Czerwony Pingwin musi umrzeć #1

Śledziu kontra popkultura

Autor: Piotr 'damciban' Lipa

Czerwony Pingwin musi umrzeć #1
Odkąd tylko pamiętam, Michał Śledziński wydawał mi się zawsze osobą bardzo mocno osadzoną w popkulturze. Udowodnił to już nieraz, realizując wiele projektów wymagających wyczucia tego, co porusza wyobraźnię ludzi. Począwszy od komiksów, a na kampanii reklamowej dla Pepsi kończąc.

Swoją przygodę z komiksem rozpoczął, rysując jednostronicowe autorskie opowieści dla magazynów poświęconych grom komputerowym. Potem w latach 90. XX wieku nastał czas kultowego magazynu Produkt. Ten periodyk - oczywiście poza historyjkami obrazkowymi - zawierał bardzo ciekawą publicystykę, dzięki czemu znacznie poszerzyłem wiedzę o Lolo Ferrari, Chrisie Cunninghamie czy Kyuss. Poza tym w najbardziej znanej serii tego magazynu, czyli Osiedlu Swoboda, autor bardzo często umieszczał w kadrach nazwy przeróżnych kapel, których utwory towarzyszyły mu podczas tworzenia komiksu. Potem, śledząc aktywność Śledzia w Internecie, miałem okazję poznać go od strony gracza, który bardzo ceni sobie tego typu rozrywkę głównie na wszelkiego rodzaju konsolach. W międzyczasie powstały również dwie części świetnej serii Na szybko spisane, w której autor bardzo celnie portretuje lata 90. XX wieku oraz pierwszą dekadę XXI wieku.

Niemal w każdym komiksie Michała 'Śledzia' Śledzińskiego można znaleźć mnóstwo odniesień do szeroko rozumianej popkultury. Jednak to, co Śledziu zrobił w Czerwonym Pingwinie, zakrawa już na jakąś próbę zaprezentowania kultury masowej w pigułce.

Sama historia nie jest co prawda specjalnie skomplikowana, jednak nie ona jest w tym wypadku najważniejsza. Poznajemy kapitana Budo i jego załogę, w skład której wchodzą: kucharz Momo de Momos, klasyczny pirat Bebetto oraz mały ninja Wiśnia. Akcja rozpoczyna się w chwili, gdy po przegranej walce z kapitanem Papugatą, bohaterowie tracą swój okręt - Śpiącego Prosiaka. Dodatkowo nasza drużyna w wyniku walk zostaje rozdzielona, więc siłą rzeczy cały pierwszy tom skupia się na zebraniu wszystkich członków załogi, aby mogli odzyskać ukochany okręt i odpłacić złemu Papugacie za wszelkie zło, które im wyrządził. Całość skupia się na przedstawieniu głównych bohaterów oraz zaprezentowaniu świata, w którym będzie rozgrywać się historia. I tutaj zaczyna się najciekawsza część lektury.

Śledziu stworzył całkiem nowy świat na pograniczu fantasy i science fiction. Świat tak mocno osadzony w kulturze masowej, że podczas przewracania każdej kolejnej strony nie mogłem wyjść z podziwu, jakim cudem udało mu się połączyć aż tyle przeróżnych motywów w jedną sensowną całość i równocześnie nie zostać posądzonym o plagiat. Autor bardzo umiejętnie wprowadza nawiązania do kreskówek i anime, ale także do gier wideo i kultury starożytnej Japonii. Dodatkowo niektóre kadry wyglądają jak żywcem wyjęte z klasycznych filmów SF. Jest to bardzo inteligentna zabawa konwencją, dzięki której podczas lektury czytelnik ma wrażenie, że wszystko to już gdzieś kiedyś widział. Całość dopełniają piękne ilustracje znajdujące się wewnątrz małego i niepozornie wyglądającego albumiku.

Każda kolejna publikacja Michała Śledzińskiego prezentuje jego rozwój w roli rysownika. Jednak tym razem niektóre kadry są tak piękne, że aż chciałoby się powiesić je na ścianie. Zapewne po części wypadają one tak dobrze z powodu znakomitego wydania, za które odpowiada Kultura Gniewu. Komiks został opublikowany w twardej oprawie i na przyjemnym w dotyku papierze, który dobrze oddaje wszystkie barwy ilustracji, co w tym przypadku jest to niezwykle istotne.

Odnoszę wrażenie, że Śledziu podczas tworzenia tego komiksu świetnie się bawił, co przełożyło się na przyjemność czerpaną z lektury. Byłoby dobrze, gdyby autor nie stracił zapału i kontynuował tę znakomicie rozpoczętą serię. Czerwony Pingwin musi umrzeć jest też doskonałym dowodem na to, że Michał Śledziński czuje się dobrze nie tylko w konwencji opowieści obyczajowej (co już nieraz udowodnił), ale również wtedy, gdy może dać upust swojej bogatej wyobraźni. Potrafi wówczas stworzyć ciekawą, zabawną i niezwykle wciągającą opowieść. Chętnie postawiłbym na swej półce co najmniej kilka tomów nowej serii Śledzia.