Endorf

Historia pewnego Krzyżaka

Autor: Henryk Tur

Endorf
Jan von Endorf miał dać głowę pod katowski topór, gdy upomniał się o niego Zakon Maryi Panny. Tak oto młody człowiek przywdziewa płaszcz z czarnym krzyżem i wraz z braćmi strzeże granic państwa Krzyżaków przed poganami.

Endorf to kolejny autorski komiks Mariusza Moroza, osadzony w czasach, gdy Rzeczpospolita sąsiadowała z Zakonem Krzyżackim. Poprzedni – Przeklęta Puszcza 1280 – zwracał uwagę świetną edycją i zachęcającą do zapoznania się z treścią okładką. Endorf jest zdobiony dość minimalistyczną grafiką, ale nie zmienił się sposób wydania – twarda oprawa, pełen kolor, wysokiej jakości papier. Wielkie brawa za to dla Wydawnictwa Kameleon. Cieszy też fakt, że Moroz nadal kontynuuje "krzyżackie" historie – ten okres w dziejach na rynku komiksowym leżał jak dotąd odłogiem, zaś autor pokazuje, że można go uprawiać na wiele sposobów.

O czym traktuje Endorf? Należy zacząć od tego, że akcja komiksu osadzona została w XIV wieku, kiedy Zakon był bardzo silny, w jego władaniu znajdowały się m.in. Malbork, większość Prus, a Krzyżacy rozwijali kolonizację, stawiali miasta i warownie. Tytuł komiksu to nazwisko głównego bohatera – jest nim Jan von Endorf, który na skutek młodzieńczego wybryku miał zostać zgładzony, lecz upomniał się o niego Zakon Szpitala Domu Niemieckiego Najświętszej Marii Panny w Jerozolimie. Fabuła prezentuje historię jego życia od tego momentu – nie brak w niej patrolowania granic na wschodzie, starć z poganami, podjazdów i innych elementów charakterystycznych dla owych czasów. Jednak nie jest to zlepek scen i wydarzeń z różnych okresów żywota Endorfa, a układają się one w całość prowadzącą do niespodziewanego finału.

O ile przy Puszczy zarzucałem Morozowi stworzenie prostego slashera z kiepską fabułą, o tyle teraz muszę z zadowoleniem stwierdzić, że stworzył udany scenariusz, dzięki czemu komiks czyta się z prawdziwą przyjemnością. Komiks ma jedną główną postać (oczywiście tytułowego Endorfa), a na drugim planie przewijają się inni zakonnicy oraz ich nawróceni poddani. Akcja toczy się wartko, nie brak również niespodziewanych zwrotów akcji, dzięki czemu nie ma chwili na nudę. Przez cały czas towarzyszymy Endorfowi, brak tu spojrzeń na wydarzenia z perspektywy innych osób.
Czyta się miło, a jak ogląda? Tu też jest nieźle – widać, że rysownik coraz lepiej radzi sobie z przelewaniem scen z wyobraźni na papier. Każdy kadr jest bogaty w detale i szczegóły, a mimo to całkowicie przejrzysty, jednak od czasu do czasu zauważamy dziwne, nieco chybione proporcje – zwłaszcza podczas scen walk. Ten element warsztatu wymaga dopracowania. Życzyłbym też sobie, aby Moroz pozbył się maniery ozdabiania twarzy bohaterów dziesiątkami kresek i kreseczek. Ma to zapewne na celu urealnienie obliczy, ale sprawia nieestetyczne wrażenie i jest po prostu niepotrzebne.

Mimo tego Endorf jest komiksem wartym polecenia z kilku względów: świetnego wydania, ciekawej historii, dania możliwości odbycia wyprawy w czasy i tereny, które rzadko są eksplorowane nie tylko w komiksie, ale i literaturze (sam Sienkiewicz to trochę mało, prawda?), a ponadto to, ilustracje są bardzo miłe dla oka. Dlatego z czystym sumieniem polecam miłośnikom komiksów historycznych, a także fantasy. Moroz pokazuje, że do stworzenia ciekawej historii, gdzie pierwsze skrzypce gra bohater uzbrojony w miecz, nie potrzeba innych światów – wystarczy tylko cofnąć się w czasie w naszej historii.