Potter's Field. Cmentarz Bezimiennych

Nikt nie chce być anonimowy

Autor: Shadov

Potter's Field. Cmentarz Bezimiennych
Potter's Field. Cmentarz Bezimiennych Marka Waida i Paula Azacety to współczesny neo-noir, porywający w kryminalny świat Nowego Jorku. Tajemnicza historia, pełna emocji przesyconych klimatem “samotnika szukającego sprawiedliwości”, niedocenianego i nieznanego.

W zapomnianej części jednego z amerykańskich miast usytuowano cmentarz dla osób bezimiennych, których nie udało się zidentyfikować. Pod murowanymi tablicami znajdują się ludzie, o których nikt nie walczył… prawie nikt. Tajemniczy jegomość, bez przeszłości i odcisków palców, nazywany przez wtajemniczonych John Doe, zwraca “porzuconym” denatom ich tożsamość. Kim jest? Nikt nie wie. Skąd przyszedł? Nikt nie wie. Dlaczego to robi? Tego także nikt nie wie. Ale są tacy, którzy siłą zechcą się tego dowiedzieć.

Poznajemy protagonistę z perspektywy jednego z jego “kontaktów” - Halperta. Szybko jednak sytuacja ze zwykłej pogawędki pobocznej postaci przeskakuje do głównego bohatera, który zaczyna swoje śledztwo. Nagrobek - płyta 36906, biała kobieta, 20-letnia, zabita przez upadek z wysoka. Wizyta u koronera Jamesa Paxtina, śledztwo, odnalezienie winnych i poznanie tożsamości ofiary oraz jej historii. Tak działa John Doe, skrupulatnie i piekielnie szybko. Dalsze wydarzenia są już bardziej rozbudowane i wielowątkowe. Kolejna sprawa jest wymagająca i nie raz przyprawi pana Doe o zawrót głowy.

Historia jest zwięzła, dynamiczna i podszyta delikatną nutą humoru. Każdy spotkany bohater, sytuacja, czy rozmowa znajduje odzwierciedlenie w dalszym dochodzeniu głównego bohatera - nic nie dzieje się bez przyczyny. Jego rzeczowość, skrupulatność i osobisty brak przyzwolenia na jakikolwiek błąd sprawiają, że śledztwa nie są rozciągnięte i gładko przeskakują do nowych spraw. Z drugiej strony scenarzysta dba o to, aby protagonista pozostawał w cieniu, niczym obserwator wyczekujący idealnego momentu na zdemaskowanie ofiary. Najbardziej sentymentalna jest jednak ostatnia opowieść. To w niej John Doe na chwilę zrzuca maskę “niewidzialności”.

Cmentarz Bezimiennych to powieść kryminalna, gdzie wątki poboczne idealnie harmonizują się z główną osią wydarzeń. Scenarzysta nie skupiał się na ukazaniu bardziej zagmatwanych spraw kryminalnych. Wręcz przeciwnie. Z pozoru nierozwiązane przez policję zgony okazują się wyjątkowo proste dla tajemniczego detektywa. 

Fani Paula Azacety (Outcast) będa zadowoleni, bowiem w Cmentarzu Bezimiennych artysta wyśmienicie poradził sobie ze stworzeniem mrocznego, niepewnego i tajemniczego klimatu, solidnie współgrającego z charakterem Johna Doe’a. Poprzez 

wyeksponowanie mocnych, czarnych cieni i grubych linii konturu zlewających się z równie nocnym tłem, świetnie wręcz ustawia bohatera w centrum wydarzeń i “gra” otoczeniem. Postacie spod jego ręki solidnie wyrażają emocje, a zbliżenia na twarze i popiersia oraz dynamiczne ujęcia ruchu osób, sprawiają że wszystko nabiera głębi. Strony pełne są mniejszych, ciasno zestawionych komórek, w których artysta umiejętnie gra światłem, a plansze podziwia się za ilość szczegółów.

Dużą rolę odgrywa także kolorystyka w wykonaniu Nicka Filardiego. Artysta utrzymuje całą powieść w odcieniach zieleni, brązu i szarości. Nie zabrakło bardziej odważnych zestawień, ciepłych barw z zimnymi. Efekt jest wyjątkowo przyjemny dla oka. Ulice spowite tajemnicą i przerażającą niesprawiedliwością, czasami staną w ogniu, aby odsłonić swoje tajemnice. Warto dodać, że na końcu albumu zamieszczono dwustronicowy dodatek w postaci Projektów postaci Paula Azacety.

Cmentarz Bezimiennych to wyjątkowo dobrze skonstruowana opowieść, w której postać Johna Doe można porównać do cichego superbohatera, osoby solidnie wykonującej swoją pracę, nie oczekującej niczego w zamian. Aura niepewności jaką roztoczył wokół niego Marek Waid, doskonale spełniła swoje zadanie. Jest to kolejna obowiązkowa pozycja dla fanów kryminałów od Mucha Comics.