» Recenzje » RIP#1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć

RIP#1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć


wersja do druku

Nie dowiesz się z gazety...

Redakcja: Lavernia

RIP#1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć
Wśród dominujących na polskim rynku komiksowym tłumaczeń pozycji z USA warto zwrócić uwagę na przekłady albumów z innych stron świata. I pochwalić wydawców, którzy dokładają starań, by przybliżyć czytelnikom choćby skromny wycinek szerokiego spektrum obrazkowych historii z całego globu.

Komiksy frankofońskie przed laty poznawałem dzięki przygodom Arii, Valeriana i Laureliny, oraz Rorka, a także rycerza Bragona i jego towarzyszy. Razem z perypetiami Tintina i Hugo zaszczepiły we mnie przeświadczenie o tym, że produkcje z Beneluxu czy znad Sekwany to historie generalnie optymistyczne, ale przede wszystkim ładne. Przeświadczenie, z którego fałszywości doskonale zdaję sobie sprawę, ale które mimo tego nieodmiennie budzi we mnie poczucie dysonansu, gdy stykam się z frankofońskimi albumami, brutalnie zadającymi mu kłam.

Trudno chyba o bardziej dobitny przykład niż seria RIP, ze scenariuszem autora ukrywającego się pod pseudonimem Gaet's i ilustracjami Juliena Moniera. Sześcioczęściowa historia, w polskiej wersji językowej opublikowana nakładem wydawnictwa Non Stop Comics, opowiada o pracownikach firmy wzywanej do miejsc, w których odnaleziono zwłoki – zazwyczaj po dłuższym czasie od śmierci denata. To jednak nie ekipa dochodzeniowa czy nawet grabarze – nie dostaniemy tu uśmiechniętych i zawsze profesjonalnych funkcjonariuszy NCSI ani dociekliwych badaczy z Trupiej Farmy – bohaterom komiksu bliżej do cmentarnych hien albo szabrowników. Na zlecenie domu aukcyjnego przybywają do domów osób zmarłych samotnie, by – mówiąc bez ogródek – ograbić je ze wszelkich cennych przedmiotów, nim zjawią się odpowiednie służby, które uprzątną same zwłoki. Meble, biżuteria, obrazy, zastawa – wszystko to wędruje do magazynu, a następnie, po skatalogowaniu (i, zapewne, odkażeniu) – na aukcje. Członkowie ekipy mogą zatrzymać rzeczy w rodzaju konserw czy środków czystości, ale próby przywłaszczenia jakichkolwiek wartościowych dóbr są bezwzględnie karane, zresztą pracę "sprzątaczy" nadzorują smutni faceci w garniturach, czujnie pilnujący, by nic nie przylepiło się nikomu do rąk.

Robota parszywa, płaca mizerna, towarzystwo nieciekawe – ekipa, jaką poznajemy w pierwszym tomie, to banda degeneratów i wykolejeńców, dla których taka praca to nie potknięcie na ścieżce kariery, ale ślepy zaułek bez wyjścia, do którego doprowadziła ich długa seria błędnych wyborów. Historia opowiadana na przestrzeni sześciu tomów w kolejnych albumach ukazywana jest z perspektywy poszczególnych członków ekipy. Pierwszym z nich jest Derrick – przegryw mieszkający w ruderze pod miastem, z żoną, z którą są razem chyba tylko z przyzwyczajenia, a którą określa tak czułymi słowami jak "zdzira" czy "wywłoka". Jedynymi rozrywkami są dla niego wypady do knajpy, równie obskurnej, co całe jego otoczenie, i wieczorna masturbacja. Życie parszywe, ale stabilne, jednak nagle wydarza się w nim coś, co ma szanse odmienić tę rutynę, dać mu nowy start. Nadzieja na lepsze jutro jest jednak złudna, a to, co miało być przepustką do szczęśliwej przyszłości, ostatecznie przynosi tylko nakręcającą się spiralę przemocy i śmierci.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dalsze albumy będą, jak możemy się spodziewać, pokazywać te same wydarzenia widziane oczami innych postaci, które mamy już okazję poznać w tym tomie – trochę żałuję, że nie ma wśród nich małżonki Derricka. Jednak także jako samodzielna historia Ciężko przeżyć własną śmierć broni się bardzo dobrze, stanowiąc spójną i konsekwentną fabularnie opowieść ze znakomitą klamrą jako zwieńczeniem, ale na pewno ukazanie intrygi z perspektywy innych bohaterów pozwoli nadać jej dodatkowy wymiar.

Bardzo dobrze przedstawia się graficzna strona albumu, zarówno pod względem użytej kreski, jak i zastosowanej palety barw. Postacie rysowane są wyraziście, wręcz karykaturalnie, co ułatwia podkreślenie ich specyfiki, a równocześnie buduje odpowiedni dystans zarówno do nich samych, jak i dokonywanych przez nie bestialskich czynów. Otoczenie ukazane jest jednak bez podobnej taryfy ulgowej – w pracy towarzyszą bohaterom rozkładające się zwłoki, roje robactwa, pleśń i zgnilizna – wszystko to wręcz wylewa się z kadrów w towarzystwie wszechobecnego, duszącego smrodu. Co ciekawe, największe obrzydzeniu budzą jednak nie domostwa umarłych, ale żywych. Dom Derricka z zewnątrz wygląda jak rudera, ale w środku jest jeszcze gorzej – walające się puste puszki, wszechobecne niedopałki, stosy talerzy z gnijącymi resztkami zalegające w zlewie; aż nie chce się wierzyć, że ani on, ani jego żona nie chcą choć trochę ogarnąć swego otoczenia. Niewiele lepiej prezentuje się siedziba firmy zatrudniającej sprzątaczy, szatnia, w której ci przebierają się do pracy, i bar (a raczej należałoby powiedzieć: speluna), w której przepijają wypłatę.

Kolory dobrze współgrają z nastrojem wszechobecnego rozkładu i zepsucia, tak fizycznego, jak i moralnego – szarości, zielenie i brązy dominują w palecie barw, nawet czerwień krwi, której dostajemy aż nadto, wydaje się brudna.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Materiały dodatkowe zamykające tom wypada ocenić pozytywnie, choć i one nie oszczędzą nam sporej dawki obrzydliwości. Znajdziemy w nich szkice, sylwetki postaci, zdjęcia stanowiące źródło inspiracji dla scenografii, a także przybliżenie fabuły kolejnych tomów serii.

RIP na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Wielbiciele makabry, ale raczej w stylu 997 niż hollywoodzkich horrorów, będą zachwyceni, podobnie jak czytelnicy szukający mocnych, wyrazistych historii bez fantastycznych elementów pozwalających ująć obrzydliwość i bestialstwo w nawias umowności. Ja na pewno chętnie sięgnę po kolejne albumy z cyklu – nawet jeśli wolę nie wiedzieć, skąd scenarzysta czerpał inspiracje do tworzenia fabuły.

 

Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie albumu do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: RIP #1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć
Scenariusz: Gaet's
Rysunki: Julien Monier
Seria: RIP
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: 18 maja 2022
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Jakub Syty
Liczba stron: 112
Format: 196x268 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-8230-277-6
Cena: 54,90 zł
Tytuł oryginalny: RIP, Tome 1: Derrick – Je ne survivrai pas à la mort
Wydawca oryginału: Petit à Petit
Data wydania oryginału: 14 września 2018
Kraj wydania oryginału: Francja



Czytaj również

Lastman #6
Koniec i nowy początek
- recenzja
Lastman #5
Miszmasz, który działa
- recenzja
Miasto Wyrzutków #2: Chłopak, który zbierał stworzonka
Wracamy na ulice Miasta Wyrzutków
- recenzja
Lastman #4
Kolejny tom, kolejny turniej
- recenzja
Lastman #3
Świat poza doliną
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.