Jezioro Ognia (wydanie zbiorcze)
Już krótkie streszczenie fabuły jasno daje do zrozumienia, że Jezioro Ognia nie jest standardową opowiastką o średniowieczu. W 1220 roku we francuskich Pirenejach rozbija się statek. Bynajmniej nie chodzi tu o drewnianą konstrukcję, ale o przybyszów z kosmosu, ponieważ w środku znajdują się dziwaczne drapieżniki, które szybko zaczynają interesować się najbliższymi terenami i zamieszkującymi je ludźmi. Do walki z nimi przystąpi dwóch młokosów, nadgorliwy mnich oraz zgorzkniały, ale niezwykle doświadczony rycerz wraz z grupką zbrojnych.
Jak widać Nathan Fairbairn śmiało połączył elementy na pozór totalnie do siebie nie pasujące. Oto żądni chwały młodzieńcy ruszają, by dołączyć do sił zbrojnych oblegających zamek, po to by już po kilkunastu stronach stanąć oko w oko z nieznanymi dotąd istotami.
Nim do tego dojdzie, Jezioro Ognia zaoferuje czytelnikowi również nutkę komedii. Przez pierwsze strony młodzi bohaterowie znajdują się w paru zabawnych sytuacjach i można odnieść mylne wrażenie, iż będzie to tytuł wyśmiewający topos szlachetnego rycerza. Tak się jednak nie dzieje, ponieważ bardzo szybko opowieść staje się poważniejsza, zaś dowcipne dialogi oddają pola bitwom i walce z obcymi. Oczywiście z racji przyjętego założenia, czyli lądowania przybyszów z kosmosu w XIII wieku, całą historię łatwo traktować z przymrużeniem oka.
Scenarzysta zadbał o parę elementów rozbudowujących opowieść, lecz w dużej mierze są one sztampowe. Ile to już razy widywaliśmy inkwizytorów widzących herezję w każdej istocie i całych wioskach, albo rozczarowanego życiem weterana pełniącego funkcję mentora dla młokosów z oddziału, czy szlachetnego rycerza, który odda życie, by tylko dotrzymać słowa danego swojej władczyni. Rozczarowują też przybysze z kosmosu, ograniczeni do roli mordujących bądź mordowanych istot o nieznanym pochodzeniu. Krótko mówiąc, gdyby nie czasy historyczne, do jakich przyszło im trafić, byliby zupełnie nudni. Do pewnego momentu można mieć złudzenie, że ich rola zostanie poszerzona, ale to tylko pobożne życzenia.
Mimo pokaźnej wtórności komiks Fairbairna potrafi wciągnąć, głównie dzięki sprawnie poprowadzonej fabule i sporej ilości żywszych scen. Autor zapewnił wojakom nie tylko powody do bitki, ale też do sporów, których rozwiązanie nie wymaga odwoływania się do “żelaznych” argumentów. Język, jakim posługują się postacie, został bardzo uwspółcześniony i to kolejny element potwierdzający, że Jezioro Ognia jest pozycją łatwą do przyswojenia, pozwalającą spędzić kilkadziesiąt minut przy dosyć przyjemnej historyjce.
Liczne starcia umożliwiły Mattowi Smithowi pokazanie swojego kunsztu, z którego jednak ilustrator nie w pełni skorzystał. Z jednej strony planszom niełatwo coś zarzucić, z drugiej są tylko solidne – nawet rysunki warowni, grodów czy statku nie zrobią na czytelnikach większego wrażenia. Lepiej prezentują się postacie, na czele ze sportretowanymi na ich twarzach emocjami. Można też zaryzykować tezę, że komiks nabrałby walorów, gdyby postawiono na mroczniejszą tonację plansz, miast wykorzystanych lekko “cukierkowych” barw.
Starcie rycerzy i Inkwizycji z kosmitami obfituje w znane schematy fabularne, dlatego mimo nieźle poprowadzonej, dynamicznej opowieści, Jezioro Ognia stanowi co najwyżej niewymagającą i jednorazową porcję rozrywki.
Galeria
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Scenariusz: Nathan Fairbairn
Rysunki: Matt Smith
Seria: Jezioro Ognia
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: 18 października 2017
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Adam Olesiejuk
Liczba stron: 168
Format: 170x260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
ISBN: 9788381101790
Cena: 44,90 zł
Wydawca oryginału: Image Comics