Moon Knight (wyd. zbiorcze)
Ilu Spectorów zmieści się w kaftanie?
Głównym bohaterem jest Marc Spector – znany też jako Moon Knight / Jake Lockley / Steven Grant – zwalczający przestępczość Nowego Jorku. Życie Marca staje na głowie, gdy budzi się w zakładzie dla obłąkanych. Które z wymienionych tożsamości są prawdziwe? Czy którakolwiek z nich jest prawdziwa? Jak trafił do zakładu? Czy zdoła go opuścić? Jaką rolę odgrywa w tym całym zamieszaniu egipskie bóstwo? Na te i inne pytania Lemire udziela odpowiedzi na blisko 350 stronach, stanowiących zamkniętą historię o szaleństwie.
Od samego początku scenarzysta wciąga tak Marca, jak i czytelników w swoją grę. Co jest prawdą, a co tylko majakami umysłu ogarniętego szaleństwem? Autor śmiało żongluje tożsamościami protagonisty, przeplata jego losy z kilkoma postaciami, towarzyszącymi mu od pierwszych scen w zakładzie dla obłąkanych, a ten niewyraźny obraz mącą dodatkowo wizyty egipskiego boga Khonshu, blisko związanego ze Spectorem.
Gdzieś w tle majaczy jeszcze parę innych bóstw i pracownicy szpitala psychiatrycznego. Galimatias? Tylko na pozór, ponieważ Lemire nie gubi się w gąszczu różnorakich scen z "życia" tożsamości i pozwala mocno zagłębić się w umęczony umysł głównego bohatera. Kanadyjczyk bardzo sprawnie prowadzi historię zawierającą sporo zwrotów akcji i śmiałych pomysłów niepozwalających na nudę, lecz trzeba mieć na uwadze, że nieregularna lektura może przyprawić o mętlik w głowie.
Fabularnie jest nieźle, jednakże na największe pochwały zasługuje mieszanie naszego świata z jego egipską "nakładką". Na przestrzeni całego komiksu Lemire wielokrotnie serwuje nam rzeczywistość widzianą oczami Moon Knighta. Efekt? Znakomity! Piaski sięgające wysokich pięter wieżowców, wydmy na ulicach Nowego Jorku, piramidy wyrastające ponad budowle i ciemne niebo rozżarzone licznymi gwiazdami.
Trudno orzec czy koncept ten wyszedł od Lemire'a, czy może od rysowników – większość prac wykonał Greg Smallwood, ale wspierali go Wilfredo Torres, Francesco Francavilla i James Stokoe – ale efekt jest znakomity. Potężną cegiełkę dołożyli koloryści – Jordie Bellaire, Michael Garland oraz wspomnieni Francesco Francavilla i James Stokoe – gdyż to dzięki ich staraniom wiele kadrów przypomina senne majaki. Prace przygotowane przez artystów tworzą zupełnie niebanalny klimat – śmiałe połączenie egipskich piasków z opustoszałą metropolią to coś, na czym warto zawiesić wzrok. Nie inaczej jest z – niestety rzadszymi – ale nie mniej efektownymi ilustracjami, intensywnie nasyconymi wąską paletą barw. Takie przemieszanie stylów zadziałało znakomicie.
Wysokie oczekiwania wynikające z dotychczasowego dorobku Jeffa Lemire’a znalazły swoje pokrycie w fabule, mimo że Moon Knighta trudno uznać za pozycję wybitną. To przemyślana i porządnie skomponowana opowieść o niszowym superbohaterze, ozdobiona pięknymi, klimatycznymi ilustracjami, na których artyści śmiało zmieszali ze sobą różnorakie stylistyki. Kanadyjczyk dostarczył kolejnego powodu, aby śledzić jego dzieła – nie jest to wprawdzie tytuł tak intymny i emocjonalny, jak chociażby Podwodny spawacz albo Royal City, lecz w dalszym ciągu wybija się ponad gros pozycji spod znaku superhero.
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Greg Smallwood, Wilfredo Torres, Francesco Francavilla, James Stokoe
Kolory: Jordie Bellaire, Michael Garland, Francesco Francavilla, James Stokoe
Seria: Moon Knight
Wydawca: Egmont Polska, Egmont
Data wydania: 3 czerwca 2020
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Liczba stron: 344
Format: 167x255 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328197732
Cena: 79,99 zł