Lincoln unchained Autor:
Maciej 'Repek' Reputakowski
To dobre czasy dla Lincolnów. Nestor wszystkich Lincolnów, Abraham, doczekał się właśnie godnego odtwórcy swojej historycznej roli. Na tyle godnego, że uhonorowanego Oscarem. Istnieje niestety uzasadniona obawa, że Daniel Day-Lewis o
"naszym", nieco mniej znanym Lincolnie nie słyszał.
Nie żeby
"naszego" Lincolna to specjalnie obchodziło. Chociaż żyje w kraju, który korzysta z dokonań jego wielkiego poprzednika, używa dobrodziejstw Ameryki we właściwy sobie sposób. Czyli opornie i tak, jakby wszystkim wokoło robił łaskę. Znudzony pobytem na rajskiej wyspie, chleje na umór z diabłem i budzi się w… Nowym Jorku. Tak zaczyna się
freestyle’owa jazda, którą swojemu bohaterowi funduje scenarzysta Olivier Jouvray, wspierany rysowniczym talentem Jerome’a.
Redneck z Dzikiego Zachodu przenosi się na Zupełnie Nie Dziki Wschód, ale wciąż obraca się w odpowiednich dla siebie kręgach. Mogłoby się wydawać, że między przestępcami będzie się czuł swobodnie, ale Lincoln wyraźnie nie ma ochoty na kłopoty z prawem. Niestety, humorystyczna opowieść rządzi się swoimi prawami i to kłopoty mają ochotę na niego. Ofiarowany mu przez komiksowego Boga dar nieśmiertelności pozwala scenarzyście bezceremonialnie obchodzić się z Lincolnem, który jest nieustannie tłuczony, bity i maltretowany. Czy nie tak wielkie miasta obchodzą się z przybyszami z prowincji?
Relacje z systemem prawnym i penitencjarnym Stanów Zjednoczonych to główny wątek drugiego tomu polskiego wydania
Lincolna zawierającego historie
Plac zabaw oraz
Kara cielesna. Lincoln ma na pieńku i ze światkiem przestępczym Nowego Jorku, i z wymiarem sprawiedliwości. Nie przeszkadza mu to – nieco z przekory – zostać (niezbyt uczciwym) stróżem prawa, a nawet zrobić coś dobrego.
Twórcy
Lincolna trzymają się przyjętej w pierwszych tomach konwencji. Nonszalancki styl prowadzenia opowieści, wciąż nastawiony jest na prowokowanie sytuacji bezkompromisowo komentowanych przez głównego bohatera. Czy kolejne życiowe perypetie Lincolna mają jakiś cel i zmierzają w zaplanowanym przez siłę wyższą kierunku? To – być może – wie Wszechmogący, ale skąpi na ten temat jakichkolwiek informacji. Towarzyszy swojemu wybrańcowi, ale przyjmuje postawę biernego obserwatora, z rzadka wygłaszając swoje sądy na temat jego postępowania. Diabeł, swoim zwyczajem, pojawia się, miesza i znika.
Historia Abe’a Lincolna ma dwie podstawowe wady: jest zakończona i to zakończona tragicznie. Komiksowemu Lincolnowi tragedie nie grożą – jest na to zbyt wyluzowany (delikatnie mówiąc). No i nieśmiertelny, co i jemu, i serii wróży wiele lat nihilistycznej egzystencji.