Hitman #3

Oni nie pytają, oni zabijają

Autor: Shadov

Hitman #3
Trzecia zbiorcza część przygód Hitmana nie wybija się ani nie ginie pośród poprzednich tomiszczy. Garth Ennis po raz kolejny dostarczył standardową porcję zwariowanych przygód cwaniackiego, nonszalanckiego płatnego zabójcy. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Ale czy na pewno?  

320 stron szybkiej akcji, lekkich dialogów i poczucia humoru – tak zapewne większość czytelników określiłaby trzecią część przygód Tommy’ego Moghana, który pomiędzy wykonywaniem zleceń a uciekaniem przed ludźmi próbującymi go zabić, przesiaduje w barze Noonan’s lub u swojej dziewczyny. Moghan, dzięki temu, że stał się ofiarą pewnego stwora z kosmosu, otrzymał supermoce (rentgenowski wzrok i czytanie w myślach). Nie został jednak bohaterem, nadal zajmuje się zabójstwami na zlecenie. Co więcej, w jego karierze zdążyło się już wiele wydarzyć: spotkał Batmana i Zieloną Latarnię, trafił w sam środek porachunków z mafijnymi gangami w Gotham, walczył z siłami piekielnymi, a także pożegnał bliską mu osobę.

W trzecim tomie nadal protagonista naprzykrza się mafiozom, wpada w tarapaty, narażając starych znajomych, i jest ścigany przez typków spod ciemnej gwiazdy, a czasem i demony. Jednak pomiędzy kuflami barowego piwa, a rozgrzaną lufą od spluwy teraz pojawiły się potyczki znacznie cięższego kalibru. Życie Tommy'ego zmieniło się diametralnie, kiedy na jego trop wpadła grupa komandosów SAS. Wyszkoleni, zdeterminowani i oddani sprawie bez zbędnych ceregieli przeszli do działania: wyrównania starych spraw i zabicia naszego bohatera. Zwiastują początek kataklizmu, w tym jedną z najgorszych strzelanin w Gotham. 

Gart Ennis jasno pokazał, że życie nie rozpieszczało Moghana i co ważne: rozpieszczać nie zamierzało. Względem dorobku bohatera, który śledziliśmy w poprzednich tomach, miło widzieć. że Ennis poszukuje pomysłów na rozbudowanie postaci. Na początku skupił się na jego obecnych tarapatach, aby teraz dorzucić problemy będące pochodną błędów młodości – stare wojskowe sprawy, a nawet odkryć karty w kwestii pochodzenia Tommy’ego.

Po SAS przyszła kolej na porachunki z mafijnym szefem, kiblarzem Louiem, a jeszcze dalej z pewną dorosłą kobietą. I kiedy mamy za sobą pierwsze rozdziały zdajemy sobie sprawę, że w tym galimatiasie gdzieś zniknął nasz wyluzowany zabijaka. Jest mroczniej, bardziej ponuro i przygnębiająco. Niemal przez pół komiksu Moghan uciekał, wspominał stare błędy, zrażał do siebie najbliższych i próbował nie paść ofiarą zabłąkanej kuli. A temu wszystkiemu towarzyszył żal, który coraz trudniej było mu ukryć za maską obojętności. Gdy zedrzeć wesołą otoczkę czarnego humoru, ukazuje nam się historia gnębionego przez demony przeszłości kolesia, który wiele stracił i wiele wycierpiał. Starzy znajomi nie zapominają i nie wybaczają. 

Tommy Moghan, podobnie jak Frank Castle z Punishera czy John Constantine z Hellblazera, nie jest ani pozytywnym, ani negatywnym bohaterem, a w trzecim tomie jeszcze bardziej podkreślona została granica moralna, na której balansuje. Stoi gdzieś pośrodku między dobrymi a złymi, odtrącony przez społeczeństwo i otoczony tylko przez grupkę swoich najwierniejszych przyjaciół, mający za doradcę własny osąd oraz kręgosłup moralny.

Rysunkowo wciąż przy sterach pozostają John McCrea (rysunki) i Carla Feeny (kolory), którzy konsekwentnie trzymają się swojego stylu. Szerokie kadry, nieco ubogie w szczegóły, ale pasujące do niezobowiązującego stylu obchodzenia się z problemami Moghana.

Garth Ennis na przygody płatnego zabójcy rzucił nieco przygnębienia. W sposób istotny wpłynęło to na odbiór komiksu, zwłaszcza że pośród mafijnych porachunków i wojskowych podróży, znalazły się istotne dla przeszłości rodzinnej Tommy’ego wydarzenia. Kończąc trzeci tom, mamy łącznie za sobą już ponad 950 stron przygód płatnego zabójcy… i wciąż chce się więcej.