Pasażerowie wiatru

Gdzie wiatr poniesie

Autor: Camillo

Pasażerowie wiatru
Pasażerowie wiatru Françoisa Bourgeona to powieść graficzna, która w wyjątkowy sposób łączy ciekawą przygodę, poważną historię i frywolne wątki obyczajowe. Po wielu latach oczekiwań i próśb ze strony rodzimych fanów opowieści obrazkowych, w maju tego roku komiks wreszcie ukazał się w Polsce.

François Bourgeon tworzy komiksy już od czterdziestu lat, ale nad każdym pracuje długo i starannie. Ma więc na koncie stosunkowo niewiele wydanych pozycji. Jego twórczość cieszy się jednak zarówno uznaniem krytyków, jak i powodzeniem wśród czytelników, dzięki czemu jest tłumaczona na całym świecie i osiąga milionowe nakłady.

Polscy czytelnicy mogli dotychczas kojarzyć Bourgeona przede wszystkim ze znakomitą trylogią Towarzysze zmierzchu. To wyjątkowe dzieło – opowiadające o trójce dziwnych wędrowców przemierzających magiczno-mistyczne średniowiecze w poszukiwaniu przeznaczenia – pojawiło się na rodzimy rynku już kilka lat temu i w międzyczasie zdążyło z niego zniknąć. O wznowieniu do tej pory nic nie słychać. Na pocieszenie otrzymaliśmy jednak inną pozycję z dorobku francuskiego arcymistrza.

Pasażerowie wiatru, bo o nich mowa, to historyczno-przygodowa seria złożona z siedmiu albumów. W pierwszym polskim wydaniu zbiorczym, wydanym nakładem wydawnictwa Egmont w prestiżowej linii Kanon Komiksu, znajdziemy części 1-5, w oryginale opublikowane w latach 1979-1984. Po ich ukończeniu Bourgeon na długo przerwał pracę nad serią i dopiero w 2009 roku, po ćwierćwieczu pauzy, ukazały się dwa ostatnie, najdłuższe objętościowo albumy. W ręce polskich odbiorców mają one trafić w formie drugiego wydania zbiorczego najprawdopodobniej jesienią bieżącego roku.

Na razie pozostaje lektura pierwszego zbioru. Akcja wchodzących w jego skład pięciu albumów rozgrywa się pod koniec XVIII wieku, na kilka lat przed wybuchem rewolucji francuskiej, a motyw przewodni, podobnie jak w Towarzyszach zmierzchu, stanowi podróż. Poznajemy historię grupki awanturników, z różnych przyczyn zmuszonych uciekać daleko od rodzinnych stron. O ile jednak postacie ze średniowiecznego tryptyku musiały szukać celu wędrówki w przepowiedniach i proroctwach, bohaterowie Pasażerów wiatru od początku mają wyznaczony port docelowy – francuskie kolonie na Karaibach, gdzie zamierzają rozpocząć nowe życie. Zanim jednak w ogóle popłyną w tamtym kierunku, czeka ich wiele niebezpiecznych przygód w różnych zakątkach świata.

Od samego początku seria koncentruje się głównie na losach dwóch postaci – nieco przygłupiego, lecz odważnego marynarza Hoela oraz zubożałej arystokratki Isy, która wskutek dziwnych kolei losu utraciła rodzinny majątek. Do tej dwójki w trakcie kolejnych podróży dołączają nowi bohaterowie. Panuje wśród nich duża rotacja – niektórzy znajdują szczęście gdzieś po drodze i kończą wyprawę, inni z kolei padają ofiarą jednego z licznych czekających na żeglarzy niebezpieczeństw. Bourgeon nie oszczędza wykreowanych przez siebie postaci i każe im zmagać się z całym szeregiem zagrożeń – od sztormów i ataków wrogich statków, przez bunt przewożonych na pokładzie niewolników, po starcia z dzikimi plemionami i zwierzętami. Do tego dochodzi typowa ludzka podłość, której nie szczędzą spotykani na trasie marynarze i wojskowi.

Siłą tej opowieści jest umiejętne połączenie atrakcyjności scenariusza i jego wiarygodności. Niezależnie od tego, czy akcja toczy się na lądzie czy na morzu, autor potrafi spiętrzyć przed bohaterami niezliczone przeszkody, a jednocześnie zadbać, by ich rozwiązanie nie obrażało inteligencji odbiorców. Sprawia to, że komiks momentami bywa brutalny, ale jednocześnie zyskuje na nieprzewidywalności i czyni bohaterów bardziej realnymi. I choć czytelnicy, którzy mają skłonność do utożsamiania się z postaciami, mogą poczuć się rozczarowani przebiegiem niektórych wątków, reszta powinna docenić "dorosłość" tej opowieści. Tym bardziej, że całość podlana jest niemałą porcją erotyki i czarnego humoru.

Na niwie fabularnej warto jeszcze zwrócić uwagę, w jaki sposób autor kreuje postaci kobiece. Dla większości twórców z obszaru kultury popularnej (nie tylko komiksów, ale też literatury i filmów) wprowadzenie żeńskich postaci w opowieści osadzone w patriarchalnych realiach historycznych to problem nie do przeskoczenia – w starszych dziełach kobiety bywają zwykle zepchnięte na margines, z kolei w nowszych dla odmiany stają się wyidealizowane i sztucznie wyemancypowane, urągając wiedzy historycznej czytelnika. Bourgeon potrafił jednak znaleźć złoty środek. Jego bohaterki mają silne osobowości i próbują brać swój los we własne ręce, ale jednocześnie podlegają twardym regułom świata. Nie wszystko im się udaje, a w razie problemów czeka na nich więcej zagrożeń niż na ich męskich towarzyszy, od szowinistycznych praw po przemoc seksualną. To sprawia, że bohaterki Bourgeona ani nie irytują nieporadnością, ani nie stanowią historycznych odpowiedników Mary Sue – ich losy budzą zainteresowanie i empatię.

Kunsztowi Bourgeona jako scenarzysty dorównuje jego kunszt jako rysownika. Francuski autor znany jest z swojego niezwykle pieczołowitego podejścia do tworzonych ilustracji. Gdy podczas prac nad Towarzyszami zmierzchu dotarł do momentu, w którym bohaterowie trafiają do średniowiecznego zamku, najpierw miesiącami budował jego szczegółową makietę, aby potem jak najdokładniej oddać na planszach wszystkie elementy architektury. Z równą starannością pracował na Pasażerami wiatru. Między innymi skonstruował model statku "Marie Caroline", na którym podróżują bohaterowie, aby dokładnie oszacować proporcje jego budowy i przenieść je w odpowiedniej skali do komiksu. Zadbał też o szczegóły ubiorów z epoki – od kobiecych sukien po żołnierskie mundury. Do tego dochodzi jego niebyt piękna, ale charakterystyczna kreska, którą potrafi precyzyjnie nakreślić wszystko, co wcześniej zaplanował.

Koniec końców Pasażerowie wiatru to jedna z najlepszych przygodowych historii na rynku. Od Towarzyszy zmierzchu różni się klimatem, brakuje jej też charakterystycznego dla tamtego komiksu mistycyzmu i atmosfery tajemniczości, przez co nie zapada aż tak bardzo w pamięć, ale i tak powinna wzbudzić uznanie każdego konesera graficznych opowieści. Wypada więc czekać na kontynuację, a zarazem mieć nadzieję, że w niedalekiej przyszłości doczekamy się polskiego wydania trzeciego z wielkich cykli Bourgeona, Le Cycle de Cyann, tym razem zabierającego czytelnika już nie do średniowiecza czy do przedsionka epoki napoleońskiej, lecz na odległe planety.