Konstanty wraca do domu (webkomiks)

Amelia w obrazkach

Autor: 27532

Konstanty wraca do domu (webkomiks)
Dobrych, polskojęzycznych webkomiksów jest niewiele. Zazwyczaj ich żywoty są krótkie lub przemijają bez echa. Odbiera się je z miłością lub nienawiścią, a ich reprezentanci bywają albo błyskotliwi, albo całkiem pozbawieni oryginalnych przemyśleń.

Dużą popularność Konstantego warunkuje przede wszystkim fakt, iż całkiem niebanalne pomysły idą w parze z charakterystyczną, bardzo estetyczną kreską. Ciężko jest określić jakąś konkretną fabułę, tym bardziej, że próby jej przedstawienia wymagają już interpretacji. Jak zdaje się sugerować tytuł komiksu, główny bohater, tak zwany Konstanty Balonik, wraca do świata, który niegdyś opuścił. Z początku obserwujemy głównie jego próby odnalezienia się w rzeczywistości, które z czasem – wraz z pojawianiem się nowych postaci – schodzą na drugi plan, a on sam zostaje odepchnięty w cień. Chociaż nie istnieje tu ciągłość fabularna, to poruszane wątki często są odświeżane i wiele wydarzeń przewija się przez resztę odcinków.

A raczej, jak mawia sama autorka: plansz. Większość nich ma układ wprost zachęcający do wydruków A4. Niektóre z nich przedstawiają tylko jedną ilustrację (czasem porozdzielaną na kadry), większość: pewne wydarzenie. Często kolejne plansze korespondują ze sobą – przykładem mogą być odcinki On i Ona, prowadzące do zawiązania fabuły. To porozbijanie wątków nie jest jednak problemem – uważny czytelnik poradzi sobie z wyłapaniem wszystkich elementów układanki. Zwłaszcza, że komiks czyta się bardzo szybko – niezmiernie rzadko zdarza się, by autorka zamieściła gdzieś słowo pisane. Dialogi to przede wszystkim gesty i spojrzenia. Historia, z jaką mamy do czynienia, pokazywana jest poprzez wyraźne i zrozumiałe alegorie, często nietypowe, niemniej klarowne.

Zresztą sam Konstanty nie prezentuje zbyt skomplikowanej historii. Owszem, mamy do czynienia z dużą dozą eterycznej poezji, jednak poszczególne historie są raczej jednoznaczne. Wątki, choć przeplatają się nawzajem, można w prosty sposób zrozumieć. Część z nich zwraca uwagę na niewielkie przyjemności życia, lecz przede wszystkim kroczymy w nastrojach "przedzimia" - przygnębiająca pogoda, smutek i samotność, wizja życia ponurego i bezbarwnego, które poprzez "małe szczęścia" nabiera barw. Dominujące czerń i biel jedynie pogłębiają to wrażenie.


I tutaj właśnie następują pewne zgrzyty w moim odbiorze dzieła. Nie każdy musi zgodzić z przedstawieniem i oceną postaci, jakie proponuje autorka. Pan Konstanty jest przykładem nadwrażliwego emo – grzywka opada mu na oczy, chodzi (zwłaszcza w pierwszych odcinkach) przygarbiony, rozczula się nad wszystkim i wszystkimi, a każdą troskę traktuje bardzo poważnie. Czyni to z niego "indywidualistę", czyli samotnika, który stan rzeczy tłumaczy swoją innością i niedopasowaniem do "szarego" ludu. Postacie posiadające ubiór i twarze są w tym komiksie rzadkością – osoby "takie jak wszyscy" są naszkicowane schematycznie, z obowiązkowym uśmiechem na ustach. Uśmiechem iście amerykańskim.

Z pozostałych postaci pierwszoplanowych możemy wyszczególnić Niewidomą Damę, istotę pokrzywdzoną kalectwem (cykl odcinków jej poświęcony uważam za czysty geniusz), a przy tym radośnie patrzącą na świat oczyma wyobraźni; Lalkę, której słowa nie posiadają żadnej treści; Czerwonego punka, zagubionego buntownika, który nie radzi sobie z rozpoznaniem rzeczy cennych (postać ta zresztą jest bardzo idealizowana w komiksie - czyżby osobiste upodobania autorki?); Człowieka Bez Maski, który dopiero pod wpływem Konstantego postanowił być sobą, skazując się na izolację od Ludu.

Ten nieszczęsny Lud.

Konstanty pokazuje wyraźnie, że bycie sobą w tym świecie to krok w samotność. Lud jest szary, zakłamany i pusty, ale wyrzekając się siebie, żyjemy z nim łatwiej. Ci jednak, którzy postanawiają być Sobą, mogą odnaleźć się nawzajem, by wspólnie się wspierać, a dzięki prawdziwej przyjaźni iść razem dalej. Czy taka jest rzeczywistość? Czy bycie Sobą to to samo, co bycie Innym Niż Wszyscy? Każdy musi sam odpowiedzieć sobie na to pytanie.


Postacie ważne dla fabuły zrobione są przepięknie. Powszechny brak dalszego planu jest elementem celowego minimalizmu, który odbija się korzystnie na całości. Styl autorki jest w środowisku webkomiksowych twórców i czytelników rozpoznawalny na pierwszy rzut oka. Posiadając odrobinę mangowe cechy, daleko mu do realizmu, który zastępuje innymi walorami. W komiksie bez słów istotne jest, by łatwo przekazywać emocje i nastroje, z czym twórczyni radzi sobie wyśmienicie. Prowadziła nawet swego czasu sprzedaż ilustracji i kubków z postaciami z komiksu.

Autorka jest członkinią NetKolektywu i byłą uczestniczką Bitew Komiksowych, od samego początku reklamowaną przez słynnego w środowisku internetowych komiksów Koko. Strona, nieaktualizowana od listopada 2007, jest wynikiem spięć i obojętności ze strony administratorów. Panna N. obiecuje powrót w nowej odsłonie, z lepszą stroną i w bardziej uniwersalnej, angielskiej wersji (co dla samych plansz, w których do przetłumaczenia jest może łącznie dziesięć słów, znaczy niewiele). Kiedy? Ponoć latem 2008. Czas pokaże.

Konstanty nie jest komiksem dla wszystkich i z założenia nie miał nim być. Pomijając dosyć słaby początek, trzyma on równy, artystyczny poziom obrazu i przekazu, a jak na darmową rozrywkę dla duszy, jest to poziom całkiem wysoki. Jednoznaczne treści, ograniczające swobodę interpretacji i kontrowersje pewnych sądów, które opisałem wcześniej, należy zaliczyć raczej na niekorzyść dzieł, odsuwając całość od ideału. O ile ktoś przebrnie przez nieprzyjemne, pierwsze emo-wrażenie, a zna już Amelię na pamięć, historia Powrotu do domu jest dla niego idealną propozycją. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do paryskiej historii o pięknie życia, możemy skosztować słowiańskiego pesymizmu i triumfu z jego pokonywania.

Dziękujemy autorce komiksu za udostępnienie plansz

Tytuł: Konstanty wraca do domu
Autorka: Katarzyna 'Panna N.' Witerscheim
Aktualizacje: nieregularne (obecnie zawieszony)
Strona: konstanty.xt.pl (aktualnie nie funkcjonuje)