Komiksowe Becikowe

Komiksy prorodzinne

Autor: Jarosław 'beacon' Kopeć

Komiksowe Becikowe
Komiksowe Becikowe nie jest w żadnym wypadku szczególnym rodzajem "giertychówki". To inicjatywa grupy komiksiarzy, która zdecydowała się wynagrodzić swoim kolegom po dymku szczytne poświęcenie dla ratowania Polski od demograficznej klęski, niewypłacanych emerytur, zalania przez Arabów i wszystkich tych klęsk, do których niechybnie doprowadzi nas ponowoczesny model rodziny.

Tyle na temat misji. Przejdźmy do komiksów.

Prawdziwym otwarciem albumiku jest szort Michała Śledzińskiego, który idealnie nabudowanym napięciem i surrealistyczną pointą zwala z nóg. Poprzedzająca go jednoplanszówka Przemysława Surmy przypomina ilustrowany, rymowany dowcip. Główne skrzypce gra w nim słowo, a rysunek odsunięty jest na dalszy plan. Trochę jak w książkach dla dzieci.

Inne walory prezentuje w Becikowym inny Surma – Marcin. Jego szort o syrenie stawia na obraz, rezygnując zupełnie ze słów, bawiąc się zmianą kontekstu antycznego mitu. Sprawne wykorzystanie komiksowego medium sprawia, że prosty w założeniu dowcip nabiera wyrafinowanej formy.


Pucołowate policzki

Tomasz Pastuszka to z kolei zinowy stachanowiec, którego wszędzie pełno. W Becikowym uwagę przykuwa jego numeracja stron. Każda liczba to odrębny rysunek, często bardzo pomysłowy, a każdorazowo rozbrajający na najbardziej podstawowym poziomie emocji. Niezdarne niemowlaki zawsze rozczulają. Jego komiks ze strony dziewiątej słodki, ale nie przesłodzony. Szkoda tylko, że przedstawiony w formie planszy do gry spis treści wylądował na końcu albumu. W ten sposób łatwo go przegapić.

Największe zaskoczenie to Marek Lachowicz, który w Becikowym opowiada zupełnie inne historie niż te, z których znamy go najlepiej. Sympatyczne gagi z życia ojca-komiksiarza stanowią odświeżające pauzy pomiędzy obszerniejszymi pracami. A po niektórych, jak choćby po przeestetyzowanej pracy Norberta Rybarczyka, trzeba odpocząć.


Kupka w pieluszce

Najtrudniej przychodzi ocena prac Olgi Wróbel i Daniela Chmielewskiego. Oboje narysowli historie autobiograficzne, co samo w sobie zasługuje na pochwałę – nikt inny w Polsce nie tworzy takich komiksów, a szkoda. Komiksowa forma pozwala w szczególny sposób pokazywać wspomnienia. Wzrokowa pamięć płata figle, subiektywizując zapamiętane obrazy i dodając im emocjonalności. Jednak w przypadku prac opublikowanych w Becikowym, codzienność wydaje się bardzo zwyczajna, nudna i szara jak kolorystyka, którą posłużyli się artyści.

Historyjki o Tymku i Mistrzu, chociaż znane i cenione, niezpełnie pasują do tego zbioru, gdyż nie mają zbyt wiele do zaoferowania starszemu czytelnikowi. Duet Robert Wyrzykowski – Marcin Podolec z kolei zawodzą niezbyt wysublimowanym filozofowaniem. Na szczęście opublikowana na sąsiedniej stronie jednoplanszówka Roberta Sienickiego zwala z nóg wulgarnym, ale perfekcyjnie opowiedzianym dowcipem.

Najwydestuluchniejszy duetu Bartosz Sztybor – Maciej Pałka wytworzył już własną mitologię i ocenianie go w oderwaniu od całości cyklu jest chyba niemożliwe. Jego lektura stanowi jednak dobre, wstrząsowe przygotowanie do nieco bełkotliwych prac Jacka Świdzińskiego z Michałem Rzecznikiem i Mikołaja Tkacza. Na szczęście przyjemne zakończenie albumiku w postaci historii o tacie-superbohaterze i paski Bartosza Szymkiewicza i Tomasza Zycha zacierają to niekorzystne wrażenie.

Chociaż słabych prac znalazło się w nim sporo, Komiksowe Becikowe wciąż warte jest uwagi. Między jego okładkami znalazło się co najmniej kilka prac, które wywołają uśmiech albo zaskoczą przewrotną pointą. To też dobry przegląd polskich rysowników, którzy nierzadko sprawiają się lepiej niż ich scenarzyści.