» Recenzje » Nautilus #1: Teatr cieni

Nautilus #1: Teatr cieni

Nautilus #1: Teatr cieni
Twórczość Juliusza Verne'a, a zwłaszcza ta o kapitanie Nemo, odcisnęła piętno na późniejszych twórcach kultury. Dotyczy to oczywiście też komiksiarzy, czego najlepszym przykładem jest chociażby Liga Niezwykłych Dżentelmenów. Ale nie tylko Alan Moore inspirował się dziełami Verne'a.

Na przełomie wieków świat po raz kolejny stanął na krawędzi wojny pomiędzy dwoma mocarstwami. Z jednej strony konfliktu znalazła się bogata w kolonie i poczuwająca się do wyższości kulturowej Wielka Brytania, z drugiej zaś rozrastające się bez umiaru, łase na nowe terytoria Imperium Rosyjskie. Niefortunna misja pracującego dla Brytyjczyków Kima, z pochodzenia Irlandczyka i Hindusa, może stać się zarzewiem otwartego konfliktu. Żeby zapobiec wybuchowi wojny i oczyścić swoje imię, główny bohater musi odnaleźć kapitana Nemo, człowieka, który od wielu lat już nie żyje. Rzekomo.

Teatr cieni otwiera trzytomowy cykl Nautilus: przygodową historię umiejscowioną w arcyciekawych czasach ekspansji kolonialnej, mocarstwowego wyścigu po ziemie, której akcję ulokowano w egzotycznych miejscach, a na kadrach gości jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci, jaką niewątpliwie jest kapitan Nemo. Opowieść nie jest jednak sequelem, a bynajmniej bezpośrednim, a legendarny dowódca okrętu podwodnego dopiero na ostatnich kilkunastu stronach zaczyna odgrywać rzeczywiście istotną rolę. Czy to źle?

Decydując się na taką koncepcję, scenarzysta Mathieu Mariolle zapewnił sobie swobodę działania na przestrzeni pierwszych kilkudziesięciu stron, tworząc intrygę oraz budując wizerunek głównego bohatera, który zyskuje u czytelnika silną, nie przesłonioną przez Nemo pozycję. A o tym, że scenarzysta potrafi zrobić użytek z wachlowania rozmaitymi konwencjami, czytelnicy mogą się przekonać, sięgając po znakomitą Drogę miecza

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niestety, póki co Teatr cieni nie jest tak dobry, jak przywołany wyżej tytuł. Nie jest to zła opowieść przygodowo-sensacyjna, jednak w trakcie lektury czytelnik regularnie doświadcza deja vu. Ot, Kim jest kolejnym agentem wplątanym w intrygę z kilkoma niewiadomymi, a dodatkowo musi udowodnić swoją niewinność osobom, które darzą go osobistą niechęcią, z byłą przyjaciółką włącznie. Jakkolwiek brzmi to interesująco bądź wtórnie – zależnie od osobistych preferencji – to każdy z klocków na których zbudowano scenariusz, ulokowany został we właściwym miejscu. Tym niemniej znaczna część perypetii Kima to zbitka rzeczy kiedyś już wielokrotnie widzianych.

Mimo wszystko historię czyta się nieźle, w czym niewątpliwie pomaga sceneria zobrazowana przez Gueanela Grabowskiego. Kadry co prawda niczym się nie wyróżniają, ale i nie dają powodów do narzekania a, paradoksalnie, przedstawiony na kadrach ówczesny Bombaj i skuta lodem Syberia pobudzają wyobraźnię odbiorcy.

Pomijając fantastyczną otoczkę, symbolicznie reprezentowaną przez majestatyczną sylwetkę Nautilusa, to właśnie połączenie egzotycznych lokacji z wyrazistymi postaciami oraz bardzo ciekawym okresem historycznym stanowią o sile pierwszego tomu. To jednak, jak rozwinie się historia i jaką rolę odegra legendarny kapitan, wyjdzie dopiero w praniu. Póki co jest poprawnie, może nawet obiecująco i… tyle.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.0
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Nautilus #1: Teatr cieni
Scenariusz: Mathieu Mariolle
Rysunki: Guénaël Grabowski
Kolory: Denis Béchu
Seria: Nautilus
Wydawca: Lost In Time
Data wydania: 8 listopada 2021
Kraj wydania: Polska
Autor okładki: Guénaël Grabowski
Tłumaczenie: Jakub Syty
Liczba stron: 64
Format: 320x240 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788396146786
Cena: 59,99 zł
Tytuł oryginalny: Nautilus – Tome 1: Le théâtre des ombres
Wydawca oryginału: Éditions Glenat



Czytaj również

Nautilus #2: Mobilis in mobile
Pojedynek dwóch lisów
- recenzja
Nautilus #3: Dziedzictwo kapitana Nemo
Wielkie pożegnanie Nemo
- recenzja
Droga miecza #1: Popioły dzieciństwa
Przed wyruszeniem w drogę należy nałożyć sandały
- recenzja
Kroniki Roncevaux
Pieśń o Rolandzie w formie komiksu
- recenzja
Droga miecza #3: Pożar umysłu
Godny finał serii
- recenzja
Horacio d'Alba. Wydanie zbiorcze
Historia alternatywnego renesansu
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.