Kręgi Magii #01: Cienie na Niebie (edycja standardowa)

Życie małego rozbójnika

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Kręgi Magii #01: Cienie na Niebie (edycja standardowa)
Mimo że cyfrowa rozrywka zdominowała czas wolny dzieci, to jednak po tej ziemi nadal chodzi mnóstwo osób, które pamiętają, jak za młodu bawiły się w piratów czy rozbójników, połowę dnia spędzając na drzewie lub w szałasie. Zupełnie jak bohaterowie Kręgów Magii.

O Randalu, Czermieniu, Gawronie i Rzepiku trudno napisać, że są zwyczajnymi dziećmi. Zamiast zwyczajnie dorastać jak ich rówieśnicy: pobierać nauki lub pomagać rodzicom w codziennych obowiązkach, chłopcy zeszli na zbójecką ścieżkę. Paranie rabunkiem stało się jednak z czasem niebezpieczne, a zysk coraz mniejszy, wobec czego przyjaciele podjęli decyzję o zawieszeniu przestępczej działalności. Jak tylko obrobią ostatni, bogato zapowiadający się transport kupiecki.

Taka też zrodziła się w głowie Kamila Murzyna przygoda, którą tenże zilustrował. Komiks najpierw doczekał się publikacji cyfrowej, później przyszła pora na edycję papierową i to w dwóch wersjach okładkowych. Okładka zdradza, że przygotowywany jest już tom drugi, ale w tej chwili zajmijmy się Cieniami na Niebie, które otworzyły cykl.

Do rąk czytelników trafił komiks łączący przygodę z nutką bajki. To drugie sformułowanie na pierwszy rzut oka może wydawać się niepasujące do treści i być może nie było intencją autora, jednak przez całą lekturę nie mogłem się powstrzymać przed skojarzeniami z ekipą Piotrusia Pana. Zresztą bajkowość podkreśla też oryginalnie obmyślane miejsce akcji: wysokogórska wioska, której mieszkańcy żyją pod niebem nieznającym słońca, gdzie jedynym źródłem światła są gwiazdy.

Koncepcja wypada interesująco, część przygodowa również. Autorowi fajnie udało się nakreślić postacie czterech bohaterów, których – pomimo że parają się rozbójnictwem – trudno nie polubić. Dzieciaki przypominają starannie dobrany boysband, bowiem każdy wywodzi się z innego, często dalece różnego środowiska. Jednakże ta mieszanka charakterów jest dobrym zalążkiem pod przyszłe przygody – o ile oczywiście autor rozwinie bohaterów.

Zresztą to „o ile” i „jeśli” są ważnymi zwrotami w przypadku Cieni na Niebie. Komiks liczy sobie 52 strony, tekstu jednak jest tutaj niewiele i tak naprawdę album można odebrać jako interesujące zagajenie epickiej przygody. Wszystko pozostaje w głowie Kamila Murzyna, jego inwencji i pomyśle na scenariusz i bohaterów.

Od strony graficznej jest przyzwoicie, chociaż bez fajerwerków. Ilustracje są czyste i czytelne, zaś emocje targające bohaterami dobrze oddają treść. Autor fajnie radzi sobie z różnymi perspektywami serwując niezłe kadry z różnych ujęć. Żeby jednak oddać królowi, co królewskie, to całostronicowe plansze na końcu albumu prezentują się wyśmienicie.

Komiks czyta się błyskawicznie. Dobrze się też czyta go za drugim razem i, prawdę mówiąc, jedyne, czego brakuje, to tom drugi. Cóż, zobaczymy co z tego wyniknie. Ja w każdym razie podczas lektury Kręgów Magii poczułem się, jakbym wrócił do słodkich czasów dzieciństwa.