Jujutsu Kaisen 0: Technikum Jujutsu w Tokio

Miłość, klątwa, wojna – dla zaklinaczy dzień jak co dzień

Autor: Agata 'aninreh' Włodarczyk

Jujutsu Kaisen 0: Technikum Jujutsu w Tokio
Satoru Gojou pozyskiwał wychowanków spośród osób skazanych przez Szkoły Jujutsu na śmierć jeszcze zanim Yuji Itadori pojawił się na horyzoncie. W podobny sposób do grupy pierwszoroczniaków dołączył osławiony w głównej serii Jujutsu Kaisen – Yuta Okkotsu. O tym, jak to się stało, opowiada Jujutsu Kaisen 0: Technikum Jujutsu w Tokio Gege Akutamiego.

Okkotsu nie może się z nikim bliżej zaprzyjaźnić – przez Rikę Orimoto, upiora rangi specjalnej, powstałego po tragicznej śmierci ukochanej bohatera. Gdy ma kłopoty – Rika zjawia się, by go uratować. Gdy poczuje się zazdrosna – zjawia się, by rozprawić się z konkurentkami. Chłopak nie umie ani jej powtrzymać, ani w żaden sposób kontrolować i dlatego znalazł się w komnacie w Technikum Jujutsu, prosząc o śmierć. W zamian Gojou składa mu ofertę: chociaż jego śmierć jest przesądzona, zostanie przyjęty do szkoły i nauczy się, jak panować nad Riką oraz posługiwać się przeklętą energią, by pewnego dnia uwolnić ukochaną. Niestety, Okkotsu nie ma zbyt dużo czasu, aby dostatecznie się rozwinąć, gdy Technikum Jujutsu zostaje wypowiedziana wojna.

Pomimo tego, że w tle przedstawionej w Jujutsu Kaisen 0 historii rozgrywa się naprawdę poważny konflikt pomiędzy kliką Suguru Getou i Technikum Jujutsu, Akutami wcale nie o nim opowiada. Wybierając na głównego bohatera Okkotsu, przesunął akcent w nieco inne miejsce – z wiszącej nad głowami postaci wojny zaklinaczy na zagubionego, zrozpaczonego nastolatka, pragnącego jedynie, aby w końcu ktoś go polubił (i pomógł uwolnić Rikę). Cała reszta stanowi jedynie przyczynek do zmian tak samego bohatera, jak również tego, jak odnajduje się w nowej, nieco magicznej rzeczywistości z dość ekscentrycznymi nowymi koleżankami i kolegami (w klasie ma gadającą pandę!). Yuta przekona się, że rzeczywiście ma szanse na w miarę normalne życie towarzyskie, ale musi też dać coś od siebie... a także ciężko trenować, ponieważ bez poznania technik jujutsu nigdy nie uwolni Riki ani nie dowie się, czy to aby nie on jest powodem, dla którego dziewczyna po śmierci stała się klątwą klasy specjalnej.

Znany z shōunenów motyw zagubionego chłopak, który własną, ciężką pracą szlifuje umiejętności, aby w krytycznym momencie stanąć na wysokości zadania i dokonać niemożliwego, w przypadku Jujutsu Kaisen 0 wypada porządnie. Dzięki wpisaniu go w szerszy konflikt, niesięgający jeszcze na tym etapie zagrożenia dla całej cywilizacji – nie nudzi tak bardzo, jak by mógł, ale też nie został jakoś wyjątkowo sprawnie wykorzystany. Obiektywnie rzecz ujmując, wątek rozwoju Okkotsu przedstawiony został w trybie dość przyspieszonym, aby zmieścić w jednym tomie i jego historię, i owy konflikt, który może i jest tłem, ale jednak wciąż stanowi fabularną ramę Technikum Jujutsu w Tokio. Jeśli mielibyśmy porównać sposób prowadzenia narracji w Jujutsu Kaisen 0 oraz późniejszej serii – są one dość podobne w kontekście metody przedstawiania wydarzeń i unikania przez Akutamiego dłuższych sekwencji rozwijających postacie, a nie – akcję.

Dużą zaletą tej chronologicznie pierwszej w serii mangi jest świat przedstawiony – pełen wymyślnych potworów oraz specyficznego, bardzo zróżnicowanego systemu tak-jakby-magicznego. Wydana jeszcze przed przygodami Yujiego Itadoriego w Shōnen Jump GIGA, została na tyle dobrze przyjęta, że i autor, i redakcja zdecydowali się na kontynuowanie projektu, jednak już z innym głównym bohaterem i nieco innym zagrożeniem wiszącym nad głowami nowych protagonistów. Co ciekawe, na tomikowe wydanie Jujutsu Kaisen 0 czytelnicy japońscy musieli trochę poczekać – ukazało się mniej więcej po premierze drugiego tomu nowej serii i w takiej kolejności wiele osób poleca te dwie historie czytać. Czy słusznie? Niekoniecznie. Akutami w tej mandze dużo lepiej wyjaśnił działania technik zaklinaczy, a także sprawniej zarysowuje panujące w technikum hierarchie oraz zasady. W przeciwieństwie również do późniejszego projektu, w tym stosował dużo mniej graficznych chwytów znanych z horrorów – to manga dużo "jaśniejsza", z mniejszym wykorzystaniem czerni czy zamaszystych, grubych pociągnięć markerem.

Jujutsu Kaisen 0 jest porządnym shōnenem z ciekawą opowieścią, która, choć należy do szerszego projektu mangowego, może funkcjonować jako zamknięta całość. Ot, akcyjniak w ciekawym świecie przedstawionym, z zarysowanymi niebanalnymi bohaterami (panda!), prawie-romantycznym związkiem i domknięciem najważniejszych otwartych wątków. Poza tym, jeśli nie wiecie, czy wiązać się na dłużej z opowieścią Gege Akutamiego, czy może jednak nie – Technikum Jujutsu w Tokio będzie dobrym sposobem, aby sprawdzić, czy ten świat oraz prowadzenie opowieści przez mangakę nam odpowiada.