy sprawiają wrażenie nad wiek sumiennych. Mali bohaterowie to różnorodna mieszanka charakterów; szybko się zaprzyjaźniają, a kolejne niebezpieczeństwa zbliżają ich jeszcze bardziej. Oczywiście nie brakuje kłótni i kąśliwych uwag, ale w przypadku dzieci duma i urazy szybko przestają mieć znaczenie. 

Fabularnie na próżno szukać tu dramatu czy przejawów humoru, równocześnie scenarzysta unika zbyt wielu smutnych scen. Historia Fabiena Vehlmanna to poważna przygoda, świetnie pokazująca roztropność dzieci, które przez sytuację, w jakiej się znalazły, wchodzą na grunt dorosłego życia. Oczywiście skala zagrożenia wymusza pewne zachowania i prace, bo o ile zrobienie obiadu okazuje się dla dzieciaków fiaskiem, tak konfrontacja z dzikim drapieżnikiem wyzwala w nich niemal superbohaterskie zachowania.

Ilustracyjnie Zniknięcie to rzemieślnicza robota. Wszystko jest poprawne, postaci w równym stopniu dobrze prezentują emocje, a sceny mają odpowiednią dynamikę. Niemniej mamy tu do czynienia z dość jednostajną kolorystyką i układem kadrów: ogląda się to dobrze, ale nie należy spodziewać się postapokaliptycznego krajobrazu czy miasteczka “duchów”. 

Zniknięcie to fajna i dobrze zapowiadająca się historia, pomimo że zapewne długo jeszcze nie dowiemy się, co spotkało dorosłych. Aczkolwiek (nie)szczęśliwą piątkę czeka sporo niecodziennych przygód. Komiks polecam zarówno dzieciakom, jak i dorosłym.