Gotham Central t.3 W obłąkanym rytmie

W Gotham bez zmian

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Gotham Central t.3 W obłąkanym rytmie
Mieszkańcom Gotham nie jest dane zaznać spokoju. Miasto nękane jest przez rozmaitych superzłoczyńców, którym czoła stawia nie tylko Batman, ale i grono oddanych swojej misji policjantów.

Trzeci album Gotham Central zbiera w jednym tomie zeszyty 23-31. Publikacja przekłada się na cztery historie, zróżnicowane pod względem treści. Tym razem czytelnikom przyjdzie poznać skorumpowanych gliniarzy oraz stać się świadkami dramatycznego ochłodzenia stosunków pomiędzy lokalną policją a Batmanem. Przez karty komiksu przewinie się również Catwoman oraz doktor Alchemy. Tematyka jest więc różnorodna i to pierwszy z atutów albumu. Co ważne, nie ostatni.

Istotną sprawą jest więź pomiędzy odbiorcą a nakreślonymi bohaterami. Kilka poprzednich opowiadań, przez które przewinęła się plejada charakterów oraz systematyczne budowanie wizerunku postaci zaowocowało nawiązaniem bliskiej relacji z czytelnikami. Dzięki temu zabiegowi problemy, z którymi borykają się policjanci stają się bliższe i bardziej zrozumiałe, istotna jest również sympatia, jaką można obdarzyć detektywów Montoyę i Allena oraz resztę funkcjonariuszy.

Pogłębieniu uległa również znajomość relacji na linii policja – Batman. Mimo, iż wątek ten rozpisany został raptem na kilkunastu kadrach, to przedstawia istotne wydarzenia, o ile bowiem dotychczas stosunki pomiędzy obiema stronami opierały się na chłodnej wstrzemięźliwości i wspólnej walce o bezpieczeństwo obywateli, to obecnie drogi gliniarzy oraz Batmana zdecydowanie się rozchodzą. Zaskakuje powściągliwość, wręcz ostrożna sympatia Mrocznego Rycerza, dalekiego od prób konkurowania z policją oraz pełna frustracji i podrażnionej ambicji postawa stróżów prawa. Te trudne relacje pomiędzy policjantami a Mrocznym Rycerzem stanowią jeden z najciekawszych aspektów całej serii Gotham Central

Niejednoznaczna jest także postawa złoczyńców, nie zawsze zepsutych do szpiku kości – tutaj na myśli mam Catwoman – a często wręcz tylko niewiele gorszych od skorumpowanych pracowników policji. Autorzy komiksu nie wahają się szukać winnych bałaganu i bezprawia również w środowisku tych, na których barki złożono bezpieczeństwo zwykłych obywateli. Zabieg ten sprawia, iż scenariusz nabiera bardzo gorzkiego smaku.

Nie sposób nie zauważyć, iż panowie Greg Rucka oraz Ed Brubaker nabrali doświadczenia w kreśleniu historii. W poprzednich albumach jednym z mankamentów było prowadzenie opowieści: po bardzo interesującym zawiązaniu intrygi oraz jej rozwinięciu poszczególne opowiadania kończyły się równie nagle jak zaczynały, a zamiast satysfakcji odbiorca mógł odczuwać niedosyt, bowiem historie sprawiały wrażenie zakończonych na siłę celem zmieszczenia ich w określonych ramach objętościowych ilustrowanej powieści. Tym razem krańce opowieści zostały wygładzone, a zwieńczenie poszczególnych opowiadań następuje bardziej harmonijnie, co zdecydowanie służy lekturze.

Podobać się może również warstwa graficzna, za sprawą Michaela Larka trzymająca równy poziom. Skąpane w szaro-burych barwach kadry budują klimat właściwy dla Gotham, zaś kreska, mimo iż pozbawiona detali, świetnie oddaje targające bohaterami emocje. Tym razem nie eksperymentowano z rysownikami, dzięki czemu uniknięto karykaturalnych potknięć, zdarzających się w poprzednich odsłonach. Tutaj oddano cztery równe skoki, każdy na podobną, gwarantującą poklask odległość.

W obłąkanym rytmie można określić mianem bardzo satysfakcjonującego rozwinięcia wcześniejszego pomysłu. Autorzy zaoferowali intrygujące, różnorodne w treści historie, pogłębiające znajomość Gotham i przedstawiające znane uniwersum od interesującej strony. W rezultacie stworzyli udane dzieło z superbohaterem w tle, ale bez niego na pierwszym planie.