DC Odrodzenie. Superman. Action Comics #1: Ścieżka zagłady

Historia kołem się toczy

Autor: Shadov

DC Odrodzenie. Superman. Action Comics #1: Ścieżka zagłady
Ścieżka zagłady nie dla każdego będzie zadowalająca, a zwłaszcza osób, które nie są na bieżąco z wydarzeniami w uniwersum DC Odrodzenie. Niemniej wszystko ma swoje drugie dno i o ile ktoś chociaż w niewielkim stopniu orientuje się w przygodach Człowieka ze stali, to czeka go niespodzianka w postaci powrotu starego wroga.

Aby w pełni zrozumieć Ścieżkę zagłady, warto poznać dwie wcześniej wydane pozycje: Lois i Clark oraz Ostatnie dni Supermana, poprzedzające wydarzenia rozgrywające się w omawianym albumie. Wtedy zrozumiemy dlaczego oryginalny Superman zginął, a jego miejsce powoli zajmuje przybysz z innego wymiaru, także Superman, ale będący starszą wersją zabitego.

Nowy Kryptoniańczyk (bo to na nim skupia się historia Action Comics #1) cenił sobie spokój i starał się zbytnio nie angażować w sprawy Ziemi, chociaż wiele dla niej zrobił podczas wydarzeń przedstawionych w albumie Maszyny zagłady. Gdy w telewizji widzi Lexa Luthora obwołującego się nowym następcą zabitego Supermana, postanawia przerwać jego występ. Spotkanie nie idzie jednak po jego myśli, bowiem Luthor nie wierzy w istnienie i objawienie się nowego Człowieka ze stali. Rozpętująca się między nimi walka nie zdąża się rozkręcić, bowiem na arenie pojawia się Doomsday. 

Przygody nowego Kal-Ela to najbardziej skomplikowana historia ze wszystkich wydanych pojedynczych przygód superbohaterów w Odrodzeniu. Czytelnik nie dość że musi przetrawić informację o nowym Supermanie, to w dodatku Dan Jurgens jeszcze bardziej rozgrzewa historię wprowadzając kolejnego bohatera – Clarka Kenta (zwykłego człowieka, nigdy nie będącego alter ego zabitego herosa). Niemniej wydarzenia w większej części skupiają się na starszym Kryptoniańczyku, jego wewnętrznych wahaniach i rozmyślaniach, kiedy nie jest w stanie sprostać sile Doomsdaya. Są to emocjonalne momenty, pełne samokrytyki, ale nadające historii nieco poważniejszego charakteru.

Nie znaczy to, że miłośnicy efektownych walk będą zawiedzeni, pomimo dramatycznego rozwoju wydarzeń, pojawi się kilka dobrych ujęć. Jednak nie tak dobrych, jak mogą pamiętać fani, z zeszytu komiksowego TM-Semic. Superman #57 (8/1995), lub zeszłorocznego #24 albumu kolekcji WKKDC, gdzie Superman także stanął do walki z Doomsdayem.

W Ścieżce zagłady wydarzenia śledzimy nie tylko z punktu widzenia żyjącego Supermana, który zawzięcie stawia opór Doomsdayowi, ale również z perspektywy pobocznych bohaterów. Przoduje tutaj jego rodzina  syn Jon i żona Louis  którzy, widząc walkę, cierpią z powodu bezradności. Nie bez znaczenia jest też inna postać, określająca siebie prawdziwym Clarkiem Kentem. Przede wszystkim odciąga od głównych wydarzeń, równocześnie otwierając wątek poboczny. Będąc blisko najważniejszych scen mierzy się z niebezpieczeństwem oraz przekonaniem innych, że jest zmartwychwstałym Supermanem. Ostatnia ważna figura to Lex Luthor, który pod wpływem bieżących doświadczeń aklimatyzuje się i zmienia swoje zachowanie. Co ciekawe, chociaż zarozumiały i nieco egoistyczny, to szybko go polubimy. Wydarzenia przez to są nieco chaotyczne, nie raz i nie dwa wymagają większego skupienia podczas lektury. Czytanie Ścieżki zagłady może więc zniechęcić czytelników mniej obeznanych z przygodami herosa.

Pierwsze dwa zeszyty pióra Patricka Zirchera są pełne szczegółów, dobrze wycieniowane i proporcjonalne, a w oczy rzucają się zgrabne ujęcia i ciekawe perspektywy. Wrażenie robią kolory – soczyste, pełne, nadają odpowiedniego klimatu. Podobnie jest z pozostałymi rozdziałami, gdzie za kolejne rysunki odpowiada Tyler Kirkham, mający bardziej miękką kreskę. Rysy bohaterów nie są tak ostre i sprawiają wrażenie odmłodzonych. Niemniej plusem całego albumu są podobne kolory, dzięki czemu nie czuje się zbytnio różnicy w szkicach.

Ścieżka zagłady to wymagająca pozycja przeznaczona raczej dla osób, które znają uniwersum Supermana. Po poprzedniej serii (Nowe DC Comics), album Dana Jurgensa dla fanów tylko odświętnie czytających superbohaterskie przygody, będzie sprawiał wrażenie chaotycznego i niezrozumiałego, a trzeba pamiętać, że rysunek i kolory to jednak nie wszystko. Można mieć tylko nadziej, że kolejna część będzie mniej zagmatwana.