» Recenzje » Gry jaskółek – Umrzeć, wyjechać, powrócić

Gry jaskółek – Umrzeć, wyjechać, powrócić

Gry jaskółek – Umrzeć, wyjechać, powrócić
Ludzkość nie zaznała jeszcze wieku bez wojny w swoich dziejach. Konflikty militarne wybuchają z różnych powodów. Odmienny bywa także ich przebieg. Jednakże jedna rzecz jest zawsze niezmienna: cierpienia ludności cywilnej, pragnącej zazwyczaj niczego więcej, jak tylko spokoju i możliwości przetrwania koszmaru. Nie inaczej jest w komiksie Gry jaskółek autorstwa Zeiny Abirached.

Gry jaskółek to dzieło pod wieloma względami wyjątkowe. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście tematyka: wspomnienia kilkuletniej wówczas autorki z okresu wojny domowej, która rozerwała stolicę Libanu, jak i całe państwo, na dwie części. Owego dnia razem z bratem spędzili kilka długich godzin, będąc odciętymi od rodziców przebywających w innej części miasta bez możliwości bezpiecznego powrotu do swoich pociech. W chwili kryzysu z pomocą przyszli sąsiedzi, który zaopiekowali się rodzeństwem. Zaczątek opowieści jest oczywiście ważny z perspektywy wspomnień dziecka, ale i otwiera drzwi do wielu kolejnych retrospekcji i spostrzeżeń, niemniej ważnych jak osobiste przeżycia tamtego dnia.

Abirached za pomocą skromnych środków nakreśliła więcej niż sugestywny obraz Bejrutu połowy lat osiemdziesiątych. Czarno-białe, w większości oszczędne w detalach, ilustracje (wyjątkiem jest tutaj kilim wiszący w przedpokoju) pobudzają wyobraźnię czytelników. Barykady, druty kolczaste czy dziury po pociskach przypominają, jak łatwo i bezsensownie można zgasić życie istoty ludzkiej. Kwintesencją przekazu graficznego są plansze przedstawiające mapkę dzielnicy z zaznaczonymi kontenerami chroniącymi przed ostrzałem ze strony snajperów oraz rozrysowujące sposób poruszania się po mieście. Równie symboliczna jest wymowa poniekąd prostej ilustracji przedstawiającej horrendalną kolejkę na stacji benzynowej, niemalże krzyczącą do odbiorcy. Posługując się wieloma symbolicznymi ilustracjami autorka zdaje relacje potomnym. A jest to przekaz aż nadto aktualny.

Ale warstwa artystyczna Gier jaskółek to jedno. Owszem, stylizacja oraz sugestywność przekazu ma olbrzymi wpływ na odbiór komiksu. Jednakże siła obrazu potęgowana jest przez korelującą z nim treść. Także w tym aspekcie Abirached znalazła sposób, aby poruszyć czytelnika prezentowaną historią. Co bardzo ważne, mimo iż na pierwszy plan wysuwają się osobiste wspomnienia, to autorka nadaje swojemu dziełu wiele cech bardzo uniwersalnych, a jednocześnie operuje treściami w sposób niezwykle wyważony, w wielu elementach nie pozwalając, aby emocje wzięły górę nad analizą i spostrzeżeniami. 

Autorka przede wszystkim przedstawia wydarzenia, daje czytelnikowi możliwość ich odczucia, ale niczego nie osądza, nie popada w jednostronne wyrokowanie "my – oni", co otworzyłoby prostą i nader nęcącą możliwość do stawiania jednej ze stron w roli agresora, a drugiej w charakterze ofiary. Dla żadnego z bohaterów komiksu nie jest istotne, kto zaczął i z jakiego powodu. Wyrazem tej postawy jest między innymi to, iż dopiero w drugiej połowie albumu Abirached deklaruje tożsamość religijną, siłą rzeczy będącą w tym przypadku deklaracją polityczną. Do tego momentu można polegać tylko na domysłach, lecz bez stuprocentowej pewności. Taka postawa budzi olbrzymi szacunek, zwłaszcza jeśli spojrzy się na album przez pryzmat daty jego powstania (rok 2012). W dobie arabskiej wiosny, formowania się kolejnych grup ekstremistów islamskich (protoplasta ISIL był już obecny w niedalekim Iraku) oraz po wielu zamachach z ich strony, Abirached oparła się pokusie przerzucenia odpowiedzialności za konflikt na jedną ze stron. A należy wziąć pod uwagę, iż komiks jako forma sztuki może trafić do szerszej publiczności, kształtując postawy i opinie.

Podobnie rzecz wygląda z postaciami przewijającymi się na kartach komiksu. Pełna mieszkanka charakterów reprezentuje osoby wywodzące się z różnych kręgów społecznych o różnej historii osobistej oraz doświadczeniach związanych z wojną domową. A jednak wszystkich ich łączy nie jeden wspólny mianownik, a kilka. Każdy coś w trakcie konfliktu stracił, nikt nie szuka winnych za zaistniałą sytuację, a wszyscy próbują przetrwać bombardowania miasta, nadając życiu pozory normalności bądź nawet święta. Środkiem wiodącym do tego ostatniego jest współodpowiedzialność za losy sąsiadów i przyjaciół równocześnie. Każdy daje coś od siebie, dzięki czemu przetrwanie grupy staje się ociupinę bardziej prawdopodobne. Ta mała społeczność ma w sobie autentyczną siłę. I tutaj także bez problemu można doszukać się głębszych i uniwersalnych alegorii: Bejrut, Donieck, Warszawa czasów powstania w roku 1944 – los cywilów wszędzie był podobny, niezależnie od sytuacji geopolitycznej. Temat gorzki, lecz ciągle niestety aktualny.

Mimo iż Gry jaskółek pochłania się błyskawicznie, biegnąc przez kolejne strony, Abirached znalazła sposób na wstrzymanie czasu. Serwuje kolejne kadry i spowalnia dynamikę poprzez ciąg ilustracji różniących się między sobą jedynie dymkami określającymi upływające minuty. Świetny zabieg, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę realia, których rzecz dotyka. Podczas bombardowań, czekając niecierpliwie na powrót bliskich, owe minuty zdają się być bezlitośnie wlokącymi się godzinami, wypełnionymi po brzegi grozą wyczekiwania, czy aby przypadkiem kamienica nie stanie się obiektem ostrzału, przypadkowego bądź celowego.

Ciekawostką jest także sam tytuł komiksu. Co prawda w komiksie znajduje się oryginalne zdjęcie z napisem na murze będącym inspiracją dla autorki, jednakże i tutaj można bez problemów doszukać się dwuznaczności. Podczas gdy orły walczą między sobą zaciekle: Falangi Libańskie, Brygada Mardada, Palestyńczycy (OWP), Amal, Hezbollah, jaskółkom, czyli szarym obywatelom, pozostaje inna gra: o przetrwanie i zachowanie człowieczeństwa. Smutne, lecz nieprzemijające.

Gry jaskółek to dzieło bez wątpienia wybitne, którego nie należy omawiać tylko i wyłącznie w kontekście komiksowym. To album aż nadto uniwersalny i ponadczasowy w swojej dojmującej wymowie. Abirached stworzyła rzecz autentyczną i przejmującą do bólu, ale jednocześnie na wskroś optymistyczną. Dopóki w ludziach istnieje pierwiastek zwany człowieczeństwem, dopóty jest szansa nie tylko na przetrwanie, ale i zachowanie godności. Niestety nie należy spodziewać się, że krzyk bijący z kart komiksu dotrze do osób podejmujących decyzje o rozpoczęciu działań militarnych. Świat jaki był, taki będzie…

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Mourir partir revenir. Le jeu des hirondelles
Scenariusz: Zeina Abirached
Rysunki: Zeina Abirached
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: grudzień 2014
Tłumaczenie: Marzena Sowa
Liczba stron: 192
Format: 160x240 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
ISBN: 9788364858055
Cena: 44,90 zł
Data wydania oryginału: 2007



Czytaj również

Jeż Jerzy. Dzieła zebrane #2
Jeszcze więcej Jeża Jerzego
- recenzja
Jaś Ciekawski. Podróż przez dżunglę
Wyprawy ciąg dalszy
- recenzja
Bajka na końcu świata #2: Opuszczony dom
Z deszczu pod rynnę...
- recenzja
Regulamin na lato
Cień dawnego lata
- recenzja
Bezdomne wampiry o zmroku
Ciężkie jest życie wampira
- recenzja
Miasto psów #1
Nie ma litości
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.