» Recenzje » Punisher: Kingpin rządzi

Punisher: Kingpin rządzi


wersja do druku

Pogromca z przeszłości

Redakcja: Balint 'balint' Lengyel, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Punisher: Kingpin rządzi
Punisher nigdy nie był najpopularniejszym spośród bohaterów Marvela, zdecydowanie ustępując Spider-Manowi czy Mścicielom. A jednak na przestrzeni lat doczekał się nie tylko kilku własnych serii oraz gościnnych występów w albumach z przygodami innych postaci, ale także gier komputerowych i filmowych adaptacji.

Pierwszą z nich był pochodzący z roku 1989 i zatytułowany po prostu Punisher obraz, w którym główną rolę zagrał Dolph Lundgren. Chociaż zarówno w momencie swojej premiery, jak i później nie zdobył szczególnego uznania krytyków, to mam do niego pewien sentyment – oglądany przed laty na kasecie VHS, dostarczył mi niemało rozrywki i jeszcze dziś zdarza mi się do niego wrócić.

Z podobnym sentymentem wspominam wydawane na początku lat 90. ubiegłego wieku komiksowe zeszyty o przygodach Punishera, ukazujące się nakładem TM-Semic. Niedawno powróciły one do mnie za sprawą wydawnictwa Egmont, które wprowadziło do sprzedaży zbiorowy album z cyklu Epic Collection. Zatytułowany Punisher: Kingpin rządzi, gromadzi zeszyty wydane oryginalnie w latach 1988-89. Liczący 480 stron tom zawiera historie stworzone przez różnych scenarzystów i zilustrowane przez szerokie grono grafików. Przybliżenie szczegółowo każdej z nich nie miałoby szczególnego sensu, ale na szczęście można je podzielić na kilka kategorii.

Po pierwsze otrzymujemy niezależne nowelki, w których Punisher z reguły prowadzi śledztwo, z właściwą sobie finezją eliminując przestępców. W tej grupie znajdziemy też takie, gdzie bohaterem nie jest samotny mściciel z symbolem czaszki na klacie, tylko jego pomocnik Micro – te ostatnie to prawdziwe perełki. Choć dostajemy w nich sporo akcji, to przede wszystkim są to dobrze opowiedziane historie, a sam protagonista nie polega głównie na sile ognia, a na rozsądnym planowaniu i solidnym przygotowaniu. Inne pozycje z tej kategorii prezentują już bardziej zróżnicowany poziom – są dobre, są zaledwie średnie, ale generalnie wszystkie czyta się bardzo przyjemnie. Dodatkowym plusem jest fakt, że Punisher w pogoni za przestępcami nie waha się opuścić Nowego Jorku, a scenarzyści wysyłają go do odległych zakątków globu – wraz z nim odwiedzimy Las Vegas, zawitamy do Meksyku i Kolumbii, a nawet na antypody.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W tej kategorii materiałów wyróżniają się – niestety negatywnie – nawet nie nowelki, ale drobne wstawki służące przede wszystkim, mam wrażenie, zapewnieniu odpowiedniej objętości komiksowych zeszytów. Nie nazwałbym ich może zapychaczami, a niektóre materiały mogą być nawet całkiem interesujące – jak szczegółowe przybliżenie bojowej furgonetki Punishera czy rozkład jego kryjówki – ale inne prezentują się już dużo słabiej. Dzieje starożytnego artefaktu nijak nie pasują do historii o Pogromcy, a kilkustronicowe przedstawienie technik stosowanych przez Castle'a w walce z różnymi przeciwnikami, może cieszyć oko pomimo zaskakująco mało dynamicznego kadrowania, ale fabularnie jest kompletnie puste.

Choć tego samego nie mogę powiedzieć o materiałach zaliczających się do drugiej grupy, to oceniam je zdecydowanie najgorzej z całego albumu. chodzi bowiem o fragmenty dłuższych historii, rozgrywających się na przestrzeni różnych serii – tu dostajemy na przykład drugi rozdział sagi Wielkiego Ewolucjonisty, rozpoczętej nie wiadomo gdzie, a kontynuowanej w albumie o przygodach Spider-Mana i początek crossoveru z Moon Knightem, w którym Księżycowy Rycerz wspólnie z Punisherem zwalczają złowrogie machinacje wężowych ludzi. Gdyby były to kompletne opowieści, mógłbym ocenić je inaczej, jednak jako zaledwie urywki większych całości wprowadzają tylko niepotrzebne zamieszanie. Sądzę, że na ich usunięciu albo jeszcze lepiej – zastąpieniu autonomicznymi nowelkami o Pogromcy album tylko by zyskał.

Trzecią grupę, na szczęście zajmującą najwięcej miejsca w tomie, stanowi zawartość zeszytów składających się na dłuższe, rozbudowane historie. Mimo że dostajemy tu tylko dwie takie opowieści, to właśnie one stanowią o sile całego zbiorczego albumu. Jedna przedstawia narastający aż do zaskakującego finału konflikt Punishera z Kingpinem, a druga zabiera bohatera z Seattle do odległej Japonii.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

O ile na niektóre elementy obu można oczywiście narzekać, zwracając uwagę na nieprawdopodobieństwo wydarzeń czy jednowymiarowe postacie drugoplanowe (przynajmniej niektóre), to nie wykraczają one poza standard znany zarówno z komiksów, jak i przebojów kina akcji lat 80. ubiegłego wieku. Nie sposób za to nie dostrzec równocześnie, jak sprawnie scenarzyści łączą w spójną całość zróżnicowane wątki. Ustawianie bokserskich walk, prawicowi ekstremiści i yakuza zdobywająca coraz mocniejsze wpływy w USA – wszystko to udaje się połączyć w jednej historii, zaś w drugiej dostajemy seryjnego zabójcę-satanistę, młodzieżowe gangi, triady, genialnego nastoletniego hakera i – jako przerośniętą wisienkę na torcie – samego króla zbrodni.

Patrząc na wszystkie składowe elementy historii opowiadanych w tym tomie, zwłaszcza dwóch głównych, widać wyraźnie, jak mocno wpisują się one w klimat epoki – czytelnicy łatwo odnajdą w nich podobieństwa do choćby takich filmów jak Class of 1984 czy Belfer (choć ten drugi to już połowa lat 90., wyrasta z tych samych lęków), wizja zagrożenia zorganizowaną przestępczością z Kraju Kwitnącej Wiśni wybrzmiewa w wielu obrazach z tej dekady (choćby wspomnianej filmowej adaptacji Punishera), a mordercę-satanistę i jego popleczników można postrzegać jako objaw satanistycznej paniki, która przetoczyła się przez Stany Zjednoczone w latach 80. Z tej perspektywy Kingpin rządzi jest wehikułem czasu, pozwalającym ujrzeć lęki Amerykanów sprzed pokolenia – nawet jeśli fabuła niektórych nowelek w tym zbiorze zestarzała się gorzej niż innych, to jako całość zniósł on całkiem dobrze te kilka dekad.

Obronną ręką nie wyszła z niej jednak graficzna strona albumu, a styl sprzed dekad współczesnych odbiorców może wręcz drażnić. Schematycznie rysowane twarze, sylwetki epatujące przesadną muskulaturą, z zupełnym brakiem poszanowania dla ludzkiej anatomii, zaskakująco niewiele krwi nawet po solidnych strzelaninach (choć to niekoniecznie musi być postrzegane jako wada, zwłaszcza w porównaniu z pozycjami wręcz epatującymi potokami posoki wylewającymi się z kadrów). Mi ten styl nie przeszkadza jakoś szczególnie, ale mam świadomość, że w znacznej mierze wynika to z nostalgii, jaką żywię wobec czasów, gdy niektóre z historii zgromadzonych w tym zbiorze poznawałem po raz pierwszy. Gdybym nie patrzył na niego przez różowe okulary tęsknoty za minionymi latami, pewnie byłbym dla niego bardziej surowy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dlatego osobom pragnącym sięgnąć po recenzowany album należy się uczciwe ostrzeżenie – nie wszystkie historie w nim zawarte zestarzały się równie dobrze, niektóre to jedynie wyrwane z kontekstu fragmenty większych całości, a strona graficzna nie każdemu musi przypaść do gustu. Równocześnie jednak dostajemy tu także bardzo dobrze opowiedziane, wielowątkowe fabuły, a do specyficznego stylu rysunku sprzed dekad można przywyknąć. Przymknąwszy oko na słabsze elementy, możemy też cieszyć się sporą dawką solidnej akcji, niczym z najlepszych filmów z lat 80. ubiegłego stulecia.

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie albumu do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi
Scenariusz: Mike Baron, Roger Salick
Rysunki: Mark Texeira, Whilce Portacio, Larry Stroman, Shea Anton Pensa, Bill Reinhold, Erik Larsen
Wydawca: Egmont
Data wydania: 28 czerwca 2023
Kraj wydania: Polska
Liczba stron: 480
Format: 17.0x26.0cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328161269
Cena: 189,99 PLN
Wydawca oryginału: Marvel
Kraj wydania oryginału: USA



Czytaj również

Lucky Luke #8: Phil Defer
Rewolwerowiec i jego przesądy
- recenzja
Wielkie wyprawy
Historia w obrazkach
- recenzja
Ciemność
Mroki własnej duszy
- recenzja
Armada (wyd. zbiorcze) #4
Upadki i wzloty Navis
- recenzja
Lucky Luke #40: Wielki książę
Nieszczęśliwy przewodnik
- recenzja
W poszukiwaniu Ptaka Czasu #7: Ziarno szaleństwa
Na drodze do wielkiego finału
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.