Książęta Demony #1: Książę Gwiazd

Kosmiczny James Bond

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Książęta Demony #1: Książę Gwiazd
Siłą powieści science fiction chyba od zawsze było rozpalanie wyobraźni czytelników. Opowiadały też o jednych z fundamentalnych marzeń ludzkości – poznaniu niezbadanego wszechświata. Komiksy do słów spisanych przez pisarzy dorzuciły kolejny element pobudzający percepcję odbiorców: pełne rozmachu ilustracje, czego najlepszym przykładem są Książęta demony.

Rozsiana po wielu systemach słonecznych ludzkość skolonizowała najbardziej odległe zakątki wszechświata. Nie przyniosło to jednak powszechnego dobrobytu czy chociażby prozaicznego poczucia bezpieczeństwa dla zwykłych obywateli. Wielkie możliwości otworzyły perspektywy dla pozbawionych skrupułów bandytów. Gdzieś na krańcu jednego ze światów dorasta Kirth Gersen – świetnie wyszkolony, inteligentny, a przy tym obdarzony urokiem osobistym mściciel, który być może jest ostatnią szansą na wymierzenie sprawiedliwości międzygwiezdnym terrorystom.

Komiksów utrzymanych w konwencji science fiction dostępnych jest mnóstwo, jednakże paradoksalnie adaptacji światowej literatury fantastyczno-naukowej jest jak na lekarstwo. Pozycje jak Wieczna wojna, Wieczny pokój, Ród Atrydów a ostatnio Rzeźnia numer pięć są ledwie wyjątkami potwierdzającymi regułę. Tym bardziej cieszy premiera Książąt Demonów, obrazkowej wersji powieści Jacka Vance'a. Chociaż na chwilę obecną wygląda na to, na karty komiksu trafił pierwsza odsłona cyklu, a mianowicie Star King. Do sięgnięcia po album niewątpliwie zachęca nazwisko scenarzysty, Jean-Davida Morvana, czyli ojca świetnej Armady. Za kreskę odpowiada z kolei debiutant, Paolo Traisci, i uprzedzając fakty, jest to wielce obiecujący początek przygody w branży.

Jack Vance zabłysnął space operami charakteryzującymi się dynamiczną akcją oraz zamiłowaniem do tworzenia najrozmaitszych światów i trzeba przyznać, że autorski duet znakomicie poradził sobie z odwzorowaniem oryginalnej stylistyki literackiego pierwowzoru. Kosmos, który przemierza Gersen, urzeka tak fauną i florą, jak zróżnicowaniem technologicznym. W dużej mierze jest to oczywiście zasługa ilustratora, potrafiącego popieścić wzrok. Grafiki są pełne bizantyjskiego przepychu, może na miarę Kasty Metabaronów, jednakże wzrokowcy, esteci oraz fani science fiction będą usatysfakcjonowani, zwłaszcza że Traisci w takim samym stopniu dba o pietyzm malutkich kadrów, jak i całostronicowych plansz.

Od strony scenariusza termin space opera definiuje charakter historii, zwłaszcza jeśli dodatkowo weźmie się pod uwagę jej awanturniczy posmak. Co prawda pierwsze strony mają bardziej filozoficzną naturę, służą raczej rozważaniom na temat dobra i zła czy usprawiedliwieniu użycia przemocy celem eliminacji bandytów zagrażającym setkom tysięcy, jeśli nie milionom, niewinnych istnień. Z pewnym zaskoczeniem muszę przyznać, że przesłanie przekazane głównemu bohaterowi jest głębsze, niżby mogłoby się wydawać w pierwszym odruchu i zdecydowanie wykracza poza ramy stereotypowej opowieści obrazkowej. 

Pierwsze strony mają fundamentalne znaczenie dla poznania edukacji oraz motywów działania Gersena, będącego kimś więcej niż tylko bezmyślnym mścicielem w statku kosmicznym. Na barkach głównego bohatera złożono bowiem misję usunięcia bezwzględnych książąt demonów, a tym samym zapewniania powszechnego bezpieczeństwa.

Na kolejnych planszach fabuła przyśpiesza, zaś Gersen okazuje się nie tylko świetnie wyszkolonym wojownikiem, ale również bardzo bystrym śledczym oraz czarującym lowelasem. Bez żadnej obawy można nazwać go bohaterem kompletnym, raczej takim troszkę Jamesem Bondem w kosmosie. Zwłaszcza że cała historia kręci się wokół jego poszukiwań pierwszego z piątki wielkich bandytów – tytułowych Książąt Demonów – czyli Attela Malagate'a, zwanego Potworem. Całość czyta się znakomicie, opowieść jest całkiem emocjonująca, choć bez jakichś fabularny twistów, za jednaki skutecznie przykuwa uwagę czytelnika.

Od razu zaznaczę i raczej nie będzie to wielki spoiler: historia pościgu za Malagatem będzie kontynuowana w kolejnej odsłonie, na co z wielką niecierpliwością będę czekał. Póki co jest to kawał solidnej space opery, która usatysfakcjonuje każdego miłośnika komiksu oraz klasycznych już powieści science fiction.