» Wieści » Likwidator zaatakuje bez pieniędzy

Likwidator zaatakuje bez pieniędzy

|

Likwidator zaatakuje bez pieniędzy

Na portalu wspieram.to projekt Likwidator kontra Kaczystan nie zebrał wystarczających środków, aby mógł wystartować. Akcja zakończyła się na 20% planowanej kwoty. Mimo to nowy komiks Ryszarda Dąbrowskiego ukaże się jeszcze we wrześniu nakładem wydawnictwa Roberta Zaręby.

Źródło: Strefa Komiksu
Tagi: Likwidator kontra Kaczystan | Ryszard Dąbrowski | Likwidator | Robert Zaręba | Wydawnictwo Roberta Zaręby | Strefa Komiksu


Czytaj również

Komentarze


Towcalenieja
   
Ocena:
0

Ileż można czytać to samo? Bardzo lubiłem początkowe albumy Likwidatora, lubiłem też jako odmianę historyczne albumy (Ukraina 1920 i Hiszpania 1936 - 39). Jednak jakoś trudno mi utrzymać wiarę, że ten komiks da mi coś nowego.   

14-09-2015 19:37
Adeptus
   
Ocena:
+3

Gdyby ktoś w Polsce stworzył umiarkowanie popularny komiks o super"bohaterze" walącym z kałacha do ekologów, anarchistów i antyklerykałów... a w zasadzie to, do każdego, kto nie potępia wystarczająco mocno w/w osób.. to by się krzyk podniósł...

Najbardziej mi się podobało, jak w "Zielonej gwardii" Likwidator oznajmił swoim wannabe sojusznikom, którzy roztoczyli przed nim wizję lewackiego dobrobytu, że jemu to się podoba, bo przecież on jako ekolog jest antyludzki i najlepiej, żeby większośc ludzkości wymarła, a nie żyła w dobrobycie.

Ale czego oczekiwać po postaci, która już w początkach swojej kariery zatłukł na śmierć staruszkę za to, że kazała wnuczce wyjść z piaskownicy, łamiąc w ten sposób jej wolność osobistą. Przy zdecydowanym aplauzie owej wnuczki ("Tak jeest!" w chwili, gdy czaszka robi "Trzask"). Znamienne jest też inne zachowanie Likwidatora w tej początkowej scenie - kiedy staruszka prosi o księdza przed śmiercią, bohater oznajmia "Chcesz zyskać na czasie, a może nawet uniknąć zasłużonej likwidacji, to obrzydliwe". Oczywiście, także syn zamordowanej, major Policji, chcący pomścić śmierć matki (a przy okazji dorwać psychopatycznego mordercę - dokładnie to, czego powinien chcieć każdy porządny policjant. Właściwie, każdy porządny i odważny człowiek, gdyby miał możliwość) jest ukazany jako odrażająca kreatura - co nie wynika z tego, że jest jakimś "faszystą" itd., tylko z samego tego, że płacze po zamordowanej matce (a przecież się k...e należało! no nie?) i chce ukarać jej zabójcę. A cywile, którzy kibicują policjantom to głupi motłoch (no, psychopata biega po kraju i zabija ludzi, a Ci chcą, żeby go złapano - chorzy ludzie. Ewidentnie zasługujący na likwidację). To charakterystyczne dla całej serii - z punktu widzenia autora, przeciwnicy Likwidatora nie mają nawet prawa do życia. Próba ocalenia własnego żywota przed nim jest nieodmienne ukazywana jako świństwo, próba powstrzymania go przed zabijaniem innych - jako ohydna zbrodnia. 

Gdyby to był po prostu komiks o wesołych psychopacie, mógłby być nawet zabawny w swoim czarnym humorze, choć raczej na krótką metę (bo ile może bawić komiks oparty na jednym prostym groteskowym pomyśle - że 100% złą postać ukazuje się jako bohatera)  - problem w tym, że tu nie chodzi o czarny humor i radosną rozwałkę, tylko o Ideę. Ideę, którą autor komiksu z całego serca popiera.

14-09-2015 21:16
earl
   
Ocena:
+1

Z tego co napisałeś wynika, że autor to jakiś psychol.

14-09-2015 23:06
Adeptus
   
Ocena:
+4

No cóż, sam Zaręba (poprawka: oczywiście chodziło o Dąbrowskiego) w wywiadzie deklaruje:

Na pewno intencją tworzenia komiksu o Likwidatorze nie było zainspirowanie jakichś młodych ludzi do tego, by kupowali sobie kałasznikowa i szli do lasu strzelać do drwali czy drogowców. Nie jestem odrealnionym fantastą – tacy ludzie zostaliby bardzo szybko schwytani i skazani na wieloletnie więzienie. Nie życzę tego moim czytelnikom. (...)

Jakkolwiek poglądy Likwidatora są spotęgowaną i odpowiednio wystylizowaną formą moich własnych, to jednak jego metody postępowania nie wywodzą się z moich – osobiście jestem spokojny i łagodny. Gdy Likwidator filozofuje, to wówczas ja sam chcę się podzielić z czytelnikami moimi przemyśleniami, przedstawić mój punkt widzenia, ale gdy Likwidator likwiduje, to nie oznacza, że nakłaniam czytelnika do takich czynów – jedynie symbolicznie wyrażam mój gniew i pogardę dla określonych postaw i sposobów myślenia.

Trochę to dla mnie dwuznaczne - mam taki sam stosunek do likwidowanych w komiksach ludzi, jak Likwidator, sam nie zabijam, bo jestem za spokojny, czytelnikom też nie polecam, bo pójdziecie do więzienia, a tego wam nie życzę. Ani słowa "nie zachęcam do zabijania i znęcania się, bo tak naprawdę ludzie, których pokazuję, nie zasługują na to" - można odnieść wrażenie, że dla autora, podobnie jak dla jego bohatera, życie osób zakwalifikowanych jako "śmiecie do sprzątnięcia" nie ma wartości, w realu nie zachęca do zabijania tylko dlatego, ze to mało efektywne.

15-09-2015 08:57
Robert Zaręba
   
Ocena:
0

Ktoś mi tu przypisuje słowa, których nigdy nie wypowiedziałem :D

W Temacie "Likwidatora" wypowiadam się w tym miejscu: 

http://robertzareba.blogspot.com/2011/12/likwidator.html

Pozdrawiam

16-09-2015 06:10
Adeptus
   
Ocena:
+8

Przepraszam bardzo. Oczywiście, moja pomyłka - chodziło o słowa Ryszarda Dąbrowskiego, autora komiksu.

Jakkolwiek oczywiście nieładnie postąpiłem myląc nazwiska... To chyba nie wyrządziłem zbyt wielkiej szkody, bo pańska wypowiedź na temat Likwidatora jest utrzymana w podobnie paskudnym i zbrodniczym tonie, co wypowiedzi Dąbrowskiego.

Cytując zalinkowany artykuł:

Tytułowy bohater (fantastyczne i udoskonalone alter ego autora), określany mianem ekoterrorysty, przemieszczając się na potężnym motocyklu, w czarnym przebraniu i w kominiarce na głowie dokonuje aktów bezprzykładnej likwidacji. Będąc jednocześnie oskarżycielem, sędzią i katem, zanim dokona aktu likwidacji, dokładnie uzasadnia swoją decyzję, sprawiając, że osoba oskarżona i skazana ma świadomość zła, które swym działaniem wyrządziła

 

Otrzymujemy wstrząsającą historię, w której bohater odsłania przed nami bardziej ludzkie oblicze, pełne niepewności, rozterek duchowych i zwątpienia w celowość prowadzonej przez siebie walki.

Przy czym warto podkreślić, że te rozterki skupiają się wyłącznie na "Ojej, zabijam ich i to nic nie daje, wszystkich nie dam rady wymordować, nie wiem, czy to ma sens (a przede wszystkim Likwidatorka zginęła, więc mam doła". Natomiast Likwidator nigdy nie ma rozterek "Może jednak mordowanie tych ludzi jest złe"?

Jeśliby traktować przygody Likwidatora z przymrużeniem oka, wyłoniłby się nam obraz bohatera kontestującego rzeczywistość, drwiącego z absurdów naszego tu i teraz, oskarżającego, skazującego i likwidującego rzesze niegodziwców w świetlistym akcie zemsty ku uciesze gawiedzi i strapieniu moralnych autorytetów. To niemal sielankowy wizerunek superbohatera na co dzień skutecznie porządkującego nasze podwórko, a od święta ratującego cały świat.

1. Jakiej uciesze gawiedzi? W komiksach zdecydowana większość ludzi jest przeciwko Likwidatorowi. I nic dziwnego, bo każdy normalny człowiek byłby przeciwko - aczkolwiek Dąbrowski oczywiście pokazuje, że większość nastawiona negatywnie wobec masowego mordercy to kreatury pozbawione rozumu i moralności. Likwidator spotyka się z poklaskiem rzadko, wtedy, gdy napotyka ludzi wyznających idee podobne jego własnych - czytaj - psychopatów.

2. Gdyby potraktować Likwidatora z przymrużeniem oka, to mielibyśmy parodię komiksu superbohaterskiego, w którym psychopatyczny fanatyk mordujący ludzi, z których większość jest wina drobnych przewin, albo w ogóle niewinna (ale postępująca niezgodnie z absurdalnym kodeksem moralnym bohatera)  uważa się za bohatera "porządkującego podwórko i ratującego świat". Taką postacią był np. na początku Punisher, który odstrzeliwał ludzi za przechodzenie przez ulicę niezgodnie z przepisami - tyle, że w zamyśle twórcy miała to być postać absolutnie negatywna. Potem Punisher dał spokój przechodniom i przestawił się na prawdziwych zbrodniarzy, gansterów itd i ze 100% villaina awansował do postaci dwuznacznej moralnie czy też "antybohatera".

Jeśli natomiast ktoś traktuje Likwidatora z przymrużeniem oka w ten sposób, że "No, jego metody przekraczają granice dobrego smaku... Ale generalnie jego ofiary są godne pogardy i fajnie popatrzeć, jak ktoś im butem rozgniata czaszki, albo każe kopać grób i ustawia w rządku" to coś jest z tą osobą nie tak.

Kościół nie pozostaje Likwidatorowi dłużny i co rusz podejmuje próby jego zgładzenia. Dla Kościoła nasz bohater to antychryst wychowywany na filmach i komiksach pełnych przemocy i seksu, to przejaw bezbożnej kultury Zachodu i cywilizacji śmierci, to wręcz zagrożenie dla bytu biologicznego polskiej rasy. W zależności od zapotrzebowania politycznego bywa przez kościelną propagandę przedstawiany jako przysłany przez Iran islamski ekstremista bądź też jego pojawienie się jest uzasadniane jako skutek postępującej w polskim społeczeństwie sekularyzacji i relatywizmu moralnego.

Próbując nazwać przeogromne zło, jakim jest Likwidator, Kościół sięga po teorie spiskowe, głosząc, że jest on przede wszystkim środkiem do osiągnięcia celu (przez wiadome siły), to znaczy do osłabienia wpływu Kościoła na naród.

Likwidator jest masowym mordercą, w dodatku mordercą szczególnie nienawidzącym katolików, który z uśmiechem na masce spalił kościół pełen wiernych w czasie Pasterki... Za to tylko, że są "bydlętami" i "judeochrześcijańską zarazą". Faktycznie, to, że komiksowy Kościół nie lubi go, to przejaw "teorii spiskowych".

Dalej pisze pan o religii Likwidator i podsumowuje:

Według mnie to najsłabszy punkt komiksu. Jak pisze Slavoj Zizek, filozof i publicysta: „Lekcja współczesnego terroryzmu pokazuje, że jeśli Bóg istnieje, wszystko jest dozwolone – przynajmniej według tych, którzy utrzymują, że działają wprost na zlecenie Boga. Bezpośrednia łączność z Bogiem usprawiedliwia najwyraźniej pogwałcenie wszelkich ludzkich ograniczeń. Krótko mówiąc, fundamentaliści nie różnią się od „bezbożnych” komunistów stalinowskich, którym było wolno wszystko, ponieważ postrzegali siebie jako bezpośrednie narzędzie swego boga, Historycznej Konieczność Postępu”. Likwidator działający w imię jakiejkolwiek religii traci dla mnie wiarygodność.

A zatem gdyby Likwidator mordował w imię czystego ateizmu, to byłoby git, ale jest na swój sposób wierzący, więc coś panu zgrzyta.

Dla Ameryki najlepszym pretekstem byłaby jakaś dynamicznie rozwijająca się lewicowa dyktatura w Ameryce Południowej lub Azji, ale od biedy można zaakceptować światowy terroryzm, który w komiksie „Decydujące starcie” przybiera postać ekoterrorysty Likwidatora. Aby plan był skuteczny, należy najpierw wykonać solidną robotę propagandową.

Jest to czytelna aluzja pod adresem naszego środowiska dziennikarskiego, skupiającego przedstawicieli najnośniejszych i najbardziej opiniotwórczych mediów, którego stanowisko wobec kluczowych wydarzeń i problemów przełomu wieków, takich jak interwencja w byłej Jugosławii, Afganistanie czy Iraku jest w zasadzie stanowiskiem oficjalnej amerykańskiej propagandy. Według niej Czeczeniec strzelający rosyjskim dzieciom w plecy w Biesłanie nazywany jest partyzantem, zaś Irakijczyk walczący w nierównej walce z uzbrojonym po zęby amerykańskim okupantem - krwawym terrorystą.

Ale Likwidator JEST krwawym terrorystą.

Dąbrowski w sposób zabawny, a jednocześnie bolesny przedstawia służalczość polskich władz wobec nowego Wielkiego Brata. Spełnienie prośby o pomoc militarną w zgładzeniu Likwidatora Bush uzależnia od zniesienie barier celnych na amerykańskie towary i przekazania ziemi inwestorom zza oceanu. Głupi „Polaczek” cieszy się, że nie musi wyłożyć gotówki, nie dostrzegając przy tym długofalowych konsekwencji przyjęcia takiej oferty.

Oczywiście, głupi polski rząd. Natomiast Likwidator, który postawił ów rząd w sytuacji podbramkowej, od lat mordując tysiące polskich obywateli i zmuszając Polaków do szukania pomocy przed zagładą za granicą, to bohater.

Historycznie biorąc, rozwinęły się trzy wielkie ideologie jako sposoby opanowania sytuacji i ograniczenia suwerennej władzy ludu. Są to: konserwatyzm, liberalizm, socjalizm. (...)

Tak zdefiniowany system jest celem ataku Likwidatora i tam też przebiega jeden z głównych frontów jego walki, zaś status quo strzegą psy systemu.

Natomiast anarchia propagowana przez Likwidatora, wygląda właśnie tak, jak ją ta postać realizuje w praktyce - jeden przypakowany i uzbrojony popapraniec może sobie bezkarnie mordować cywili. A psy systemu, które walczą z Likwidatorem, to prawdziwi bohaterowie tego komiksu. Ci wszyscy politycy, księża, policjanci, żołnierz itd. nawet jeśli wziąć pod uwagę te wszystkie wady, które im autor przypisuje - chciwość, głupotę itd. - i tak są o dużo bardziej sympatyczni niż główny bohater. Ten komiks można czytać jako przypowieść o tym, że zwykli ludzie, niepozbawieni wad, stają do walki z potworem w ludzkiej sile, reprezentującym absolutne zło.

Najwdzięczniejszym obiektem likwidacji jest oczywiście wojsko. Definicja armii według Likwidatora jest szalenie prosta. To „szara masa bezmózgich gównojadów”, która broni wyłącznie systemu i ludności bezmyślnie eksploatującej krainę geograficzną, którą zamieszkuje.

Wojsko broni ludności przed likwidacją, faktycznie, bezmózgie glonojady. To jest to, o czym pisałem - zgodnie z absurdalną logiką i systemem moralnym autora (jak i najwyraźniej pańskim) przeszkadzanie Likwidatorowi w mordowaniu jest czymś złym. Żołnierze przestaliby być glonojadami, gdyby pozwolili bohaterowi bezkarnie zabijać obywateli... a jeszcze lepiej, gdyby mu w tym pomogli.

Szczególną niechęć Likwidator żywi wobec armii polskiej, której dowódcy w imię narodowych ideałów gotowi są poświęcić życie żołnierzy, a ich najważniejszy cel zawiera się w haśle: „Pokażemy, że potrafimy jeszcze pięknie umierać”. Posyłając na śmierć żołnierzy, przywołują bezsensowne ze strategicznego punktu widzenia, ale nośne propagandowo wspomnienia krwawych jatek spod Monte Ciasno, bitwy pod Lenino czy szarży spod Somosierry.

Z dużą dawką gorzkiej ironii autor pokazał to w komiksie „Decydujące starcie” w symbolicznym starciu Likwidatora z polską armią.

No tak, znowu - żołnierze powinni pozwolić Likwidatorowi mordować. Znowu, moralność odwrócona o 180 stopni - żołnierz, który w obliczu siły zagrażającej ludziom oddanym pod jego opiekę, jest gotów walczyć nawet za cenę własnego życia, to prawdziwy bohater. Nawet, jeśli, jak pan pisze w dalszej części, żołneirzami tymi kieruje raczej swoiście pojmowany honor i pragnienie zdobycia chwały - jeśli ktoś szuka chwały broniąc innych za cenę swojego życia, to ta chwała jest mu jak najbardziej należna.

Decyzję o zgładzeniu Likwidatora (za jego działalność antysystemową) podejmują elity systemu w obronie systemu, zaś cała odpowiedzialność spada na „bohaterskie” masy, które w demokratycznych wyborach owe elity wybierają, a system legitymizują. Podłość tej strategii polega na tym, że system działa wbrew interesom mas!

Odbierając im prawo do bycia zamordowanymi przez Likwidatora? Przed chwilą wojsko było złe, bo broni ludności...

Likwidator z jednej strony odrzuca antropocentryzm, z drugiej zaś pozostaje głuchy na argumenty, że działanie człowieka wobec natury, jego zaborczość, egoizm i nieliczenie się z innymi przedstawicielami flory i fauny jest przejawem egoizmu gatunkowego dla tej przyrody powszechnego i właściwego. Człowiek zachowuje się jak każdy organizm ożywiony: skoro wygrał rywalizację międzygatunkową, czerpie z tego korzyści. Taka jest naturalna kolej rzeczy. Odmienić mogłoby ją zachowanie człowieka, jego rozumne przeciwstawienie się prawom natury. Ale wtedy musi się on liczyć z faktem, że zostanie zlikwidowany przez Likwidatora za przeciwstawienie się... prawom natury.

No i tu wreszcie się zgadzamy ;) To bzdurne.

Dodam jeszcze, że Likwidator jest dla mnie symbolem hipokryzji typowej dla lewackich intelektualistów - w tym także i pana. Pisze pan o tym, jaki to system jest zły, kapitalizm jest zły, policja jest zła... Korzystając z dobrobytu wypracowanego przez kapitalizm (choćby komputer, z   którego pan pisze) i bezpieczeństwa zapewnianego przez zły system.

Tak samo Likwidator - jeździ na motocyklu, używa karabinu i materiałów wybuchowych, okazyjnie też komputerów, jego strój ma elementy gumowe... Ale jak ktoś wyrzuci puszkę O MATKO NATURO ŁAMIESZ PRAWA PRZYRODY SZYKUJ SIĘ NA LIKWIDACJĘ!

Dlatego skuteczny ekologizm musi być antyludzki. Aby ocalić przyrodę, trzeba pozbyć się człowieka. (...) Dlatego filozofia Likwidatora w tym względzie jest prosta. Wyrżnąć - ilu się da, a resztę przy pomocy mediów zastraszyć.

A ludzie powinni mu w tej zgładzie pomóc. Inaczej są "bezmyślni glonojadami". Jednocześnie Likwidator jest obrońca uciśnionych i przeciwstawia się złym kapitalistom, którzy uciskają większośc ludzkości... Tą samą większość, którą Likwidator chce wymordować.

Likwidator najchętniej widziałby ludzi spacyfikowanych w wielkich miastach, zaś problem przeludnienia rozwiązał, podsycając wszelkie konflikty narodowe, religijne i społeczne, bowiem tylko one znacząco zmniejszają zaludnienie, a co za tym idzie - zwiększają szansę dzikiej przyrody na przetrwanie. Inne rozwiązania, takie jak kolektywizacja czy ekologiczne społeczeństwa rolnicze, prowadzą do wzrostu liczebności ludzkiej populacji, a to z kolei stwarza konieczność napełnienia większej liczby brzuchów.

A jednoczesnie zwalcza religią i nacjonalizm. Jest to absurdalne... Ale z drugiej strony - to jest właśnie realistyczne. W końcu Likwidator jest psychopatą, w dodatku lewakiem - to oczywiste, że jego ideologia jest nielogiczna i wewnętrznie sprzeczna. Dąbrowski niechcący dokonał prawidłowej psychoanalizy lewackiego szaleństwa ;)

Dlatego filozofia Likwidatora w tym względzie jest prosta. Wyrżnąć - ilu się da, a resztę przy pomocy mediów zastraszyć.Podkreśla, że nie chodzi mu o uwolnienie biednych od bogatych czy pracowników od pracodawców, tylko świata od bydlaków, którzy niszczą naszą planetę. Tak zwani zwykli obywatele to według niego najgorsze ścierwa kupujące każdy chłam, który podsuwa im przemysł i kultura, podtrzymujące tym samym żywotność systemu (...)

Śmierć w komiksach Dąbrowskiego jest wielowymiarowym symbolem kary, nie zaś samą karą.

Śmierć przede wszystkim, poprzez swój wymiar ostateczny, swą nieodwracalność i nieodwołalność, symbolizuje nieuchronność kary. Wyraża czysto ludzkie pragnienie sprawiedliwości, niemożliwość uniknięcia kary i równość wobec prawa wszystkich obywateli.

To jest typowe myślenie lewicowe - Likwidator chce ukarać establishment za znęcanie się na prostym człowiekiem... A jednoczesnie ten prosty człowiek to bydlę, które należy zabić, albo chociaż zastraszyć, bo samo jest za głupie, żeby zrozumieć piękno Idei.

 

Sumując - "Likwidator" pokazuje jak obrzydliwa i zbrodnicza jest lewicowa ideologia... A fakt, że istnieją osoby sympatyzująca z tą ideologią, nawet w wydaniu Dąbrowskiego,  takie jak pan - czy raczej, za przeproszeniem, towarzysz - pokazuje, jak groźna jest ta zaraza.

16-09-2015 12:46
Robert Zaręba
   
Ocena:
0

Szkoda, że Rycho nie czyta komentarzy internetowych, miałby ubaw po pachy :D 

A groźna to jest religijna indoktrynacja trzylatków :D

http://jednosc.com.pl/product_info.php?cPath=4&products_id=1706

16-09-2015 15:00
Łodzianin
   
Ocena:
+1

Przepraszam, że się wcinam. Jakie zagrożenie dla społeczeństwa stanowi podręcznik do religii dla trzylatków?

16-09-2015 15:21
Robert Zaręba
   
Ocena:
+2

A jakie stanowi komiks?

16-09-2015 15:26
Cherokee
   
Ocena:
0

Adeptusie, po błyskotliwej analizie dwustronicowego opowiadania Korwina-Mikke bierzesz się za komiks? ;-)

16-09-2015 15:45
earl
   
Ocena:
+1

@ Adeptus

Jak widzisz tak załatwiłeś Roberta Zarębę, że nie ma żadnych kontrargumentów.

16-09-2015 17:20
Robert Zaręba
   
Ocena:
0

Tak, tak, żadnych :D

16-09-2015 18:25
Enc
   
Ocena:
+1
Adeptus wygrywa walkowerem.
16-09-2015 19:35
zegarmistrz
   
Ocena:
0

Adeptus: ty sobie jaja robisz, czy tak na serio?

16-09-2015 19:40
Adeptus
   
Ocena:
+3

@ Robert Zaręba

A groźna to jest religijna indoktrynacja trzylatków :D

Rzecz gustu - zależy od tego, kto jakie treści uważa za groźne. Pan uważa za groźne treści "Pan Bóg Cię kocha i kocha innych ludzi, bądź miły i grzeczny itd" tudzież "tematy o przyrodzie, zabawie, miłych słowach oraz o osobach najbliższych" (no chyba, że ma pan informacje, że ów podręcznik propaguje jakieś zdrożne treści, jeśli tak, to proszę o podzielenie się ową wiedzą). Ja za groźne uważam treści "Ci, których uważam za wyzyskiwaczy ludu zasługują na nienawiść, lud zresztą też, fajnie pomarzyć o ich zabijaniu, ale nie róbcie tego,, bo pójdziecie do więzienia".

A jakie stanowi komiks?

Propaguje złe postawy. I nie udawajmy, że tu nie chodzi o propagandę, skoro sam autor deklaruje:

Generalnie uważam, że komiks powinien być zabawą i rozrywką – i dla autora, i dla odbiorcy. Ale ta zabawa może przemycać też treści ważne, może zawierać poważne podteksty, angażować się w sprawy realne i znaczące. (...)

Tworząc komiksy o Likwidatorze chodziło mi głównie o to, by dać trochę rozrywki ludziom myślącym podobnie jak ja, ale i o to, by wyrzucić z siebie własne przemyślenia, przedstawić – głównie w przemowach Likwidatora – inną perspektywę wartościowania rzeczywistości, inne i radykalnie odmienne od powszechnie występujących poglądy na temat przyrody, stosunku ludzi do niej, kultury, religii, patriotyzmu itd. Po prostu chciałem w przystępnej i humorystycznej formie zawrzeć w komiksie alternatywny, radykalnie ekologiczny światopogląd, na pewno zaś nie tworzyć jakiegoś parapodręcznika dla domorosłych terrorystów.(...)

Na marginesie dodam, że jestem jak najbardziej za tym, by na bazie nauki i światopoglądu ekologicznego budować powoli całą, wielowymiarową kontrkulturę czy raczej alter-kulturę ekologiczną. Byłby to proces mozolny i trudny, bo łatwo zrazić zbyt poważnym, patetycznym czy dziecinnym dydaktyzmem, ugrzęznąć w kiczu czy pretensjonalnym moralizatorstwie. Dydaktyzm powinien być niezauważalny albo humorystyczny i z przymrużeniem oka.

więc jeśli za bzdurną uważa pan tezę, że jednym z celów (nawet jeśli nie najważniejszym) "Likwidatora" jest pozytywne ukazywanie określonych poglądów i postaw, to przykro mi, ale wyśmiewa pan nie mnie, a swojego znajomego "Rycha", bo ja go tylko cytuję.

Oczywiście, autor próbuje wyśmiać tezę, że jego komiksy mogą kogoś zachęcić do przemocy. Pisze "Czy ktoś oskarża komiksy o Asteriksie, że namawiają do przemocy, bo bohater masowo bił Rzymian?". Oczywiście, jest to porównanie bzdurne. Asteriks nikogo nie zabił. Nikogo nie nienawidził, nawet Rzymian. Nigdy nie twierdził, że ktoś nie zasługuje na życie. Ba, zdarzało mu się nawet ratować życie Rzymianom. Nawet w ostatnim filmiku o Asteriksie (komiksowego oryginału nie czytałem) jest taka scena, jak Galowie rezygnują z atakowania rzymskiego miasta, bo mogliby skrzywdzić cywilów (Likwidator by się ucieszył, że przy okazji oprócz żołnierzy może zlikwidować bydlęta, które ich popierają i zorganizowałby walkę tak, żeby nikt nie wyszedł żywy). Żaden z autorów Asteriksa nie twierdził, że za pomocą komiksu chce pokazać swoją pogardę dla przedstawicieli grup, do których należą przeciwnicy bohatera - Dąbrowski mówi o tym wprost.

Z Lobo (takiego porównania autor też używa) jest podobnie - oczywiście odpada "nikogo nie zabił", zapewne też "nikogo nie nienawidził... ale reszta jest aktualna. Lobo nie jest ucieleśnieniem poglądów swoich twórców, w żadnej mierze. Jego przygody są tylko i wyłącznie radosną rozwałką, nie wyrażają pogardy dla żadnych realnie żyjących ludzi. Oba komiksy mają dostarczać radości z czarnego humoru... tyle, ze w przypadku Lobo autor mówi "Rozerwij się! Na chwilę zapomnij, że zabijanie jest złe i pośmiej się z absurdalnie makabrycznych żartów" a w przypadku Likwidatora "Rozerwij się! Na chwilę sobie wyobraź, że te wszystkie ludzkie śmiecie, którzy nie wyznają naszej ideologii są rozstrzeliwani, paleni, zarzynani i zgniatani i czerp z tego satysfakcję".

A jeśli pan redaktor uważa, że słowa (czy obrazki) nie mogą nikogo zachęcić do złych czynów, w tym morderstwa, to proszę na łamach "Magazynu Fantastycznego" rozkręcić kampanię przeciwko karaniu za tzw. "mowę nienawiści" ;)

Tak, tak, żadnych :D

No cóż, zgodnie z logiką wojujących ateistów, jeśli ktoś nie przedstawi dowodów, że coś istnieje, należy przyjąć, że to nie istnieje, a kto ma wątpliwości, ten idiota. Powinien się pan cieszyć, ze Earl nie okazał się idiotą i wobec tego, że nie zostały zaprezentowane (przez pana, ani nikogo innego) jakiekolwiek dowody na istnienia kontrargumentów, uznał je za nieistniejące ;)

@ Cheerokee

Adeptusie, po błyskotliwej analizie dwustronicowego opowiadania Korwina-Mikke bierzesz się za komiks? ;-)

Po co ta ironia? Czy ja twierdzę, że to było błyskotliwe? Nie, to była głupia i błędna interpretacja. Co przyznałem natychmiast, gdy Ty wskazałeś mi, na czym polega mój błąd. I jeśli taka sama sytuacja zachodzi tutaj, to zachowam się tak samo. Tyle, że jest ona inna o tyle, ze w tamtym przypadku opierałem się na własnym rozumie, który przyznaję, jest mizernym narzędziem analitycznym. Natomiast tutaj mogę się oprzeć na interpretacji przedstawionej przez samego autora, tudzież przez red. Zarębę. I ja się zgadzam - Likwidator ma właśnie takie przesłanie, jak oni twierdzą. Tyle, że oni to przesłanie uważają za pozytywne (red. Zaręba z pewnymi zastrzeżeniami, ale dotyczą one głównie tego, że wg niego Likwidator jest za mało lewacki, bo nie jest 100% czystym ateistą), a ja za ohydne. A zatem to nie kwestia "błyskotliwej analizy", a raczej różnicy poglądów. Choć... nie do końca. Bo przesłanie "Likwidatora" jest nie tylko z mojego punktu widzenia niesłuszne - ono jest obiektywnie niespójne. Z jednej strony Likwidator walczy z tymi, których uważa za wyzyskiwaczy i "łamaczy" cudzej wolności, zdarza mu się też potępiać mizoginizm itd. z drugiej zaś wyraźnie deklaruje, że jest antyludzki, że nie zależy mu na dobru ludzkości tylko jej wyniszczeniu... Z jednej strony zwalcza nacjonalizm, kapitalizm i religię, z drugiej uważa, że wojny (jako zmniejszające populację) są pozytywnym zjawiskiem, a wg niego głównymi przyczynami wojen są... nacjonalizm, kapitalizm i religia. Z jednej strony uważa anarchizm za najlepszą możliwą formę społeczeństwa i na ogół propaguje go wśród swoich nielicznych przyjaciół... ale z drugiej, jako osoba "antyludzka" nie pragnie stworzenia anarchistycznej utopii, właśnie dlatego że wg niego wzmocniłaby ona znienawidzoną ludzkość... Z trzeciej strony, kiedy ma okazję pomóc budować taką utopię na Ukrainie (oczywiste, jest to anarchia rządzoną żelazną ręką przez przewodnika ludu pod postacią "Batki"), ochoczo do tego przystępuje.

I znowu - rzecz jasna, to nie byłoby problemem, gdyby Likwidator był postacią czysto humorystyczną, groteskową i absurdalną - ot, taka kolejna odmiana Jokera, wszak od szaleńca nie można wymagać konsekwencji. Problem w tym, że Dąbrowski sam wyraźnie deklaruje - idee Likwidatora są moimi. Z czego wniosek, że poglądy Likwidatora mają w założeniu być sensowne... a nijak nie są.

@ Earl

Ależ oczywiście, że nie przedstawi żadnych kontrargumentów. Dla zasady. I tutaj warto znowu oddać głos samemu Likwidatorowi, który wypowiada następujące słowa, włożone mu w usta przez Ryszarda Dąbrowskiego:

„Nie chce nikogo zmuszać, by żył niezgodnie ze swoim charakterem, nie chce nikogo zmieniać – gdy widzę, że ktoś jest z natury bydlakiem – po prostu go likwiduję. I tyle. Próba uczynienia ludzi dobrymi to jak pokazywanie świniom lecącego orła”

Ci ludzie zakładają, że słuszność ich poglądów i głupota cudzych jest tak oczywista, że nie wymaga żadnych wyjaśnień. A jeśli ktoś tej oczywistości nie dostrzega i domaga się jakichś, za przeproszeniem, argumentów, to znaczy, że jest zwyczajnie za głupi, żeby pojąć piękno Idei i nie ma sensu na niego tracić czasu.

@ Zegarmistrz

Dlaczego zakładasz, że żartuję (to nie jest pytanie retoryczne, choć nie mam wielkiej nadziei na odpowiedź)? Oczywiście, że nie.

@ Enc

Adeptus wygrywa walkowerem.

Z takimi ludźmi nie da się wygrać. Polecam przypowieść "gra w szachy z gołębiem", tyle, że w ich przypadku odpowiednikiem wywrócenia figur... i tej drugiej czynności... jest sarkazm.

 

16-09-2015 20:36
zegarmistrz
   
Ocena:
0

No właśnie tego się bałem.

Kiedy ostatnio miałem w rękach Likwidatora wydał mi się przerysowany i sarkastyczny. Wyrażający w dodatku dokładnie odwrotne idee niż mu imputujesz.

16-09-2015 21:08
earl
   
Ocena:
+3

@ Zegarmistrz

A może rozwiniesz swoją wypowiedź? Jakie idee masz na myśli?

16-09-2015 21:15
zegarmistrz
   
Ocena:
0

To charakterystyczne dla całej serii - z punktu widzenia autora, przeciwnicy Likwidatora nie mają nawet prawa do życia. Próba ocalenia własnego żywota przed nim jest nieodmienne ukazywana jako świństwo, próba powstrzymania go przed zabijaniem innych - jako ohydna zbrodnia.

Jest właśnie odwrotnie: komiks stanowi argumentum ad absurdum wobec pewnych środowisk, często popadających w ekstremę.

16-09-2015 21:20
Adeptus
   
Ocena:
+3

@ zegarmistrz

Tak rozwinąłeś, że teraz musisz rozwinąć, o co w ogóle chodzi. Np. o jakie "pewne środowiska"? Jeśli chodzi o środowiska przeciwne poglądom autora - to jakie ekstremum miałoby to wyśmiewać? Nadmierny instynkt samozachowawczy?

16-09-2015 22:05
zegarmistrz
   
Ocena:
0

Na przykład w cytowanych przez ciebie fragmentach Zielonej Gwardii nabija się on właśnie z ekologów.

16-09-2015 22:20

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.