Giganci #1: Erin

W drużynie raźniej

Autor: Shadov

Giganci #1: Erin
Co się stanie kiedy ludzie z powodu chciwości obudzą coś co powinno spoczywać pod lodem? Giganci powstają, a nadchodząca wojna jest nieunikniona. I tylko garstka dzieci może zapobiec katastrofie.

Erin niedawno przeżyła śmierć rodziców i z tego względu często ucieka od smutku do swojego przydomowego ogrodu, gdzie uwielbia opiekować się roślinami. Wszyscy wokół niej, twierdzą, że ma dar do upraw, nie jest to jednak kwestia przypadku: przyczyną zdolności Erin jest Yrso – gigant przyrody, który podarował jej owe umiejętności, tworząc z dziewczynką więź. Niestety, razem z olbrzymem przychodzą kłopoty, tak z powodu obecności żywiołaka, jak i  ze strony ludzi: pewien bogaty biznesmen pragnie tajemnicy, jaką skrywają Giganci.

Poznając Erin, odkrywamy jej historię i hobby – dbanie o rośliny – oraz otoczenie: młodszego kuzyna, wujostwo, które się nią opiekuje, rówieśników. To trochę sporo jak na 48-stronicową opowieść, ale narracja została poprowadzona bardzo zwięźle. Z jednej strony mamy obraz zwykłej nastolatki doświadczonej przez śmierć rodziców, z drugiej równie szybko okazuje się, że posiada nadprzyrodzoną więź z roślinami i ma niemałą misję do spełnienia. Od pierwszych stron trudno nie polubić bohaterki, ale i nie współczuć jej sytuacji. Niemniej Erin jest silna i szybko oswaja się z nowymi sytuacjami, co daje o sobie znać, kiedy musi przeciwstawić się oprawcom.

Giganci #1: Erin to bardzo przyjemna historia z warką akcją, zawierająca wszystko, co komiks dla dzieci/nastolatków powinien posiadać, czyli: jasny podział na dobro i zło, tajemniczą nadnaturalną przyjaźń, motyw wybrańca, a także trochę młodzieżowych problemów. Lylian (scenarzystka) bardzo przyjemnie rozpisuje rozwój postaci Erin i wydarzenia wokół niej. Czytelnik od razu poczuje sympatię do młodej ogrodniczki, a kiedy na jej i giganta drodze staje grupa o złych zamiarach, zaczyna się kibicowanie i podziwianie odpowiedzialności, jaką bierze na siebie nastolatka.

Rysunkowo Giganci to fajna kompozycja pastelowych, wyrazistych barw i miłych dla oka krajobrazów mocno idących w stronę dzikiej przyrody. Paul Drouin odpowiedzialny za ilustracje zadbał, aby kolejne kadry przeplatane były pełostronicowymi ilustracjami, które dodają całości klimatu. Widać że główną techniką tworzenia rysunków była grafika komputerowa, która często jest bardziej barwna i przyciągająca wzrok niż inne tradycyjne style – tak jest w tym przypadku.

Ogólnie seria od Lylian jest przyjemną w odbiorze bajką, fajnie i prosto napisaną, która bez trudu ucieszy dzieci. Jakkolwiek opowiada o starciu dobra i zła, ale równocześnie nie wprowadza brutalności, nie ma skomplikowanych dialogów czy dużych zawiłości jeśli idzie o rozgałęzienia fabularne. Ot, prosta przyjemna opowieść, przy której i dorosły powinien się chwilę zabawić.