Murcielago #04

Chiyo wkracza do akcji

Autor: Shadov

Murcielago #04
Czwarty już tomik przygód Kuroko Koumori, to tym razem historia bardzo spokojna, chociaż nie pozbawiona dynamiczniejszych momentów. Protagonistka wpada jak śliwka w kompot i w dodatku nie chce nic z tym zrobić.

Virginal Rose zdaje się idealną organizacją dla Kuroko Koumori. Zamknięta społeczność składająca się z samych pięknych i biuściastych kobiet, pracujących przy uprawie róż, szybko ją pochłania i sprawia, że zapomina o złożonej przyjaciółce Chiyo, Matoi, obietnicy. Jednak pod przykrywką pomocy pokrzywdzonym i zagubionym damom, we wspaniałej różanej rezydencji kryje się coś znacznie mroczniejszego.

W czwartym tomie Murcielago autorka Yoshimura Kana, nadal utrzymuje tendencję do spychania Kuroko  protagonistki  na dalszy plan, tym samym rozwijając przygody pobocznych bohaterek, zarówno starych, jak Chiyo, czy Hinako, ale i kilku nowych. Nie znaczy to jednak, że wszystkim drugoplanowym postaciom wychodzi to na dobre. Niektóre zostały zaprezentowane mocno infantylnie i szybko tracą w oczach czytelnika; widać to na przykładzie partnerki Kuroko, Hinako Tozakury. W porównaniu do swoich akcji z pierwszego i drugiego tomu, w czwartym wypada bardzo słabo. Zabrakło pazura kobiety gotowej na wszystko, który w poprzednich częściach był jej cechą rozpoznawczą. Na szczęście w przypadku innych osób, jak Chiyo, większa rola na stronach albumu tylko pomogła. Poznajemy jej silną, utalentowaną szermierczo stronę i rodzinne dziedzictwo. Bohaterka świetnie skupiła na sobie uwagę czytelnika, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że jest najlepszym zaskoczeniem w tym tomiku.

Fabularnie jest to historia nieco zaskakująca, bowiem nie przesączona brutalną, krwawą przemocą (za wyjątkiem jednej sceny), jak w poprzednich tomach. Wydarzenia rozwijają się swoim tempem, które dodatkowo napędzają działania postaci, natomiast intryga w Virginal Rose dość powoli rośnie w oczach. Oczywiście pomysły autorki mogą zostać uznane za bardzo kontrowersyjne, ale to właśnie w tym kryje się urok serii. Pomimo wzlotów i upadków, gdzie często Yoshimura przechodzi ze skrajności w skrajność, każdy tom cieszy swoją nieprawdopodobną, nakreśloną z rozmachem historią, łączącą przemoc, erotyzm, krew i brutalne dzielnice Tokio. Niemniej to jeden z tych historii, które określić można mianem “zapychaczy”, czyli wprowadzających zupełnie poboczne epizody, dając czytelnikowi minimum głównej osi fabularnej, kontynuowanej z poprzednich części.

Murcielago #04 rysunkowo nadal jest bardzo przyjemne dla oka. Yoshimura ma miękką, dynamiczną kreskę, idealnie rysującą postać Kuroko, której nadaje nieco demonicznego charakteru. Zaś z drugiej strony, w opozycji do protagonistki rysuje pozostałe kobiety, które przyćmiewają swoją cukierkową urodą i potężnym biustem. Kontrast sprawia, że Koumori wydaje się jeszcze bardziej oderwana od rzeczywistości.

Czwarta część należy do najbardziej spokojnych spośród wydanych. Autorka odpowiednio przygasza postać Koumori, tym samym fundując czytelnikowi lekką, historię, dobrze pozwalającą odpocząć od przesadnej przemocy znanej z poprzednich części. Z drugiej strony nie mamy tutaj rozwlekle ciągnącej się opowieści, bez wyrazistej fabuły, pomimo że uwagę czytelnika zagarnia Chiyo, to jej kreacja wygląda na równie solidną, co Kuroko. Widać że Yoshimura stara się niczego nie pozostawiać przypadkowi i każdej postaci nadać wyjątkowego charakteru.

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za przekazanie komiksu do recenzji.