Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni #1: Prawo Sinestro

Szukając siebie

Autor: Shadov

Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni #1: Prawo Sinestro
Nowym DC Comics przygody Hala Jordana śledziliśmy między innymi u boku Ligi Sprawiedliwości, gdzie razem z Jessicą Cruze i ziemską grupą superbohaterów stoczył jedną z najcięższych walk o Ziemię. Teraz Zielona Latarnia, były ziemski pilot, powraca w nowej serii DC Odrodzenie – Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni.

Świat się zmienił. Rodzinna planeta i siedziba Korpusu Zielonych Latarni przestała istnieć, łącznie ze Strażnikami. Ład w kosmosie utrzymuje nowa potężna siła – Oddział Żółtych Latarni pod wodzą Sinestro. Początkowo dobrzy, u szczytu władzy zaczynają wzbudzać strach na bezbronnych planetach, ładując swoje żółte pierścienie jego mocą. I tylko Hal Jordan, osamotniony i schowany na końcu wszechświata próbuje od nowa stworzyć swój pierścień, aby móc przeciwstawić się rosnącej potędze dawnego mentora, Sinestro.

Fabularnie mamy do czynienia z opowieścią, która w miarę rozwoju wydarzeń robi się znacznie bardziej interesująca. Zaczynamy od krótkiego zapoznania się z bieżącą sytuacją we wszechświecie w postaci wewnętrznych rozważań Hala Jordana, a następnie dość szybko jesteśmy świadkami lawiny wydarzeń zmierzającej do ostatecznego starcia pomiędzy Zielonymi i Żółtymi Strażnikami. Ostatecznie jednak album Prawo Sinestro jest nad wyraz spokojny, ponieważ w dużej mierze wszystko zawęziło się do panujących pomiędzy bohaterami emocji. Śledzimy między innymi niezłomne dążenie do celu Hala Jordana, wytrwałość Guya Gardnera (kolejna ziemska Zielona Latarnia) i niezdecydowanie Soranik (córki Sinestro). Robert Vendittio – autor scenariusza – na tle bieżących wydarzeń, czyli wojny pomiędzy Zielonymi i Żółtymi oddziałami, dobrze ukazał relację panującą pomiędzy protagonistą a Sinestro. Mamy tutaj do czynienia nie tylko z nienawiścią, ale także troską, jaka może cechować mentora o "rozwój" swego byłego podopiecznego. I to najbardziej zaskakuje w całym albumie, bowiem do końca nie wiadomo, kto dla kogo chce dobrze, a kto źle.

Momentami "boli" zauważalna w całej historii zbyt duża dominacja głównego bohatera. Jego przygody zostały wyniesione do rangi "powracającej legendy" – nieustraszony, niezłomny i na tyle potężny, że obawia się go sam władca Żółtych Latarni. To w dużym stopniu sprawiło, że scena finałowa jest dość sentymentalna. Poza tym część bohaterów z tego też powodu, znalazła się w cieniu protagonisty. Wśród nich jest Gay Garden, który mógłby odegrać bardziej podniosłą rolę, sprawiając, że powieść zyskałaby dodatkowy ciekawy wątek. 

Wizualnie wszystko wygląda zadowalająco. Ethan van Sciver i Rafa Sandoval spisali się dobrze nadając zmaganiom Hala Jordana odpowiedniej dynamiki. W Prawie Sinestro nie brakuje przyjemnych dla oka scen walki nakreślonych z dużym rozmachem. Rysunki są pełne szczegółów, proporcjonalne i z dobrze wyważoną perspektywą. Jedynie czasami brak wyraźnego podziału, jeśli chodzi o rozmieszczenie komórek na stronie. Wzajemnie na siebie nachodzą lub ustawione są pod różnymi kątami. W efekcie potrzeba dłuższej chwili, aby w pełni wczuć się w klimat ukazanej sceny. Podobnie sprawa wygląda z kolorami, gdzie Jordi Tarragona, Ethan Van Sciver, Jason Wright i Tomeu Morey stworzyli solidną, soczystą i kolorową, dobrze wpasowującą się w klimat powieści, mieszankę.

Prawo Sinestro w scenariuszu Roberta Vendittiego to złożona historia, zahaczająca o nieco szersze grono bohaterów, pomimo że osławiony Hal Jordan zabiera całą uwagę czytelnika. Zabrakło tutaj nieco bardziej rozwiniętych pobocznych wątków, zwłaszcza, że były ku temu okazje. Mimo wszystko jest to opowieść spójna i dość dynamiczna. W porównaniu do Nowego DC Comics stanowi ogromny  postęp, który spodoba się miłośnikom jednego z bardziej niedocenianych członków Ligi Sprawiedliwości – Hala Jordana.