Kaznodzieja #1

Teksańska masakra słowem bożym

Autor: Camillo

Kaznodzieja #1
Gdzie szukać Boga, jak zerwać kontakty z toksyczną rodziną i dlaczego warto być jak John Wayne – odpowiedzi na te pytania przynosi pierwszy tom Kaznodziei. A poza tym dostarcza mnóstwo zabawy.

Czy historia o psychopacie tnącym nastolatków piłą łańcuchową to najbardziej szalona opowieść, jaką można osadzić na peryferiach Teksasu? Garth Ennis udowadnia, że nie – jego sztandarowe dzieło i zarazem perła w koronie wydawnictwa Vertigo zawiesza poprzeczkę jeszcze wyżej.

Pastor Jesse Custer po latach duszpasterstwa na odległej teksańskiej parafii zaczyna odczuwać kryzys wiary. Prymitywni parafianie nie słuchają jego kazań, a on sam potrafi odnaleźć Boga tylko w kieliszku z alkoholem. Właśnie wtedy z zaświatów zbiega potężny byt, łączący w sobie moce Nieba i Piekła. Po zstąpieniu na Ziemię niszczy kościół Custera, zabija jego parafian, po czym wstępuje w ciało pastora. Odtąd Jesse przy głoszeniu słowa posiada moc zamieniania go w czyny – co pozwala mu zmusić każdego do dowolnej czynności.

Kaznodzieja nie zamierza jednak bezmyślnie korzystać z nabytej mocy, lecz wykorzystać ją w konkretnym celu – odszukać Boga i zażądać odpowiedzi, dlaczego stworzony przez niego świat jest tak niedoskonały, a ludzie tacy paskudni. Razem ze swoją byłą dziewczyną Tulip i przypadkowo poznanym wampirem Cassidym wyrusza w podróż po Stanach, aby poszukiwać śladów bytności Wszechmogącego. Na ich drodze stają rozmaite przeszkody – od zwykłych teksańskich rednecków, poprzez psychopatycznych morderców i członków niebezpiecznych sekt, po wysłanników Niebios i Piekieł.

Kaznodzieja to opowieść pełna kontrastów. Z jednej strony mamy niesamowite, często wręcz absurdalne wydarzenia, w których uczestniczą wyjątkowo osobliwe postacie – poza istotami nadprzyrodzonymi poznamy jeszcze na przykład psychopatyczną babcię głównego bohatera, stojącą na czele własnej radykalnej sekty, szeryfa wierzącego, że mniejszości etniczne to zakamuflowani wrodzy kosmici z Marsa, a także byłego fana Nirvany, który pod wpływem samobójstwa Kurta Cobaina odstrzelił sobie pół twarzy, przez co nosi teraz wdzięczny przydomek Gębodupa. Mimo brutalności i tonów czarnego humoru, w tym wszystkim jest jednak jakiś dziwny naturalizm, dzięki któremu wierzy się w tę opowieść i traktuje jej bohaterów niemal jak prawdziwych. Duża w tym zasługa ostrych, świetnie napisanych dialogów – postacie klną jak szewcy, wręcz bluźnią, ale robią to z prawdziwym polotem. O ile w Punisherze, znacznie późniejszym dziele Ennisa, wszystko wygląda podobnie, ale sprawia wrażenie wymuszonego i drętwego, o tyle Kaznodzieja to popis scenarzysty i jazda po bandzie od pierwszej do ostatniej planszy.

Poszukiwania Boga i towarzyszącą im masakrę zilustrował Steve Dillon, koncentrując się głównie na jak najdokładniejszym sportretowaniu bohaterów, czego rezultatem są ich szczegółowo rysowane, często widoczne na zbliżeniach twarze. W albumie znajdziemy też znakomite okładki Glenna Fabry'ego do trzynastu zeszytów oryginalnej serii, które weszły w skład tego wydania, a także dodatkową galerię rysunków rozmaitych twórców, prezentującą ich wizję postaci stworzonych przez Ennisa i Dillona.

Różne źródła donoszą, że Kaznodzieja jest serią nierówną i po pierwszych świetnych częściach przychodzą później znacznie gorsze. Czy tak faktycznie jest – zobaczymy. Pierwszy album nowego, zbiorczego wydania, to jednak rzecz wyborna i choć Boga raczej się w niej nie odnajdzie, to kilka godzin zabawy z pewnością.