Hill House Comics: Pośród lasu
Koszmar (nie)pamięci
Fabuła czwartej pozycji z serii, Pośród lasu, stworzona została przez pisarkę Carmen Marię Machado, zaś za ilustracje odpowiada grecka graficzka Dani. Gdy pierwszy raz Joe Hill oddał stery scenarzysty serii innej osobie, przyniosło to zdecydowany spadek poziomu, dlatego też, pomimo literackiego dorobku Machado, do lektury albumu przystępowałem z pewną dozą ostrożności – tym bardziej, że opis fabuły wspominał o elementach, z których połączenia mogło wyjść na dobrą sprawę cokolwiek.
Ale niektóre z nich jednocześnie budziły we mnie jak najbardziej pozytywne skojarzenia – ogień tlący się pod ziemią w kopalni węgla przypominał filmowe Silent Hill, kobieta-jeleń przywodziła wspomnienia filmu z serii Mistrzowie horroru, nawet sam tytuł kojarzył się z leciwą krótkometrażówką Sama Raimi Within the Woods. Wszystkie te tropy okazały się jednak mylne, a choć autorka scenariusza nie podaje żadnych bezpośrednich inspiracji, to jej historii blisko do stylistyki obrazów Davida Lyncha, gdzie realność miesza się z fantazją, bohaterowie i widz niekoniecznie poznają rozwiązanie zagadek, a większość pytań pozostaje bez odpowiedzi.
Umiejscowienie akcji komiksu w latach 90. ubiegłego wieku w małym miasteczku w Pensylwanii, w otoczeniu gęstych lasów, w pobliżu zamkniętej kopalni węgla i nieczynnego ośrodka wypoczynkowego dobrze współgra z tym lynchowskim klimatem – niby w Shudder-to-Think (nazwa też nie bez znaczenia) mamy typowych mieszkańców zajętych swoimi codziennymi sprawami, ale szybko okazuje się, że niemal każdy z nich ukrywa jakiś sekret. Zresztą lokacja sukcesywnie się wyludnia, ludzie umierają na dziwne choroby albo wyjeżdżają, nie widząc dla siebie perspektyw, kolejne obszary pochłaniają zapadliska, tak samo jak tajemnicza plaga niepamięci pożera wspomnienia pozostających w mieście kobiet i wpędza je w dziwny stupor.
Fabułę śledzimy z perspektywy dwóch nastoletnich przyjaciółek, Eldory i Octavii, które budzą się w pustej kinowej sali po zakończonym seansie, nie widząc, gdzie podziało się ostatnie kilka godzin. Razem z nimi wyruszamy na poszukiwania straconego czasu, po drodze poznając niektórych z mieszkańców Shudder-to-Think i ich tajemnice, a finalnie odkrywając sekret miejscowości, który zatruwa je w nie mniejszym stopniu, co toksyczne wyziewy z nieczynnej kopalni.
Mimo niesamowitego, nadnaturalnego sztafażu, szybko przekonujemy się, że główne zagrożenia, jakie czyhają na bohaterki – i pozostałe mieszkanki – mają jak najbardziej przyziemny charakter. Pod płaszczykiem historii niesamowitej autorki serwują nam opowieść o całkiem realnym dramacie i stawiają pytania o odpowiedzialność nie tylko sprawców, ale i świadków cudzej krzywdy, a także – alternatywę konieczności stawiania czoła traumatycznym wspomnieniom wobec ich zapomnienia, które razem z ignorancją niesie spokój.
Nawet średnio uważny czytelnik prędko dostrzeże, że zdecydowana większość postaci pojawiających się na kartach komiksu to kobiety. Nie tylko główne bohaterki, ale niemal wszystkie osoby istotne dla rozwoju fabuły. Poza ojcem Eldory mężczyźni albo są nieobecni, albo okazują się łajdakami, w najlepszym wypadku przypada im rola statystów. Choć nie określałbym Pośród lasu jako albumu stricte feministycznego, to jest stworzony przez kobiety, opowiada historię o kobietach widzianą z ich perspektywy, ale nie jest kierowany tylko do nich – to opowieść, z której każdy może wynieść naukę.
Z fabularną stroną tomu dobrze współgra jego grafika. Ilustracje są kanciaste, chropowate, momentami wyglądają raczej jak koncepcyjne szkice niż dopracowane, finalne wersje. Nie inaczej jest z kolorami, które nakładała Tamra Bonvillain – na wielu planszach odbiegają od realizmu, służąc raczej podkreśleniu nastroju danej sceny aniżeli ukazaniu faktycznych barw. Trudno może określić tę odsłonę serii jako ucztę dla oczu, ale ogląda się ją całkiem przyjemnie, z surrealistycznymi kadrami, co do których możemy tylko zastanawiać się, czy ukazują halucynacje bohaterek, czy raczej rzeczywiście zachodzące wydarzenia.
Niestety, równocześnie Pośród lasu nie jest pozycją pozbawioną wad. Może przeszkadzać zarówno wyjaśnienie obecności nadprzyrodzonych elementów obecnych w fabule, jak i tego, co stało się z zaginionym czasem głównych bohaterek. Wyjaśnienie tej drugiej kwestii okazuje się przewidywalne, zaś pierwszej – tak toporne, że można odnieść wrażenie, że to tylko wytrych, czy raczej kamuflaż, mający zamaskować faktyczny brak pomysłu autorki scenariusza.
Pomimo tego pozostaje to jednak pozycja dobra i godna polecenia. Może nie aż tak, jak pierwszy tom serii, ale na pewno dająca nadzieję, że po słabszych albumach cykl podniesie poziom. Choć oceny nie podbijają materiały dodatkowe (galeria alternatywnych okładek, sylwetki twórczyń i krótkie wywiady z autorkami), to i tak plasuje się ona zauważalnie powyżej średniej – oby kolejne części serii podtrzymały tendencję zwyżkową.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie albumu do recenzji.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Scenariusz: Carmen Maria Machado
Rysunki: Dani
Kolory: Tamra Bonvillain
Seria: Hill House Comics
Wydawca: Egmont
Kraj wydania: Polska
Autor okładki: Dani
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 160
Format: 17.0x26.0cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328152106
Cena: 69,99 PLN