Labirynt

Labirynt snów i wspomnień

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Labirynt
Chyba większość z nas miała w dzieciństwie wyimaginowanego przyjaciela. Takiego, do którego w chwilach słabości, choroby albo nawet w czasie wolnym można się było zwrócić. Takiego, który był powiernikiem najskrytszych tajemnic i najwierniejszym towarzyszem. Z czasem wyimaginowany przyjaciel musi ustąpić, co zazwyczaj jest wynikiem procesu dorastania. Czasami jednak wypadki przybierają inny obrót.

Góreck został powołany do życia dzięki wyobraźni Nico, chłopca o wielkim sercu i wyobraźni, borykającego się z problemami zdrowotnymi i będącego wyśmiewanym przez rówieśników outsiderem. Odskocznią od codziennych przykrości są wspólne przygody z Góreckiem, pełne radości i szczęścia, nadające przy tym sens istnienia istocie stworzonej z wyobraźni i snów. Ostatnio jednak Nico przestał odwiedzać wymyślony przez siebie świat, a ukuta w snach kraina zaczęła popadać ruinę. Kierowany desperacją Góreck wyrusza w podróż, której stawką jest własne przetrwanie. Finał wędrówki nie będzie jednak ani przyjemny, ani łatwy do akceptacji.

Wydawnictwo Mandioca wyspecjalizowało się w przybliżaniu polskim miłośnikom komiksu autorów pochodzących z Ameryki Południowej. Nie inaczej jest w przypadku Labiryntu, utworu autorstwa Thiago Souto, scenarzysty i rysownika rodem z Brazylii. Internet skąpi informacji na temat artysty, chociaż grafiki zamieszczone na stronie internetowej zachęcają do bliższego zapoznania się z jego twórczością. Również sam Labirynt już przy pierwszym kontakcie zaprasza do jak najszybszej lektury. Dwieście szesnaście stron ślicznego wydania, opakowane w twardą oprawę znamionuje nie byle jaki utwór i – uprzedzając nieco fakty – tak właśnie jest. W tym jednak miejscu warto również zaznaczyć, że jest to najlepiej wydany album w portfolio warszawskiej oficyny.

Tyle technikaliów, przyjrzyjmy się fabule. Pierwsze strony mogą wpędzić w delikatną konsternację odnośnie pomysłu autora. To uczucie błyskawicznie mija, Souto nie trzyma czytelników w niepewności i szybko rzuca czytelników w wir przygody, w trakcie której powołana w wyobraźni istota – Góreck – wyrusza w wędrówkę by odnaleźć swojego właściciela, a zarazem przyjaciela, czyli Nico. Nie jest to jednak łatwa podróż, bowiem poza fizycznymi przeszkodami Góreck musi zmierzyć się z prawdą odnośnie swojego istnienia. Co więcej, trwanie wymyślonego świata oraz jego mieszkańców zależy od pamięci chłopca, a ten doświadcza swoich problemów, które mogą przeciąć nić życia – tak jego samego, jak i Górecka.

O ile wątek przygodowy jest dość interesujący, o tyle nie stanowi o sile utworu. Istotą są doświadczenia, tak bliskie wielu z nas. Góreck i jego wędrówka są jedynie katalizatorem dla odkrywania wewnętrznych wspomnień, wydarzeń i procesów, które bezpośrednio mogły stać się udziałem niejednego z czytelników. Scenarzysta wkrada się w umysł odbiorcy i tak naprawdę pisze o rzeczach strasznie bliskich, które co prawda na co dzień spoczywają ukryte za kurtyną zapomnienia, czasami jednak w chwilach refleksji powracają, zmuszając do rachunku sumienia.

Zresztą sam pomysł wędrówki wyimaginowanego przyjaciela, motyw popadania w zapomnienie i próba walki o odzyskanie miejsca w świadomości bliskiej osoby również sprawdza się świetnie. Co prawda na kartach komiksu dotyczy to istoty ukutej w snach dziecka, ale doświadczenia Górecka bez problemu można przenieść na wiele sytuacji z codziennego życia! Jakże łatwo przypomnieć sobie wówczas o bliskich, którym poświęcamy zbyt mało czasu lub zbyt chętnie oddalamy wizytę lub choćby telefon. W rezultacie Souto gra na strunach duszy, przywołując wspomnienia – jedne ciepłe, inne o gorzkim smaku – oraz skłaniając do refleksji i świetnie manewrując pomiędzy doświadczeniami Górecka oraz wydarzeniami bezpośrednio związanymi z Nico.

Doznania wynikające z lektury potęgowane są przez oprawę graficzną, świetnie podkreślającą wydarzenia. Obumierająca, tętniąca niegdyś życiem kraina będąca wytworem wyobraźni chłopca, pozwala lepiej poczuć klimat znikającego świata, zaś piękne pastelowe barwy z okresu szczęśliwości świetnie kontrastują z szaro-burą tonacją właściwą dla upadku wyśnionej krainy. Souto doskonale radzi sobie z oddaniem emocji bohaterów, co jest kolejną cegiełką składającą sie na bardzo atrakcyjną wizualnie budowlę. Kilka całostronicowych kadrów pozwala również poczuć kunszt artystyczny, czarując wyobraźnią autora oraz mnóstwem detali.

Czy czegoś zabrakło w Labiryncie? Na siłę można przyczepić się do braku materiałów dodatkowych. Polscy czytelnicy zdążyli przyzwyczaić się, że niemal każdy pokaźny album zawiera bonusowe szkice, alternatywne grafiki albo posłowie lub wywiad. Tutaj jest bardzo skromnie, a tych kilka zdań napisanych przez autora to zdecydowanie zbyt mało, aby satysfakcjonująco zwieńczyć komiks.

Ten drobny minusik nie zmienia jednak jednej, elementarnej rzeczy: Labirynt to komiks znakomity, nasycony klimatem, ze świetnym pomysłem i jeszcze lepszym wykonaniem, traktujący niby o rzeczy błahej, ale jednak faktycznie bardzo ważnej, bo bliskiej wielu czytelnikom. Thiago Souto prowadzi odbiorców przez krainę wyobrażeń, splatając treść oraz grafiki w jedno, ściskające za serce dzieło. Lektura obowiązkowa nie tylko dla fanów komiksu.

 

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie komiksu na potrzeby recenzji.