Kroniki birmańskie (wyd. II poprawione)

Wiele twarzy Birmy

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Kroniki birmańskie (wyd. II poprawione)
Guy Delisle bywał w różnych miejscach niebieskiego globu, zaś niektóre wojaże udokumentował w formie powieści graficznych. Po wizycie w Pjongjangu przyszedł czas na odwiedziny w Birmie.

Francuski komiksiarz trafił do Birmy wraz z żoną, synkiem oraz członkami organizacji Lekarze Bez Granic. Pochłonięty twórczą pracą oraz możliwością poznania nowego kraju, postanowił sportretować wielomiesięczny pobyt na obczyźnie, czyniąc to z właściwą sobie swadą.

W Kronikach birmańskich narracja nie jest już tak linearna jak w przypadku Pjongjangu. Wydarzenia są wprawdzie prezentowane w porządku chronologicznym, tyle że większość z nich nie łączy się w ciąg przyczynowo-skutkowy. To zbiór luźno powiązanych ze sobą krótszych anegdot i historyjek subtelnie, acz wnikliwie obrazujących życie codzienne w Birmie. Oczywiście francuski komiksiarz doprawił swoisty dziennik pobytu fabularnymi wstawkami, wszystko jednak służy jednemu celowi – jak najpełniejszemu przedstawieniu aspektów egzystencji w kraju rządzonym przez reżim wojskowy.

Narrator ma okazję poznać ludzi z różnych kręgów społecznych. Poza kolegami po fachu nawiązuje znajomości z przebywającymi na placu zabaw matkami, lekarzami czy mnichami, i o każdej grupie społecznej autor ma coś interesującego do powiedzenia. Czytelnik wraz z nim odkrywa kolejne osobliwości egzotycznego kraju, jak chociażby problemy z dostawami prądu, wysoką temperaturą czy wpływem totalitarnej władzy na los zwykłego człowieka. Niektóre sytuacje i utrudnienia zdają się być z perspektywy polskiego czytelnika wręcz absurdalne, zaś odseparowanie kasty dzierżącej władzę od reszty krajan jedynie potęguje wizerunek państwa, w którym jedynie na pozór życie wydaje się sielskie. Wraz z autorem dowiadujemy się o niestabilnych strukturach władzy, w których panuje spora rotacja, szerzącej się narkomanii, problemach z lekami czy cenzurze. Wszystko to Delisle pokazuje ze sporą dawką dowcipu, starając się jednocześnie nie oceniać obserwowanej rzeczywistości, tylko zaprezentować ją odbiorcy w możliwie najsurowszej wersji. I mimo wielu negatywnych aspektów Birmy, znajduje w niej także jasne strony, przede wszystkim w ludziach, których miał okazję poznać. Kroniki birmańskie są gorzkie w swym przekazie, lecz nie brakuje im też wielu ciepłych momentów, kiedy to narrator, bez szczególnego doszukiwania się odnajduje pozytywy życia w Birmie.

Podobnie jak i podróż do Korei Północnej, tak i kolejne wojaże Delisle trudno nazwać realistycznymi pod względem graficznym, aczkolwiek nie przeszkadza to podczas lektury. Co więcej, bardzo prosta kreska, eksponująca protagonistę, zaś gubiąca drugi plan i zbędne w tym przypadku detale, świetnie dopasowuje się do komiksu i nie odciąga uwagi od najważniejszej, fabularnej warstwy albumu. Dzięki niej dzieło francuskiego twórcy nie zestarzało się, mimo wielu lat, które upłynęły od pierwotnego wydania.

Jeżeli ktoś miał wcześniej okazję odwiedzić z Delisle Koreę Północną to zapewne wszelkie rekomendacje Kronik birmańskich będą dla niego bezcelowe. W innym wypadku z czystym sumieniem mogę polecić wizytę w Birmie wraz z Francuzem – dowiecie się sporo tak o ówczesnej sytuacji w kraju, jak i codzienności mieszkańców. Nie zabraknie ani momentów do śmiechu, ani do refleksji.