Flash #14: Era Flasha

Kiedy Flash nie może, to innego sprintera pośle

Autor: Shadov

Flash #14: Era Flasha
Po finałowych wydarzeniach w Rządach Łotrów, Szkarłatnego Sprintera znów czeka ciężka potyczka z superprzestępcą powiązanym z mocą prędkości. Wygra? Przegra? A może ktoś przybędzie mu z pomocą?

Preludium do Ery Flasha – pierwszy rozdział – to wstęp i historia człowieka, który przez błąd Sprintera stał się żądnym energii temporalnej Paradoksem. I teraz ów złoczyńca powraca z chęcią ukarania Flasha za jego występek. Rozpoczyna egoistyczną krucjatę wymazania dziedzictwa bohatera z multiwersum i zdobycia jeszcze większej mocy temporalnej – ładunku zdolnego zniszczyć świat. Barry Allen, przyparty do muru, musi zawrzeć sojusz z kimś, kogo nie podejrzewał o jakiekolwiek przejaw współzawodnictwa. Remedium na Paradoksa okazuje się Odwrotny Flash, zaciekły wróg Barry’ego.

Śledząc serię mniej więcej od tomu Flash. Rok pierwszy wiadomo było, że coś wisi w powietrzu. Wojna z Łotrami (w tomach Śmierć i moc prędkości, Rządy Łotrów) na chwilę odłożyła starcie z potężnym przeciwnikiem na bok, niemniej końcówka 13. tomu dała do zrozumienia, że Paradoks przybywa zniszczyć Flasha i całe jego dziedzictwo. Niestety konfrontacja superprzestępcy ze Szkarłatnym Sprinterem trwa dobre pół albumu, przebiega dość standardowo i przewidywalnie.

Do tej pory Joshua Williamson radził sobie dobrze w tworzeniu zwariowanych przygód Flasha: konfrontacja z Wallym Westem (Wojna Flashów), przeciążenia mocy prędkości, doładowanie zdolności Snarta i Łotrów, zawirowania miłosne z Iris; te wątki były pełne zwrotów akcji, ciekawych rozwiązań oraz zostawiały niedosyt nadchodzących potyczek. Era Flasha, chociaż wciąż fajna, to równocześnie nie prezentuje sobą niczego, z czym miłośnik przygód Szkarłatnego Sprintera by się już nie spotkał – Flash po zebraniu pierwszych ciosów od Paradoksa decyduje się na podróż w czasie, aby znaleźć pomoc wśród innych sprinterów. Williamson (niestety) poszedł po linii najmniejszego oporu, dostarczając historię prostą, której braki fabularne dopełnił efektowną akcją.

Oczywiście w międzyczasie podróży Flasha przez kolejne zakamarki przeszłości i przyszłości, Paradoks dokonuje powoli swojej krucjaty, co stanowi tło dla wielu wewnętrznych sporów i pretensji antagonisty, tak jak i Flasha – złoczyńca obwinia superbohatera o swoją krzywdę. Ciekawym pomysłem jest zawiązanie sojuszu z Odwrotnym Flashem, który do tej pory zawsze występował w roli agresora, ale przymusowa współpraca obu sprinterów została mocno spłaszczona, pomimo że Williamson starał się nakreślić tło odwiecznego konfliktu biegaczy – Odwrotny zabił matkę Barry’ego. Niemniej cały sojusz i trochę emocjonalnej wymiany zdań nie zdają tu egzaminu, ponieważ relacja obydwu Flashów, pomimo wspólnego celu – w żaden sposób nie posuwa się w dobrą, czy złą stronę.

Wizualnie Flash wciąż jest bardzo dobrze zrobiony i nie raz zawieszałam oko na bardzo fajnych, dynamicznych pozach sprintera. Do tego soczyste kolory i trochę zabawy odcieniami dają efektowne widowisko świateł. Ten tom, podobnie jak inne w serii, ma to do siebie, że po skończonej lekturze aż chce się wracać do niektórych kadrów i podziwiać, z jaką szczegółowością przedstawione zostały lokacje.

Era Flasha to album poniżej pewnego poziomu jeśli idzie o serię Flash w DC Odrodzeniu. Wciąż czyta się go dobrze, ale niestety, w porównaniu do poprzednich tomów, wojna z Paradoksem nie przyniosła niczego ciekawego. Wszystko, włącznie z finałową walką, rozegrało się przewidywalnie, a sojusz Flasha z Odwrotnym Flashem nie wniósł niczego do dziedzictwa osób obdarzonych mocą prędkości. Oczywiście po tom sięgnąć można, bądź co bądź, wciąż to porządną historia superhero, kończąca kolejną ciężką potyczkę Flasha. Co będzie dalej? Zobaczymy. Na razie końcówka albumu zostawia otwarty mglisty wątek, który być może znajdzie rozwinięcie w kolejnych tomach.