» Recenzje » Relax #32

Relax #32

Relax #32
W ostatnich latach mieliśmy przynajmniej kilka udanych prób wskrzeszenia popularnych przed laty magazynów związanych z szeroko rozumianą fantastyką. Spektakularnym sukcesem zakończyły się społecznościowe zbiórki na reaktywację Magii i Miecza oraz Secret Service, nawet jeśli późniejsze losy obu czasopism nie potoczyły się tak, jak mogliby sobie tego życzyć ich fani.

Innym kultowym tytułem, którego odnowienie bazuje w znacznej mierze na sentymencie, jest Relax, który ukazywał się pierwotnie w drugiej połowie lat 70. i początku 80. ubiegłego wieku. Ogółem wydano 31 numerów czasopisma, z którym współpracowali najbardziej wówczas znani polscy komiksiarze, na którego łamach debiutowali głośni później rysownicy i który dawał też możliwość obcowania z niedostępnymi inaczej pracami zagranicznych twórców. 

Niezależnie od konieczności płacenia ideologicznego trybutu ówczesnej władzy, magazyn przynosił mnóstwo naprawdę znakomitych i zróżnicowanych historii – zarówno krótszych, jak i bardziej rozbudowanych, publikowanych w odcinkach, lekkich humoresek i pozycji jak najbardziej poważnych, komiksów skierowanych do młodszych czytelników i odbiorców bardziej dojrzałych, a do tego nieco publicystyki. O tym, jak dobrze leciwe już produkcje zniosły próbę czasu, można przekonać się dzięki lekturze wznowieniowych antologii. Dotychczas ukazały się ich trzy tomy, na łamach Poltergeista przybliżaliśmy pierwszy i drugi z nich.

Twórcy nowej odsłony magazynu – opatrzonej podtytułem Magazyn opowieści rysunkowych – do pierwowzoru sprzed dekad nawiązują nie tylko tytułem, układem okładki i numeracją stanowiącą kontynuację tej z lat 1976–1981, ale także modelem publikacji. Pomimo nieporównanie większej objętości (156 stron wobec dawniejszych 32), dostajemy mieszankę rozmaitych form i konwencji, prac krótszych i dłuższych, dzieł mniej i bardziej znanych autorów, a do tego niemałą dawkę dobrej publicystyki.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Debiutancki, 32 numer (tak, zdaję sobie sprawę, jak to brzmi) przynosi łącznie osiemnaście komiksów – zarówno kompletnych historii, jak i odcinków stanowiących części większych całości, oraz sześć artykułów. Oczywiście nie sposób przybliżać drobiazgowo każdej z pozycji wchodzących w skład tak obszernego albumu, ale łatwo można pogrupować je w kilka kategorii.

Publicystyczne teksty poświęcono przeszłości komiksowego rynku oraz omówieniu różnych aspektów współczesnej sytuacji tego medium. Do tej pierwszej grupy można zaliczyć artykuł przybliżający historię oryginalnej wersji magazynu Relax, podobny tekst wydaje się wręcz obowiązkowy na otwarcie nowej odsłony czasopisma. Wśród tych drugich wypada zauważyć ciekawy materiał poświęcony rynkowi oryginalnych plansz oraz – siłą rzeczy subiektywne – zestawienie najciekawszych komiksowych pozycji opublikowanych po polsku w ciągu ostatnich miesięcy przed ukazaniem się numeru.

Materiały rysowane można z kolei podzielić na trzy kategorie. Pierwszą stanowią dominujące krótkie formy, najwyżej kilkustronicowe, a nierzadko zajmujące jedną-dwie strony, w założeniu lekkie i humorystyczne, w tym przeznaczone dla młodszych czytelników. Choć formalnie najliczniejsze, to, z uwagi na długość, nie zajmują tak wiele miejsca, co te należące do drugiej kategorii. I aż chciałoby się powiedzieć – na szczęście. Wśród tych prac znajdziemy bowiem kawałki ciekawe i autentycznie zabawne, ale sporo też humoru mocno wymuszonego, wtórnych pomysłów czy przesadnej stylizacji na kreskę charakterystyczną dla znanych twórców – tu szczególnie wyróżnia się Artur Ruducha, którego praca o przydługim tytule Bum! z prawego, Bęc! z lewego – w poszukiwaniu tego i owego wygląda jak nieudolna podróbka Tadeusza Baranowskiego. Niestety, w założeniu zabawnym perypetiom dwójki naukowców daleko do przygód profesora Nerwosolka czy Orient-Mena.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Drugą grupę, zajmującą zdecydowanie najwięcej miejsca, stanowią początkowe odcinki dłuższych historii i w niej znalazły się naprawdę mocne pozycje. Otwierająca album Córka lodowego olbrzyma ze scenariuszem i rysunkami Robina Rechta to nie wierna adaptacja klasycznego opowiadania Roberta E. Howarda (a takie widzieliśmy już niejednokrotnie), lecz jego twórcze rozwinięcie, ukazujące znaną historię z perspektywy Atali. Zobaczymy, jak fabuła rozwinie się w dalszych odcinkach, ale nieśpiesznie prowadzona narracja stanowi bardzo ciekawe zaskoczenie wobec szybkiego tempa literackiego pierwowzoru, w którym mieliśmy de facto tylko walki i pościg. Podobnie toczy się fabuła w Quinto, stworzonej przez Andreasa historii członków Brygad Republikańskich, w wojnie domowej w Hiszpanii walczących przeciwko faszystom – tu jednak analogiczne spowolnienie ma przede wszystkim służyć budowaniu postaci. Czytelnicy mają czas, by poznać zróżnicowanych bohaterów, zastanowić się nad dokonywanymi przez nich wyborami. Ostatnia obszerna pozycja to Texas Jack, ze scenariuszem Pierre'a Dubois i rysunkami Dymitriego Armanda, w którym trupa objazdowego westernowego cyrku zostaje wynajęta, by poradzić sobie z bandytami terroryzującymi ludność kolonizowanego Oregonu.

W tej grupie dobrze prezentują się też prace polskich autorów. Obywatel dopalony duetu Maciej i Adam Kmiołek, czarno-biała historia z blokowiska na warszawskiej Pradze, pewnie nie doczeka się szczęśliwego zakończenia, ale na pewno warto zaczekać na jej ciąg dalszy. Z kolei Obywatel N. Zbigniewa Kasprzaka to pokolorowana reedycja komiksu oryginalnie stanowiącego program teatralnego przedstawienia z 1986 roku, wyraźnie inspirowanego Rewizorem. Pod względem jakości wizualnie odstępuje na minus od innych pozycji z albumu, to jednak kwestia, jak przypuszczam, pierwotnego wydania, opublikowanego w znacznie mniejszym formacie, które po przeskalowaniu nie wygląda zbyt dobrze, ale fabularnie w ciekawy sposób ukazuje małomiasteczkowe realia, mimo upływu dekad nadal aktualne. Na zdecydowanie słabsze oceny zasługuje za to Tajfun: Tytan reakcji autorstwa Nikodema Cabały – doskonale znany bohater stworzony przez Tadeusza Raczkiewicza zasługiwał na powrót w dużo lepszym stylu. W nowym Relaxie dostajemy zamiast tego dość bełkotliwy wstęp zajmujący zaledwie jedną stroniczkę, nie dający zbyt wielkich nadziei na to, że dalszy ciąg będzie prezentować się lepiej.

Ostatnia kategoria to nieco dłuższe, samodzielne fabuły i z przykrością muszę stwierdzić, że jest ona najskromniejsza, choć równocześnie należą do niej pozycje zasługujące na pochwały. Choćby historie stworzone przez Jodorowsky'ego, jak Złote łzy albo nowela ze świata Metabaronów, do której ilustracje zrobił Moebius – ta ostatnia to prawdziwa gratka. Mam nadzieję, że w kolejnych Relaxowych albumach zobaczymy więcej takich autonomicznych materiałów, ale równocześnie rozumiem, że otwarcie nowej odsłony magazynu ma w pierwszej kolejności związać czytelników z reedycją czasopisma, a wciągnięcie ich w serie, których dalszy ciąg będą chcieli poznać, to sposób na zdobycie ich serc (i portfeli), stąd w recenzowanym albumie takie, a nie inne proporcje poszczególnych kategorii komiksów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Oryginalny Relax upadł na początku przedostatniej dekady XX wieku nie z braku zainteresowania czytelników, a z przyczyn gospodarczych – zabił go brak papieru i farby drukarskiej wysokiej jakości. Wskrzeszona odsłona magazynu nie musiała obawiać się podobnej perspektywy, jednak obecnie nie tylko zmieniły się warunki ekonomiczne, ale dodatkowo musi jeszcze konkurować z nieporównanie bogatszą ofertą komiksowych wydawnictw w każdym miesiącu kuszących czytelników (i klientów) szerokim wyborem różnorodnych albumów. Otwarcie nowego rozdziału w historii tego tytułu ma spore szanse zainteresować nie tylko tych odbiorców, którzy sięgną po niego, kierując się sentymentem, ale i osoby szukające po prostu ciekawych, dobrze opowiedzianych fabuł wspartych solidną dawką publicystyki. Choć nie wszystkie fragmenty albumu oceniam równie wysoko, to na pewno warto po niego sięgnąć – i liczyć, że kolejne numery utrzymają przynajmniej zbliżony poziom, a sam Relax na stałe zagości na komiksowym rynku. W tej chwili ukazało się już kilka kolejnych numerów, obecnie w zapowiedziach wydawcy jest numer #37 – widoki są więc jak najbardziej obiecujące.

 

Dziękujemy wydawnictwu Labrum za udostępnienie albumu do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Relax. Magazyn opowieści rysunkowych #32
Redaktor naczelny: Marcin Lechna
Scenariusz: Robin Recht, Mariusz Zabdyr, Maciej Kur, Nikodem Cabała, Pierre Dubois, Jacek Skrzydlewski, Maciej Kmiołek, Andreas, Maciej Mazur, Sławomir Kiełbus, Artur Grzenda, Jodorowsky, Jacek Rodek, Wiktor Żwikiewicz, Artur Ruducha
Rysunki: Robin Recht, Mariusz Zabdyr, Piotr Bednarczyk, Nikodem Cabała, Dimitri Armand, Jacek Skrzydlewski, Adam Kmiołek, Andreas, Maciej Mazur, Mieczysław Fijał, Meago, Sławomir Kiełbus, Wojtek Cichoń, Ladronn, Zbigniew Kasprzak, Andrzej Nowakowski, Moebius, Artur Ruducha
Seria: Relax. Magazyn opowieści rysunkowych, relax
Wydawca: Labrum, PolishComicArt.pl
Data wydania: styczeń 2021
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Sylwia Chauveau
Liczba stron: 160
Format: 235x325 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: czarno-biały i kolorowy
ISSN: 02090155
Cena: 59,99 zł



Czytaj również

Relax #33
Mniej humoru – na szczęście
- recenzja
Relax #35
Nierówno, ale do przodu
- recenzja
Relax #34
Z wkładką dla dzieci
- recenzja
Kajko i Kokosz. Opowieści z Mirmiłowa #01: Obłęd Hegemona
Komiks zupełne niekonieczny
- recenzja
Relax #36
Klasyka i nowości
- recenzja

Komentarze


Exar
   
Ocena:
0
Mam trzy Antologie i ich lektura to ciekawe doświadczenie. Co nie znaczy, że pozycje tam są wybitne:).
23-03-2022 18:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.