Grass Kings (wyd. zbiorcze) #2

Coraz więcej cieni

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Grass Kings (wyd. zbiorcze) #2
Każda, nawet najbardziej odizolowana społeczność, skrywa swoje tajemnice. Jedne bywają błahe i co najwyżej są źródłem anegdot, o innych nie rozmawia się pod żadnym pozorem. Królestwo Traw nie jest tu żadnym wyjątkiem, jednakże od rozwikłania mrocznego sekretu zależy los osady wyrzutków.

Królestwo Traw miało być oazą spokoju dla wyrzutków pragnących odosobnienia od gwarnej współczesności; miejscem, gdzie można się zaszyć i skutecznie unikać wścibskich spojrzeń, gdzie zapomnienie jest sojusznikiem mieszkańców. Jednak pomimo chęci przeszłości nie da się oszukać, zwłaszcza jeśli dotyka ona najtragiczniejszych wydarzeń, takich które pochłonęły ludzkie życie. Pytanie tylko, czy rozgrzebanie sprawy sprzed lat nie okaże się początkiem końca niewielkiej osady.

Pierwszy tom Grass Kings okazał się bardzo interesującym utworem, otwierającym przemyślaną oraz wciągającą intrygę, której akcja rozgrywa się gdzieś na amerykańskiej prowincji. Jak łatwo się domyślić, świat nie zapomniał o outsiderach, a już na pewno nie uczynili tego skonfliktowani z Królestwem Traw mieszkańcy sąsiedniego Cargill. Impulsem, który okazał się katalizatorem dla wybuchu konfliktu była ucieczka Marii – swoistej Heleny Trojańskiej – która zbiegła z Cargill do znienawidzonego przez sąsiadów Królestwa Traw.

Druga odsłona Grass Kings koncentruje się na zupełnie innych aspektach niż czynił to album otwierający cykl. W pierwszym tomie osią scenariusza był narastający pomiędzy sąsiadami konflikt. Kontynuacja z kolei stawia akcent na relacjach pomiędzy mieszkańcami osady oraz tajemnicy skrywającej mroczną tragedię, która miała miejsce wiele lat wcześniej. Zmiana tematu znalazła swoje odbicie na narracji albumu, który z utworu o charakterze sensacyjnym wyewoluował – przynajmniej tymczasowo – ku kryminalnemu thrillerowi.

Przełożenie akcentów na inne treści odbiło się na tempie scenariusza, które jest zdecydowanie wolniejsze, zaś fabuła przepełniona została melancholią oraz goryczą. Zamiast awantury zwieńczonej strzelaniną czytelnicy otrzymują śledztwo, tajemnicę oraz zmowę milczenia, którą nie tak łatwo przerwać. Trzeba przyznać, że scenarzyści, Matt Kindt oraz Tyler Jenkins, bardzo dobrze poradzili sobie z kontynuacją historii i zmiana formuły scenariusza nie tylko nie wadzi, ale wręcz pomaga w poznaniu Królestwa Traw, zaś sama historia potrafi wciągnąć od pierwszej do ostatniej strony.

Interesującym zabiegiem jest też rotacja głównych bohaterów popychających wydarzenia do przodu. Na początku prym wiodą Bruce i Robert, czyli liderzy osady, co samo w sobie nie jest zaskoczeniem. Później pałeczkę sztafety przejmują kolejno Ashur i Pinball, by oddać prym Shelly i Marii. Koniec końców historia zatacza koło i ostatnie strony ponownie należą do Bruce'a oraz Roberta, w ten jednak sposób czytelnicy otrzymują szansę lepszego poznania szerokiego grona mieszkańców nietypowej oazy.

Graficznie komiks trzyma dokładnie ten sam poziom, jak poprzednio. Prawdą jest, że odstaje od tego, co przyzwyczaiły wypełnione tuszem komiksy amerykańskie lub sterylnie czyste dzieła europejskich autorów. Pozbawiona nadmiernych detali, wręcz niechlujna kreska oraz akwarele tworzą specyficzną kompozycję, która albo komuś przypadnie do gustu, albo nie. Jedno nie ulega jednak dyskusji, wespół z oprawą graficzną całość tworzy bardzo klimatyczne połączenie.

Nie należy się jednak oszukiwać i łudzić nadzieją na szybkie rozwiązanie wszystkich tajemnic Królestwa Traw, bowiem scenarzyści odsłaniają ledwie rąbek zagadki, zostawiają szeroko otwartą furtkę. Tutaj wszystko może się jeszcze wydarzyć, tak na polu spraw wewnętrznych, jak i w relacjach z Cargill. Bo że coś się wydarzy, to można przyjąć za pewnik. Póki co, należy cieszyć się bardzo interesującą intrygą, świetnym tempem i niesztampową oprawą graficzną.

 

Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.