Gedeon zebrany

Szybkie cięcia, krótkie ujęcia

Autor: Kuba Jankowski

Gedeon zebrany
Daniel Grzeszkiewicz doczekał się czarno-białego zbioru krótkich form, które dają nam obraz piętnastu lat twórczych zainteresowań autora w postaci zarówno jednoplanszówek, jak i kilkustronicowych historii. W Gedeonie zebranym znalazło się także miejsce na kilka ilustracji, których tworzeniem Grzeszkiewicz również trudnił się w swojej karierze (część z nich wzbogacono tekstem). Czytelnicy mogą też pamiętać jego krótkie prace z łódzkich antologii konkursowych, w których przede wszystkim zaskakiwał in plus poziomem graficznym. Czasami rysunek w sposób dosyć brutalny spychał w cień treść opowieści. Do tego stopnia, że w komiksowej formie zaznaczał się rozdźwięk między tym, co powinno stanowić jedność, czyli rysunkiem i słowem. Gedeon zebrany jest potwierdzeniem prawdy o tym, że Daniel Grzeszkiewicz jest znakomitym rysownikiem, o bardzo zróżnicowanej palecie stylów, ale niestety w parze z tymi plastycznymi umiejętnościami nie zawsze idzie równie interesujące opowiadanie słowem.

Gedeon zebrany rozpoczyna się znakomitym wstępem, napisanym bardzo barwnie, przyozdobionym subtelną zabawą słowem. W tymże wstępie autor przedstawia swoją metodę twórczą, która rzuca światło na charakter komiksów, z jakimi będziemy mieli do czynienia. Daniel Grzeszkiewicz pisze: "(…) nigdy nie potrafiłem napisać scenariusza, więc historie opowiadane przez rysunki zaskakiwały mnie samego, układając się w dziwne sploty, w które chyba niezbyt potrafiłem ingerować". Co z tego wynika? Niestety dosyć pretekstowe opowieści, w których zdecydowanie dominuje grafika.


Miłe takiego sobie początki

Wstęp pisany przechodzi płynnie we wstęp, w którym autor prowadzi dialog z kreowanymi przez siebie postaciami. To przejście od słowa do rysunku jest na poziomie konceptualnym zdecydowanie najmocniejszym fragmentem albumu. Prześlicznie wtopiony zostaje tutaj w opowieść Mały Książę. Jednak delikatna poetyckość, za sprawą niejakiego Konopia, szybko pada ofiarą brutalnego poczucia humoru autora.

Ciekawy, choć mało zaskakujący jest Dylemat, w którym z Bogiem na temat stworzenia rozmawia bardzo pokraczny stwór. Jednoplanszówki Przebudzenie… i Fristajla wyglądają jak typowe "zapełniacze-wprawki", choć w Kruku autor udowadnia, że potrafi ciekawie zażartować na jednej stronie oraz zagrać pożyczonym motywem, w tym wypadku filmowym. Podobnie bawi się Grzeszkiewicz postacią Hellboya w Zgóbnych skótkach picia wutki, choć tym razem efekt jest dużo mniej zadawalający, bo otrzymujemy w zasadzie głupawą historyjkę o pijakach.

Wielki bałagan (z wykorzystaniem postaci stworzonych przez Huberta Ronka, Dominika Szcześniaka i Romana Gładysza), dosyć długa jak na standardy tego zbioru opowieść (osiem stron), może okazać się zbyt hermetycznym zinowym żartem o latających szlugach. The Call of Ciapek jest dosyć nieudanym, w zamierzeniu chyba prześmiewczym nawiązaniem do Lovecrafta, z puentą całkowicie pozbawioną zaskoczenia. Natomiast H.P.L. mógłby istnieć po prostu jako ilustracje, bez tekstu.

Pozostałe historyjki zawarte w Gedeonie zasadniczo nie odbiegają ani graficznie, ani treścią od wyżej wymienionych.


Trzeba się czasem pozbierać

Gedeon zebrany zadziwia wszechstronnością autora i fantastycznym rysunkiem, który w kilku miejscach na pewno zyskałby w wersji kolorowej (takiej, w jakiej znamy prace Daniela Grzeszkiewicza z łódzkich antologii konkursowych). W sumie rozczarowuje jednak na poziomie opowiadanych historii, pozostając przy tym świetnym graficznym portfolio autora, którego walorami estetycznymi można rozkoszować się niezależnie od często pretekstowych narracji.

Głupio sugerować autorowi, specjalizującemu się w opowiadaniach, aby zmierzył się z powieścią. Równie głupie byłoby proponowanie Danielowi Grzeszkiewiczowi, żeby zamiast krótkich form zaczął tworzyć pełnowymiarowe albumy komiksowe. A jednak ciekawie byłoby zobaczyć długą historię z rysunkami autora Gedeona zebranego do czyjegoś scenariusza. Jacyś chętni?