Horizon Zero Dawn (wyd. zbiorcze) #1: Raróg
Brzydkie oderwanie kuponu
W postapokaliptycznym świecie przejętym przez mechaniczne zwierzęta, cofnięta w rozwoju technologicznym ludzkość żyje w atmosferze stałego zagrożenia. Aloy, główna bohaterka znana z konsolowego pierwowzoru, znika, a na barki łowczyni Talanah spada misja sprawdzenia dziwnej aktywności maszyn. Na swojej drodze Talanah spotyka nowych sojuszników i nowych wrogów, a niebawem odkryje też, że jej krainę nawiedził nieznany dotychczas rodzaj zabójczych robotów…
Zanim jednak czytelnicy wyruszą wespół z bohaterką w niebezpieczną podróż, najpierw warto zapoznać się z przedmową traktującą o okolicznościach powstania komiksu oraz o czynnikach, które zadecydowały o wyborze scenarzystki oraz ilustratorki. W obu przypadkach wybór był nieprzypadkowy bowiem Anne Toole (scenariusz) nie tylko miała kluczowy wkład w powstanie będącej pierwowzorem gry, ale pracowała również przy Assassin's Creed: Origins. W każdym razie papiery na pisanie o Horizon Zero Dawn ma jak mało kto. Również ilustratorka Ann Maulina jest znana w społeczności fanów Horizon Zero Dawn i jej wybór – wedle słów autora przedmowy – był czymś równie naturalnym.
Tyle z obiecujących deklaracji. Niestety, zderzenie z rzeczywistością okazało się nie tylko błyskawiczne, ale i bolesne. Chyba najmniejszych grzechem jest to, że komiks została napisany przez fanów dla fanów uniwersum, chociaż oczywiście skutkuje to tym, że osoby nie znające go zwyczajnie pogubią się w niuansach i terminologii, która może wydawać się gołosłowiem. Bardziej dotkliwa jest sama konstrukcja dialogów: prostych, często ograniczonych do frazesów bądź oczywistości, które pasują do scenariusza gry, gdzie bohaterowie krzyczą coś do siebie w trakcie starć z mechanicznymi przeciwnikami, ale już niekoniecznie wykorzystują potencjał oferowany przez komiksy.
To nie jest koniec problemów komiksu, bowiem do omówienia pozostały jeszcze dwa jego grzechy. Na pierwszy znowu można nieco przymknąć oko, a jest nim trywialna opowieść, bez specjalnej głębi. Główna bohaterka gna od spotkania do spotkania, co i rusz walcząc z coraz to groźniejszymi maszynami, od czasu do czasu rozmawiając jednak napotkanymi osobami. Jeśli spojrzy się na nią z perspektywy fana gry, to można jakoś pogodzić się z jej miałkością i po prostu przeżywać powrót do ulubionej krainy.
Ostatnia jednak kwestia pogodzi wszystkich czytelników: komiks w aspekcie graficznym jest po prostu niewiarygodnie brzydki. Ilustracje są bardzo proste, śmiem nawet stwierdzić, że ilustratorka tworzyła je z myślą o młodszych czytelnikach. Na wysunięcie powyższego wniosku pozwalają: sposób zobrazowania postaci, ujęcia, a nawet mimika bohaterów. Ann Maulina niby stara się nawiązać do kadrów, które trwale zapisały się w popkulturze, jak choćby bardzo czytelne nawiązanie do pewnej, fantastycznej sceny z filmu Obcy 3, to jednak w niczym nie ratuje albumu.
Niestety, wnioski po lekturze pierwszego tomu Horizon Zero Dawn są oczywiste. Tytuł powstał z myślą o oddanych fanach gry i tylko oni będą – być może – dobrze bawić się w trakcie lektury, a i to, jeśli przymkną oczy na miałkość opowieści. Wszyscy inni śmiało mogą sięgnąć po dowolny inny komiks.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Scenariusz: Anne Toole
Rysunki: Ann Maulina
Seria: Horizon Zero Dawn, Klub Świata Komiksu
Wydawca: Egmont Polska, Klub Świata Komiksu
Data wydania: 11 sierpnia 2021
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Liczba stron: 128
Format: 167x255 cm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 9788328150096
Cena: 39,99 zł
Kraj wydania oryginału: Stany Zjednoczone