Lucyfer #9 Przełom

Koniec naszego świata

Autor: Młot

Lucyfer #9 Przełom
Lucyfer to spin-off Sandmana Neila Gaimana - komiksowego bestselleru lat 90. Od początku serii za scenariusz odpowiedzialny jest Mike Carey. Autor podjął się niesamowicie trudnego zadania, ponieważ musiał ogarnąć wyobraźnią całe uniwersum Władcy Snów, poprowadzić historię jednej z najbardziej intrygujących postaci, jakie pojawiły się na planszach Sandmana, a przy tym nie pozostać w cieniu wielkiego Gaimana. Dziewiąty tom Lucyfera zatytułowany Przełom jest najlepszym przykładem tego, że z mniejszym lub większym sukcesem scenarzyście udaje się wywiązać z powierzonego mu zadania.

Tytuł serii Lucyfer jest dość mylący, ponieważ sam Lucyfer w historiach z tego uniwersum występuje stosunkowo rzadko. Na kartach poprzednich tomów pojawiło się mnóstwo nowych postaci, krain i wątków, a seria rozwinęła swoje skrzydła. Czytelnik zaczynający przygodę z tą pozycją od innego tomu niż pierwszy, może mieć trudności ze zrozumieniem relacji oraz pochodzenia poszczególnych bohaterów. Scenarzysta oczywiście w każdym zeszycie stara się wszystko przypominać oraz informować, co wzięło się skąd i dlaczego. Przybliżenie wydarzeń z tego albumu, jak i z tomów poprzednich, wydaje się być zadaniem co najmniej karkołomnym. Kilka faktów trzeba jednak przywołać.

Mike Carey wyjątkowo konsekwentnie steruje wszystkimi wydarzeniami, aby ostatecznie doprowadzić do apokalipsy: wojny Królestwa Niebieskiego z armią Lilith, pierwszą zdradzoną kobietą Stworzenia. Jahwe opuścił świat, a władzę w piekle od aniołów otrzymał Christoper Rudd, Archanioł Michał umarł, a Lucyfer zniknął. Owe sytuacje chcą wykorzystać: Berim, Sandalfon oraz Jedwabny Człowiek, zapraszając Lilith do współpracy. W tym czasie ziemia pogrąża się w chaosie oraz obojętności.

Za szatę graficzną w kolejnych odcinkach odpowiedzialni są różni rysownicy. W tomie Lucyfer #9: Przełom obserwujemy pracę takich twórców jak: Peter Gross, Ryan Kelly, Marc Hempel oraz Ronald Wimberly, zaś za kolory odpowiedzialny jest Daniel Vozzo. Dzięki graficznemu zróżnicowaniu album oferuje sporą różnorodność, jednak całość nie posiada spójnego klimatu, zaś warsztat niektórych artystów wręcz odrzuca. Eksperymenty graficzne, zwłaszcza praca Grossa i Kelly’ego, są ciekawe i adekwatne do egzotycznej scenerii i fantastycznych wydarzeń, jednak rysownicy ci mają problemy z utrzymaniem podobieństwa twarzy bohaterów. Natomiast obecność Marca Hempela wydaje się całkowicie nietrafiona. Jego pomysł na szatę graficzną jest mocno oderwany od całokształtu serii i na tyle niestarannie zaprezentowany, że pozostaje mieć nadzieję, iż ten pan nie będzie więcej zaproszony do pracy nad Lucyferem.

Praca nad dłuższą serią to nie lada wyzwanie. Wprost niemożliwe jest utrzymanie wysokiego poziomu na przestrzeni 60 zeszytów. Seria Lucyfer odnotowywała zarówno spadki, jak i wzrosty jakości. Często napotykamy tutaj przerywniki, historie dotyczące drugoplanowych bohaterów czy nawet postaci, które znikają ze stron komiksu na dobre. Z jednej strony takie poboczne opowieści uzupełniają wizję całego uniwersum, z drugiej zaś funkcjonują na zasadzie zwyczajnego "zapychacza".

Perełką w tomie Przełom jest niewątpliwie nauka opanowywania boskich zdolności przez córkę Archanioła Michała – Elaine Belloc. Dziewczyna tworzy trzeci świat, obok tego stworzonego przez Jahwe i tego, którego autorem jest Lucyfer. Podczas swojej pracy zmierza się z całymi stuleciami istnienia swojej małej ludzkości. Stara się im pomagać, jako dobry bóg, jednak jej działania przynoszą różne efekty. Zaczyna więc stosować bardziej radykalne metody. Praca boga okazuje się być dość skomplikowaną grą.

Historie zawarte w tomie Przełom są wprowadzeniem do nieuniknionej apokalipsy. Podczas lektury często towarzyszy nam wrażenie obcowania z dłużyznami, jakby scenarzysta chciał sobie kupić czas, zapychając karty komiksu mniej interesującymi historiami. Fragment, w którym "nauki" pobiera Elaine Belloc podnosi nieznacznie poziom albumu z dość przeciętnego. Seria wciąż ma potencjał, aby w finale pozytywnie zaskoczyć swoich czytelników.