Harley Quinn #4: Do broni!

Czas zostać heroiną!

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Harley Quinn #4: Do broni!
Po kolejne tomiki z przygodami eksdziewczyny Jokera czytelnicy sięgają przede wszystkim z powodu niezobowiązującej, ale niezmiernie przyjemnej lektury. Przygody są zwariowane, a humor niebanalny. Tym razem dojdzie do starcia z szalonym marynarzem, ścigania rozwydrzonej nastolatki, a także do nostalgicznej podróży przez całe Stany Zjednoczone i oczywiście niesamowitej ewolucji wewnętrznej.

W rękach polskich czytelników znajduje się już 4. tom wydań zbiorczych serii Harley QuinnDo broni!. Przez ostatnie 3 tomy nasza protagonistka przeszła już ogromną metamorfozę. Gdy po raz pierwszy pojawiła się na Coney Island w Nowym Jorku, była łotrzycą po przejściach. Szybko okazało się, że Harleen Frances Quinzel nie jest wyzutym z uczuć potworem, a wręcz przeciwnie: zależy jej na innych oraz potrafi budować stałe i głębokie więzi. Staje się antybohaterką, którą jednak stale dosięgają demony przeszłości. Na końcu poprzedniego tomu – Cmok, cmok, bang, dziab! Harley przechodzi już chyba ostateczną przemianę i postanawia zostać prawdziwą superbohaterką. Sama jednak nie daje rady i tworzy… swój własny gang!

Pierwsza historia w tomiku Do broni! będzie opowiadać właśnie o początkach działalności naszej protagonistki i jej Harleyek. Doktor Quinzel będzie musiała wykazać się przede wszystkim w roli przywódczyni, która w odpowiednim momencie potrafi wziąć odpowiedzialność za prowadzoną przez siebie działalność. Oczywiście zrobi to w swoim niekonwencjonalnym, zwariowanym stylu, gdyż i tego wymaga niezwykłe wyzwanie – olbrzymi marynarz z fajeczką i pod wpływem świecących na zielono wodorostów! Biznes polegający na ratowaniu miasta nie okazuje się dochodowy, a wręcz przeciwnie i na razie naraża właścicielkę na same straty. Nie dziwi więc fakt, że w kolejnej historii nasza protagonistka przyjmuje zlecenie pewnej matki, aby wyrwać córkę z rąk sekty. To świetny pretekst, aby pokazać życie w Hollywood w krzywym zwierciadle, a także wmieszać we wszystko najlepszego zabójcę na świecie – samego Deadshota. Trzeba przyznać, że przygody Harley dalej są pełne niesamowicie zwariowanych przygód i jazdy po przysłowiowej bandzie. Oprócz jednego momentu również humor trzyma się na stałym, zadowalającym poziomie. No i mnóstwo jak zwykle popkulturowych smaczków – marynarz Popeye czy cytowanie Sędziego Dredda („Jestem prawem”).

Szkoda tylko, że scenarzyści serii, Amanda Conner i Jimmy Palmiotti, nie chcą zazwyczaj nieco pogłębić rysu psychologicznego bohaterki poprzez choćby lepszą analizę jej rozterek wewnętrznych czy bliższe przedstawienie jej matki lub rodzeństwa. Oczywiście ciągle są obecni Poison Ivy czy jej przyjaciele z Coney Island, ale odgrywają raczej marginalną rolę i stanowią tylko tło do zwariowanej aktywności panny Quinzel. I tu na szczęście mamy jeszcze jedną opowieść przed sobą. Ostatnia historia w omawianym tomiku to Wypad, czyli zwariowana podróż Harley Quinn, Poison Ivy oraz Catwoman przez Stany Zjednoczone. Oto matka prosi naszą protagonistkę o przetransportowanie starą przyczepą prochów wujka Louie z Los Angeles do Nowego Jorku. Syreny z Gotham czeka oczywiście po drodze mnóstwo zwariowanych przygód, a Harley w końcu zrozumie, że w życiu równie ważna jest i ta biologiczna, i ta przybrana rodzina, która ją otacza.

Po raz kolejny za oprawę graficzną tomiku o przygodach Harley Quinn odpowiada kilku grafików. Choć kreska Chada Hardisa bardziej pasuje do zwariowanego i momentami mocno wynaturzonego komiksu, to zdecydowanie w wyższym stopniu do gustu przypadły mi naturalistyczne i poważniejsze rysunki Johna Timmsa - może czas, aby seria nieco wydoroślała? Najlepiej jednak chłonie się plansze ze scenami snów Harley. To świetny moment, aby popuścić wodzę fantazji i przedstawić np. Jokera jako… pirata. Świetnie prezentuje się różnorodność graficzna Wypadu, który został narysowany przez kilku rysowników. Wydanie Do broni! to jak zwykle twarda oprawa, kredowy papier i galeria okładek poszczególnych zeszytów – ich twórcy mają naprawdę fantastyczne pomysły!

Okazuje się, że choć widać już powtarzalność w przygodach panny Quinzel, to poziom nadal jest wysoki. Seria znajduje się w takim momencie, że potrzeba zdecydowanie nowych pomysłów na kolejne historie. Obecny tom to pyszna, niezobowiązująca zabawa i dobra, choć z lekkimi obawami, prognoza na przyszłość.