Murena #06: Krew bestii

Krew bestii, krew bliskich

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Murena #06: Krew bestii
Krew bestii to drugi tom serii Żona w cyklu komiksowym Murena rozgrywającego się w czasach cesarza Nerona. Krew, intryga, żądza władzy i pokusa cielesna to nieodłączne elementy pierwszych lat istnienia Cesarstwa Rzymskiego. A co za tym idzie: także komiksu duetu Dufaux - Delabry.

Niniejszy zeszyt bezpośrednio kontynuuje wątki zapoczątkowane w Czarnej bogini, w której Poppea namówiła Cezara na odebranie Murenie jego ukochanej Akte, wyzwolonej kobiety będącej niegdyś obiektem miłosnych uniesień ze strony samego władcy. Akte zostaje wydana za mąż za centuriona stacjonującego na co dzień w Galii i tam też się udaje, w ślad za nią rusza zaś Murena. Równocześnie w Rzymie trwa rozgrywka pomiędzy protegowanymi Poppei a stronnikami głównego bohatera. W międzyczasie Neron, będąc pod pełnym wpływem swojej małżonki, zaczyna intensywnie rozmyślać o przebudowie Rzymu.

Krew bestii to przede wszystkim krew utoczona przez Sabinę Poppeę. Bohaterka ta - obok Mureny - wyrosła na postać wiodącą, przysłaniając nawet ludzkie ucieleśnienie boga, za jakiego uważał się jej mąż, Neron. To ona stała się motorem napędowym scenariusza, który zdecydowanie odszedł od koncepcji stricte historycznej na rzecz wartkiej powieści sensacyjnej. Rzym jako centrum ówczesnego świata przesunięty został wraz ze swoim władcą na drugi plan, ustępując tym samym miejsca wyłaniającym się w odosobnionych miejscach sztyletom oraz owładniętej zimą Galii. Próżno tu doszukiwać się smaczków zaczerpniętych z antycznych autorów, a tak często obecnych w poprzednich częściach sagi.

Tym niemniej duet Dufaux – Delaby nadal radzi sobie co najmniej przyzwoicie. Scenarzysta dokładnie wie, w jaki sposób chce przekazać czytelnikom historię. Może nie robi tego z przesadną wirtuozerią, jednakże jest to solidne rzemiosło. Również rysownik pewną ręką kreśli kolejne plansze, chociaż notują one tutaj pewien spadek formy. Zdawać się może, iż na odbiór ilustracji mogą rzutować kolory, które momentami są zbyt intensywne w stosunku do delikatnych odcieni sepii i czerwieni obecnych w poprzednich częściach. Na wielu kadrach problem jest aż nadto widoczny.

Krew bestii w dalszym ciągu niespecjalnie dużo wyjaśnia w relacjach między tytułowym bohaterem a cesarskim otoczeniem. Jasnym jedynie jest to, że wzajemne relacje przerodziły się tutaj w jawną obopólną nienawiść, a ta z kolei wywrze niewątpliwie swoje piętno w kolejnych częściach serii. Nie zmienia to jednak faktu, iż Murenę czyta się po prostu świetnie.