Lucky Luke. Kid Lucky #02: Niebezpieczne lasso

Podobno jak Uczeń kowboja, tak i omawiany tytuł narodził się w głowie i wyszedł spod ołówka Achde, autora, który sprawia wrażenie, że świetnie sobie radzi ze spuścizną Morrisa, przynajmniej w konwencji dziecięcej. Zresztą, podobnie jak miało miejsce wcześniej, tak i teraz do rąk odbiory trafił zbiór form krótkich, w przeważające większości jednostronicowych.

I trzeba przyznać, że większość historyjek stoi na co najmniej porządnym poziomie, a wiele z nich całkiem uczciwie bawi; mowa tutaj tak o odbiorcach dorosłych, jak i dzieciach. Ci pierwsi zrozumieją wszelkie smaczki i odniesienia do charakteru dorosłego kowboja, jak i zabawę konwencją przestylizowaną na warunki dziecięce. Młodsi czytelnicy też powinni udanie spędzić czas, chociaż kilka z gagów może okazać się nieco zbyt abstrakcyjnych, zwłaszcza tych odnoszących się do ówczesnych obyczajów bądź codziennej mody. Tutaj niekiedy może być potrzebna asysta osoby dorosłej, chociaż na podkreślenie zasługuje fakt, że praktycznie żadna z opowiastek nie jest oderwana od przesłane historyczno-kulturowych, a ten aspekt wyjaśniany jest na bieżąco za sprawą wpisu na kształt przypisu.

A tematyka jest przeróżna, i na kartach komiksu przewijają się – jak to w opowieściach o kowbojach – colty, Indianie, stanowczy rodzicie dbający o wychowanie swoich pociech, grabarze, kowale a nawet (i to chyba jest najgorsze) nauczyciele! Czytelnicy, zwłaszcza ci młodsi, dowiedzą się, czemu podkowa stała się symbolem szczęścia, jak ważną rośliną na prerii jest kaktus, jak również jakie konsekwencje może przynieść nadmierna konsumpcja czerwonej fasoli. Jest zabawnie, a do tego bardzo estetycznie.

Recenzja jest krótka, bo i lektura Niebezpiecznego lassa mija błyskawicznie. Siłą rzeczy nie jest to komiks zarzucający odbiorcę toną dymków lub skomplikowanymi treściami, ale też nie taki jest cel tej inicjatywy; nie jest nawet istotne to, że czytelnicy spędzą dwa kwadranse na miłym, nieskomplikowanym relaksie. Najważniejsze jest to, że weterani i miłośnicy przygód Lucky Luke'a otrzymali właśnie świetną możliwość, by zapoznać młodszych odbiorców z tą, jakby nie było, bardzo fajną, "dorosłą" serią. Dla mnie osobiście jest to niepodważalny atut przygód młodocianego kowboja.