» Recenzje » Kroniki ze Stambułu #1

Kroniki ze Stambułu #1


wersja do druku

Tak daleko a jednak tak blisko nas

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska

Kroniki ze Stambułu #1
Ersin Karabulut – ktoś zna tego pana? Przypuszczam, że prawie nikt, zresztą jeszcze kilka dni temu samemu nie wiedziałem kto to jest. Ale Karabulut zdecydował się opowiedzieć o sobie i być może nie byłaby to ciekawa inicjatywa, gdyby nie to, że autor w istocie opowiada inną historię: znacznie bardziej interesujące i skomplikowane dzieje Turcji z przełomu XX i XXI wieku.

Młody Ersin od najmłodszych lat marzył o rysowaniu komiksów, co nigdy jednak nie spotykało się z akceptacją ze strony rodziców, nie widzących żadnych perspektyw w tym zajęciu. Turcja, kraj w latach osiemdziesiątych intensywnie rozwijający się i wychodzący z kolejnych dyktatur wojskowych, pilnie potrzebowała inżynierów i techników, nie ilustratorów. Koniec końców Ersin zrealizował swoje pragnienie, znajdując zatrudnienie w wymarzonym tygodniku satyrycznym. Wówczas to mimochodem stał się świadkiem odwrotnego procesu: staczania się ojczyzny w kierunku rządów autokratycznych z nieznoszącym jakiejkolwiek krytyki premierem na czele.

Zazwyczaj autobiografię popełniają persony powszechnie znane na większości kontynentów: słynni politycy, artyści lub też sportowcy, szeroko przy tym rozwodząc się na tematy wszelakie. Na ich tle Ersin Karabulut wypada blado, chociaż – jak wszystko na to wskazuje – w rodzinnej Turcji zaskarbił sobie serca fanów, tworząc historyjki dla satyrycznego, zaangażowanego politycznie czasopisma Pingwin. Po popełnieniu kilku komiksów w języku tureckim, zadebiutował we francuskim magazynie Fluide Glacial, a następnie przygotował dla potentata w branży, wydawnictwa Dargaud, recenzowane Kroniki ze Stambułu, będące dość nietypową autobiografią.

Karabulut referuje historię swojego życia, zwłaszcza przybliżając czytelnikowi momenty przełomowe: rozpoczęcie edukacji w liceum, rozwijanie swojej pasji (co jest szczególnie istotne z perspektywy całego komiksu), a wreszcie poszukiwania upragnionej pracy w zawodzie grafika. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Z zaskoczeniem przyznaję, że te fragmenty czyta się bardzo dobrze i odbiorca w sposób naturalny kibicuje dzieciakowi, który ma jedno, ale jakże wielkie pragnienie: by choćby usiąść na krześle, na którym kiedyś siedzieli jego idole. Młodzieńcza pasja, upór i potrzeba postawienia na swoim zyskują niekłamaną sympatię odbiorcy. Z drugiej strony, bez żadnych ceregieli wszystkie wymienione rzeczy można by uznać za zwyczajne elementy każdej autobiografii, gdyby nie jeden istotny szczegół.

Nietypowość znajdziemy w perspektywie. Karabulut niby jest postacią centralną, dominującą na przestrzeni blisko 150 stron, jednakże równocześnie jest nieistotną jednostką, która opowiada o czymś znacznie ważniejszym, a mianowicie o przeobrażeniach, jakie przechodziła Turcja. Ten wątek rozpoczyna retrospektywa przekazana przez ojca opowiadającego o koszmarnej sytuacji z lat siedemdziesiątych XX wieku, kiedy kraj niemalże pogrążył się w wojnie domowej, rozrywany przez bojówki lewicowe oraz prawicowe.

Później już idzie gładko i autor przechodzi przez dyktaturę wojskowych, rosnące wpływy islamskich fundamentalistów, pierwszy okres rządów Recepa Tayyipa Erdoğana, kiedy to młody jeszcze premier deklarował się jako obrońca swobód demokratycznych, aż po późniejszą zmianę kursu w kierunku autorytarnym. Wszystko to buduje smutny – nawet jeśli dobrze znany z mediów – obraz rosnącej, coraz mniej czymkolwiek ograniczonej władzy obecnego prezydenta oraz nasilania się się ruchów muzułmańskich, stopniowo ograniczających swobodę działań reprezentantów laickiej części Turcji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Najgorsza jest jednak refleksja, jaka raz za razem nachodzi czytelnika. Podzielone na dwa obozy społeczeństwo tureckie oraz władza nachalnie, a przy tym konsekwentnie utylitarnie korzystająca z symboli religijnych i nie wahająca się przed wykorzystywaniem fanatycznej tłuszczy celem utrwalenia swojej władzy, jest obrazkiem aż nadto kojarzącym się z naszym, lokalnym podwórkiem.

Poważny temat komiksu równoważony jest przez lekkie, satyryczne ilustracje. Karabulut balansuje pomiędzy na pierwszy rzut oka bardzo ogólnie narysowanymi kadrami, a kreską o charakterze bardziej realistycznym. Jeśli chodzi o ten pierwszy styl, to ewidentnie ma podkreślać dziecięcą, a potem młodzieńczą pasję autora oraz jego zwykłą, właściwą wiekowi naiwność. Znakomicie to kontrastuje z zawsze poważnymi rodzicami czy innymi dorosłymi, decydującymi o życiu zwykłego obywatela Turcji.

Kroniki ze Stambułu opatrzone są cyfrą "1", zaś autor jasno wskazuje, że ciąg dalszy nastąpi. Tak naprawdę jednak nie jest on konieczny, chociaż traktować będzie o najbardziej aktualnych wydarzeniach. Jednakże już w omawianym epizodzie Karabulut dokonuje niezmiernie interesującej syntezy blisko 30 lat historii Turcji z przełomu wieków. Jest to takie zwyczajne, może nawet dla fascynatów historii kraju oczywiste, ale jednocześnie w tej zwyczajności przedstawionej w krzywym zwierciadle tkwi niezwykła siła komiksu, który bez dwóch zdań zasługuje na polecenie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Kroniki ze Stambułu - 1
Scenariusz: Ersin Karabulut
Rysunki: Ersin Karabulut
Wydawca: Timof i cisi wspólnicy
Data wydania: 22 września 2023
Tłumaczenie: Ada Wapniarska
Liczba stron: 152
Format: 195x260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
ISBN: 9788367440479



Czytaj również

Shangri-La
O końcu i początku
- recenzja
Szósty rewolwer: Bękarty rewolweru
Kapiszony zamiast kul
- recenzja
Szczurwysyny
O konflikcie w innym zakątku świata
- recenzja
Góry szaleństwa
Obłęd czy obłędu brak?
- recenzja
Syberyjskie Sny
Rosyjska myśl komiksowa
- recenzja
Palestyna
Słodka herbata i gorzka historia
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.