Jaskółka

Szybowanie czy lot koszący?

Autor: Marcin 'Karriari' Martyniuk

Jaskółka
Wojenne historie prezentowane są z różnej perspektywy. Często widmo wojny i jej następstwa oglądamy oczami żołnierza z okopów, ale równie popularne są próby uchwycenia dramatu dotykającego jednostki lub całe rodziny.

W przypadku Jaskółki rozgrywającej się w ostatnich miesiącach Wielkiej Wojny mowa o rodzinie Wielkopolskich. Osobiste niesnaski i nieporozumienia dzielą krewnych rozsianych po różnych zakątkach świata. Niezadowolona ze swego związku Helena mieszka w Wiedniu, Bernard ukrywa się w Poznaniu, a o Włodzimierzu przebywającym na froncie wschodnim słuch zaginął. Każdy jednak chce wyjaśnić zdradę sprzed lat, która kładzie się cieniem na wzajemnych relacjach.

Największym atutem Jaskółki jest sportretowanie burzliwych i nierozerwalnie połączonych z ojczyzną dziejów Wielkopolskich. Komiks umożliwia poznanie ówczesnych nastrojów społecznych w bardzo trudnym dla Polski okresie, ale fabuła ogniskuje wokół jednostek. Elżbieta Żukowska miesza niepodległościowe zrywy z romansem i dramatem krewnych, lecz ta mieszanka miewa wyraźne wzloty i upadki. Dostajemy kilka emocjonalnych scen, które niestety gubią się w narracyjnym chaosie. Oprócz częstej zmiany czasu i miejsca akcji dochodzi jeszcze szereg nazwisk, pseudonimów z podziemnej działalności postaci oraz garść fragmentarycznych dialogów. Szkoda też, że finał nie został lepiej rozplanowany i ostatnie kadry rozgrywają się za szybko, nie wywołując większych emocji. Często podczas lektury towarzyszyła mi myśl, że autorce zabrakło miejsca na właściwe poprowadzenie akcji i przeznaczenie poszczególnym wątkom odpowiedniej uwagi.

W odbiorze Jaskółki nie pomagają umowne rysunki Andrzeja Chyżego, które w wielu miejscach przypominają one szkice. W przypadku terenów miejskich to nawet działa i pozwala zakosztować epoki otoczonej lekką nutką tajemnicy. Niestety Chyży odmalowuje gesty i ruchy, których nie sposób jednoznacznie określić bez dłuższego zastanowienia. Największą bolączką i tak okazują się postacie, często bardzo trudne do rozróżnienia, co w połączeniu z przeskokami w narracji nie pozwalają na płynne śledzenie wydarzeń. Pochwalić za to należy jakość wydania – duży format i twarda oprawa z ładną ilustracją okładkową dobrze prezentują się w dłoni.

To mógł być naprawdę dobry komiks historyczny, ale zabrakło szlifu – być może na poziomie redakcji i poprawek – jaki pozwoliłby na przekazanie tej samej opowieści w bardziej przejrzysty i intrygujący sposób. Szkoda, że nie rozpisano fabuły na dwa tomiszcza, zyskując tym samym miejsce na bardziej dogłębne opowiedzenie historii. Być może wówczas poszczególne elementy układanki ułożyłyby się w ciekawszy obraz.

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie komiksu do recenzji.