Autor: 0
Absolutnym musiszmieciem lipca jest dziesiaty tom
Hellboya zatytułowany
Zew ciemności. Ortodoksyjni fani serii zapewne odczują brak charakterystycznej, kanciastej kreski Mignoli, jednak szaleństwo Duncana Fegredo powinno być dla nich rekompensatą.
Ten wieloletni współpracownik Petera Milligana, mimo że stara się nawiązywać do kreski Mike'a Mignoli, co chwila serwuje również smaczki ze swojego prywatnego arsenału, aplikując tym samym Diabelnemu drugą młodość. Również poziom fabularny serii zwyżkuje - Mignola z gracją wiąże ze sobą wątki z poprzednich odcinków serialu, pikantnie doprawia je nowymi, a przy tym momentami naprawdę straszy.
I śmieszy zresztą też. Są w tym albumie sceny, które ukazują fantastyczny dystans autora do jego opowieści, są też takie, w których potrafi dowalić amerykańską pompą. Innymi słowy: jest tu nieco ze starego Hellboya, takiego jakim ta seria była za czasów
Nasienie zniszczenia, ale jest też mnóstwo nowości, mnóstwo rozwoju...
Komiks Mignoli złapał drugi oddech. Bardzo polecam.
Dominik Szcześniak, autor komiksów Dom Żałoby, Czaki, Dziesięć bolesnych
operacji, redaktor naczelny magazynu Ziniol
Jakoś kompletnie nie ruszył mnie w tym miesiącu amerykański "pierwszoligowy komiksowy mainstream", do "przebojowej" serii o polskich olimpijczykach również jakoś wciąż nie jestem w stanie się przekonać.
Z tego co pozostało na placu boju zdecydowanie wyróżnia się
Hellboy, bo Mignola nie schodzi poniżej pewnego poziomu, bo nowy rysownik doskonale dopasował się do oryginalnej koncepcji graficznej, bo jest mrocznie i tajemniczo, bo to po prostu dobry komiks (chociaż znajomość wcześniejszych tomów wydaje się niezbędna).
Na dalszych pozycjach
Za Królową i Ojczyznę #4,
W poszukiwaniu ptaka czasu #6 i pierwszy tom
Y: Ostatni z mężczyzn (chociaż, wbrew krążącej po sieci opinii, ani to nowatorskie, ani w jakiś szczególny sposób narysowane).
Marek Turek, autor komiksów, m.in. Fastnachtspiel, SOTHIS, Międzyczas i Bajabongo