Jestem Bogiem #2

Jaki kraj, tacy bogowie…

Autor: Dawid 'Fenris' Wiktorski

Jestem Bogiem #2
Absolutnie nikogo, kto spędził w Polsce przynajmniej kilka lat, nie trzeba przekonywać, że jest to kraj dość - eufemistycznie rzecz ujmując - specyficzny. Nasze drużyny przegrywają pomimo zwycięstwa nad przeciwnikiem, a koszt zaprojektowania logo składającego się z kilku prostych kresek sięga miliona złotych. Nawet kryzys omija nadwiślańską krainę szerokim łukiem. Wyobrażacie sobie Boga w tych realiach? Nie? Hubert Ronek postanowił go stworzyć. W dodatku na typowo polską modłę. Tak oto powstał Jan Zygfryd Reśniak - Bóg zwyczajny aż do bólu.

Jestem Bogiem #2 jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z tomu pierwszego. Jan Reśniak został pochwycony przez stróżów prawa (jednak nie na długo - w czym z pewnością pomoże mu jego „boski majestat”), zaś oficerowie śledczy próbują rozwiązać zagadkę zbrodni, w które zamieszany jest nasz znajomy Bóg. Wszyscy traktują go jak niebezpiecznego świra, a tak naprawdę tylko on wie o zbliżającej się Apokalipsie. Czterej Jeźdźcy zostali wezwani i mają się stawić… jutro. To już nie przelewki, a twórca musi działać, by ocalić swoje dzieło.

Nie sposób nie zauważyć, że porcja „boskiej beznadziejności” została przez autora wyczerpana już przy okazji tworzenia Jestem Bogiem #1, zaś tom drugi cyklu to jedynie dzieło rozpędu i wręcz siłowego rozciągania pewnych pomysłów. Owszem, z jednej strony trudno już zaskoczyć czytelnika czymś nowym. Wszak nawet Bóg ma pewne ograniczenia i wrogów, którzy mogą mu się skutecznie przeciwstawić. Z drugiej jednak strony trzeba zadać sobie pytanie, czy na pewno druga część Jestem Bogiem w obecnym kształcie jest wszystkim, na co było stać doświadczonego autora?

Kilka elementów komiksu nadal ma w sobie tę polską wielkomiejską sielskość i specyficzny rodzaj humoru. Przykładem oszołom zwiastujący rychły koniec na podstawie całkiem solidnych przesłanek, który odsłuchuje w weekend na cały regulator piosenkę Ona tańczy dla mnie, albo wykorzystanie schematu dobry - zły glina, bo iście "amerykańskie" podejście stróżów prawa do powierzonej im misji chronienia społeczeństwa wygląda komicznie w zetknięciu z niepozornym protagonistą. To z pewnością silna strona Jestem Bogiem #2, niemniej szkoda, że jedna z niewielu.

W pierwszym tomie autor pozwolił sobie na odwracanie schematów i wykreowanie Zbawiciela stawiającego czoła przeciwnościom losu związanym z życiem śmiertelnika. Tom drugi nie oferuje praktycznie niczego specjalnego. Nawet sam Reśniak został najwyraźniej zepchnięty z piedestału, w znacznej mierze ustępując miejsca swojej żonie. Pytanie tylko, czy ten zabieg miał jakikolwiek sens? Szczególnie, że kobieta w drugim komiksie cyklu nie ma praktycznie żadnej znaczącej roli.

Podsumowanie Jestem Bogiem #2 w kwestii fabularnej może być wręcz druzgocące. Brak solidnego punktu, wokół którego obracałaby się fabuła, i próba wyjaśnienia przez bohaterów komiksu tego, co czytelnicy poznali w Jestem Bogiem #1, sprawiają, że komiks trzeba określić mianem „wydmuszki” - ładnej i cieszącej oko (bo kreska Ronka ma w sobie coś, co naprawdę przykuwa uwagę), jednak zupełnie pustej w środku. A szkoda, bo kilka dowcipów z polskiego podwórka udało się twórcy wyśmienicie. Żal jednak, że nie poszedł za tym żaden fabularny progres.