Czas kończyć?

Dwadzieścia zakończeń na dwadzieścia numerów, czyli rzecz o Żywych Trupach

Autor: Kuba Jankowski

Czas kończyć?
Seriale - czy to komiksowe, czy telewizyjne - mają to do siebie, że potrafią zmęczyć powtarzalnością niektórych schematów, naciąganym przecinaniem fabularnych węzłów (wiele takich przykładów znajdziemy choćby w trzymającym mimo wszystko w napięciu głośnym serialu Sons of Anarchy), niekończącym się komplikowaniem wątków i permanentnym rozszerzaniem grupy głównych postaci. Bohaterowie, którzy są z odbiorcą od samego początku mogą zacząć z czasem irytować stałym zestawem gestów i ulubionych powiedzonek. Niby grają swoją rolę, ale i tak symptom powtarzalności może zostać uznany za oznakę choroby recepcyjnej. Winą za rozwój wirusa znudzenia po równo można obarczyć twórców i odbiorców. Zamknięty trójkątowy układ zależności twórcy-serial-odbiorcy prędzej czy później musi zostać doprowadzony do jakiegoś finału za porozumieniem stron, będącego wypadkową zużycia pomysłów przez twórców oraz topniejącej grupy odbiorców. A jednak bardzo często dzieje się tak, że eutanazja konkluzyjna następuje zbyt późno (na tej drodze zdaje się znajdować serial komiksowy Żywe Trupy) lub wcale (jak w przypadku znakomitej serii telewizyjnej Deadwood, którą zdjęto z anteny z powodu zbyt dużych kosztów produkcji).

Jaki będzie koniec?

Ogromnie popularna marka Żywe Trupy ® rozpoczęła swój triumfalny pochód od kart komiksowych i zanosiła się na typowy horror z zombiakami. Dziś Żywe Trupy ® to nie tylko komiks, ale i gry, książki, słuchowiska oraz serial telewizyjny. Podobno - tak głosi plotka - kiedy scenarzysta, Robert Kirkman, prezentował projekt wydawnictwu Image, musiał określić dokąd zmierzać będzie opowieść i jak wyjaśniona zostanie plaga zombie. W ramach żartu (?) padła propozycja, aby plaga zombie okazała się bronią biologiczną zesłaną na ziemię przez kosmitów, którzy w ten sposób chcieli osłabić ludzkość przed inwazją i podbojem planety Ziemia. Zabawne, proste i przewrotne w najlepszym undergroundowym stylu. No właśnie, w tym problem, bo Żywe Trupy to aktualnie mainstreamowa seria, która zapewne jednak tak się nie zakończy. A jak można wyjaśnić pochodzenie plagi i zwieńczyć komiks? Postanowiliśmy wskazać dwadzieścia możliwych (często łączących się ze sobą) sposobów na rozwiązanie zombilijnej rozwałki z okazji "dwudziestu" numerów wydanych w Polsce przez Taurus Media. Tak, niech Was nie zmyli jak zwykle pokrętna polterowa matematyka. Co prawda tomów polskich na półce mamy już wszyscy w kolekcji 21 (słownie: dwadzieścia jeden), ale traktujemy dwuczęściową opowieść Wojna Totalna jako jedną całość. Proponujemy również bezkompromisowe zakończenia w stylu wspomnianego kirkmanowskiego, które ożywią zapewne ciut atmosferę. Zaczynamy.

Utracone dni, czyli Zakończenie 1

Przestępca z tomu pierwszego, który postrzelił Ricka mówi "Nie wrócę tam! Prędzej zginę!"* (str. 9, kadr 3). Chodzi mu o zakład karny w hrabstwie Grant. Niektórzy czytelnicy nad sceną, która rozgrywa się przed początkiem plagi zombie, a po której następuje przeskok czasowy i pobudka Ricka w szpitalnym łóżku, przejdą do porządku dziennego. Ot, przestępca jakich wielu nawiał z więzienia i zrobi wszystko, aby pozostać na wolności. Czytelnik podejrzliwy jednak, tak jak później grupa Ricka, zastanawiając się nad tym skąd wzięły się zombiaki, może zacząć rozważać, co mogło aż tak przestraszyć zbiega? Może jakieś tajne eksperymenty na więźniach? Może zatem plaga zombie wyszła z więzienia? To oczywiście mało odkrywcze wyjaśnienie, które odnosi się do horrorowej kliszy znanej już od czasów Frankensteina - eksperyment, który poszedł nie tak i wymknął się spod kontroli. Więzienie to dobre miejsce odosobnienia, które państwu prowadzącemu mało chwalebne eksperymenty zapewnia dyskrecję oraz stały napływ "mięsa" - króliki doświadczalne w postaci więźniów. Kto wie, może na wysokim szczeblu państwowym postanowiono wyprodukować super żołnierzy? Super szpiegów? A może jakiś rodzaj serum uodparniającego? Historia zna przecież przypadki tego typu mało chwalebnych przedsięwzięć (eksperymenty w obozach koncentracyjnych), a fikcja artystyczna już po nie sięgała (wskażmy z brzegu choćby V jak Vendetta czy Mechaniczną - czy też "nakręcaną" jak wolałby tę powieść tytułować polski tłumacz, Robert Stiller - Pomarańczę). Odnalezienie zapisków z eksperymentów mogłoby pomóc opracować antidotum farmakologiczne, które stopniowo zaczęto by produkować na wielką skalę i wytępiono lub uleczono zombiaki (opryski, kule i strzały nasączone preparatem, etc.). Ukłony w stronę Jestem Legendą Mathessona.

Najskrytsze pragnienia, czyli Zakończenie 2  

Dużo lżejszym pomysłem na zakończenie i wyjaśnienie problemu zombie jest zasugerowanie wątku romantycznego, mniej wynikającego z kart opowieści. A co gdyby zombiakami stali się w świecie Żywych Trupów wszyscy niekochani?  Wirus zombie wybuchł, gdyż na świecie było zbyt mało miłości i brak wyższych uczuć nagle zamienił najbardziej beznadziejny z przypadków w żywego trupa, który zaczął zarażać wałęsając się bez celu po powierzchni planety Ziemia. Oczywiście, jak to wirus, okazał się on po prostu niebezpieczny dla wszystkich innych mieszkańców globu bezpośrednio nim nie zakażonych. Stąd już tylko krok do zasugerowania, że antidotum jest zakochanie się. Tak jak plaga zaczęła się od kogoś, tak i uleczenie musi się od kogoś rozpocząć, a mianowicie od zombie płci męskiej lub żeńskiej, który się zakocha i to go odmieni, bo zacznie żyć na nowo. Antidotum na plagę zombie jest więc miłość, a plagę spowodował jej brak. Tak jak w filmie Wiecznie żywy.

Najlepsza obrona, czyli Zakończenie 3

W tomie drugim, kiedy grupa dociera do osiedla Wiltshire Estates, Donna przeszukuje zapasy w szafkach i stwierdza: "Widząc ten zapas, można by pomyśleć, że wiedzieli co się zdarzy" (str. 41, kadr 2). Mieszkańcami osiedla Wiltshire Estates mogli być pracujący przy tajnym projekcie "zombie" naukowcy, którzy wiedzieli, że rządowi chodzi np. o przetrzebienie przeludnionej planety rozprzestrzenionym w odpowiednim czasie wirusem. Sądząc po tym, że zombie z czasem się całkowicie rozpadają, co jest zamierzonym efektem użycia broni biologiczno-chemicznej, należało po prostu zebrać zapasy na jakiś czas i przeczekać, przetrwać w odpowiednio zabezpieczonym miejscu. Nikt oczywiście nie miał na tyle wyobraźni, żeby przewidzieć skalę zainicjowanego planu eksterminacji.

Za taką konfabulacją może też przemawiać to, czego dowiadujemy się w tomie dziewiątym, kiedy na scenie pojawia się kolejna wędrująca grupa – Rosita, Abraham i Eugene, który mówi: "Jestem jednym z dziesięciu ludzi, którzy pracowali nad stworzeniem mapy ludzkiego genomu, kiedy rozpętała się ta plaga. Nie robiliśmy tego dla dobra ludzkości… Lecz dla celów militarnych… Chcieliśmy uzyskać broń, która jak choroba zaatakowałaby tylko niektórych ludzi… W ściśle określonych zakątkach ziemi. To, co robiliśmy, było ważne. Miałem uprawnienia, by komunikować się z najwyższymi władzami w państwie. Wiem dokładnie, co sprawiło, że nieumarli zaczęli chodzić po świecie, nieznajomy… i wiem, że Waszyngton ma niezbędną infrastrukturę… I gdy tylko dowiedzą się tego, co ja już wiem… Będą mogli powstrzymać cały ten bałagan raz na zawsze" (str. 115, kadr 2). W tomie dwunastym okazuje się, że Eugene kłamał, aby być w grupie, która gwarantowała mu przeżycie.

Stworzeni by cierpieć, czyli Zakończenie 4

W drugim tomie Hershel mówi tak do przywódcy grupy: "Rick, posłuchaj. Mogą być we wczesnym stadium rekonwalescencji. Mogą zdrowieć… I może dlatego źle funkcjonują. To dla nas zupełna niewiadoma. Nie mamy pojęcia, jak sobie z tym radzić. Nie chcę mieć krwi na rękach, jeśli się okaże, że ci ludzie żyją" (str. 94, kadr 5). Dotyczy to dyskusji między nim i Rickiem o trzymanych przez Hershela w stodole nieumarłych. Hershel stara się myśleć tak, jakby zombie żyli, ale przechodzili przez jakiś rodzaj nieznanej choroby, która zniknie równie niespodziewanie, jak się pojawiła. A co jeśli to prawda? W tym wypadku prawdziwego i szczegółowego wyjaśnienia plagi nie poznamy, po prostu bohaterowie obudzą się pewnego dnia w świecie bez zombie, które powrócą do ludzkiej postaci. Wszyscy uznają, że był to rodzaj jakiegoś opętania, dla wybranych do stanu zombie oraz dla tych, którzy pozostali ludźmi, aby przetestować ich człowieczeństwo. Koniec świata poprzedzony zombie-czyśćcem, wydarzenia, które zapowiadają nadejście piątego królestwa i zjednoczenie ze światem w planie niebiańskim. Podług zachowań w tym okresie próby, ludzkość zostanie rozdzielona między różne poziomy Nieba i Piekła.

Takie rozwiązanie mogą też sugerować inne słowa Hershela, kiedy w tomie siódmym pyta: "Chodzące trupy? To mogą być wskrzeszeni umarli… Co oznacza, że możemy mieć przed sobą siedem lat udręki… Prób i sprawdzianów naszej siły. Można by się zastanowić, dlaczego my nie zostaliśmy zabrani, przecież jesteśmy dobrymi ludźmi… Ale może coś zostało pominięte w przekładzie. Chodzi przede wszystkim o wiarę (…)" (str. 101, kadry 1 i 2). Wyjaśnienie biblijne plagi może świadczyć o wypełnianiu się przepowiedni i w tym kierunku mogłoby pójść rozwiązanie serii.

Odnajdujemy siebie, czyli Zakończenie 5

W tomie trzecim poznajemy więźniów, którzy przeżyli plagę. Jednym z nich jest Andrew, który mówi: "Uch… Tak… To było tak. Byłem zatwardziałym ćpunem… Zatwardziałym. Byłem recydywistą. Siedziałem tu już drugi raz… Moje życie było katastrofą… Wszystko przez uzależnienie. Nie mogłem funkcjonować… Siedziałem tu znowu… Nie wiedziałem, co zrobić. Więc zwróciłem się do Boga… Jeśli możecie w to uwierzyć. Prosiłem go – błagałem – by pomógł mi uwolnić się od hery. Chciałem z tym zerwać, raz na zawsze… Wiedziałem, że nie będę w stanie tego zrobić bez jego pomocy. Więc poprosiłem go… I następnego dnia zaczęły się pojawiać te wiadomości. A teraz tylko na mnie spójrzcie. Jestem całkowicie czysty, nie mógłbym… Nie mógłbym dostać prochów, nawet gdybym próbował" (str. 29, kadry 5 i 6). Mało prawdopodobne? A może jednak Bóg w swoim nieskończonym i niepojętym poczuciu humoru postanowił zafundować ćpunom taką terapię odwykową?  A może to nie Bóg, tylko ten drugi zaoferował ćpunom chcącym zerwać z nałogiem pakt? I jak to często bywa, ktoś nie doczytał tego, co było napisane drobnym druczkiem...

Co przed nami, czyli Zakończenie 6 i 7

Tyreese w tomie trzecim traci córkę, Julie, która próbowała popełnić samobójstwo razem ze swoim chłopakiem, Chrisem. Ginie od kuli i budzi się jako zombie (!). Tyreese nie pozwala Rickowi jej zastrzelić, mówi: "Nie waż się dotykać tego cholernego spustu! To moja mała dziewczynka! Nic jej nie jest! Daj mi z nią porozmawiać. Nigdy tego nie próbowaliśmy! Nigdy nawet nie próbowaliśmy przemówić im do rozsądku. Może… Jeśli będę mówił do niej dość długo, znów zacznie rozumieć. A jeśli zacznie rozumieć, to będzie oznaczało… …że moja dziewczynka nie będzie już martwa (str 47, kadry 3 i 4). Przyjmijmy, że desperacja doprowadzi ostatnich ludzi, ulegających pod naporem przewagi liczebnej zombiaków, do fali samobójstw (ludzie zwariują i sami, wszyscy, postanowią popełnić samobójstwo - jak Carol i spotkany w tomie dziewiątym przez Ricka i Carla po opuszczeniu więzienia człowiek, który miał w pełni zaopatrzony samochód, ale nie wytrzymał i postanowił skończyć z sobą) i na Ziemi żyć będą tylko zombiaki, które z czasem na drodze ewolucji zaczną zyskiwać świadomość i powoli wracać do ludzkiego stanu, acz lekko zmodyfikowanego. To duże pole do popisu, aby ciągnąć serię w nieskończoność, ale w sumie czemu nie? Wyobraźcie sobie, że od numeru 25, dostajemy 5 kolejnych tomów prawie całkowicie niemych (poza "urghl", "arglhhhrt" i temu podobnych), w których obserwujemy jak zombiaki zyskują coś na kształt dawnej, ludzkiej świadomości. Okres "zombie" naznacza funkcjonowanie tej społeczności, w której prawie każdy nosi ślady przejścia poważnej próby - komuś brakuje ręki, komuś nogi, a komuś innemu ucha. Ale z czasem przecież mogą się zacząć ze związków takich post-zombie osób rodzić prawie normalne dzieci.

Druga opcja rozwiązania sprawy zombie, wynikająca ze słów Tyreese'a, to zorganizowanie grup psychoterapeutycznych dla zombiaków, czyli uznanie że plaga zombie to choroba psychiczna o bardzo mocno manifestujących się symptomach fizycznych. Uleczalna podczas sesji z wytrenowanym psychoterapeutą.

Większy świat, czyli Zakończenie 8

Dale w tomie czwartym, po ukąszeniu Allena mówi: "Wiemy, że ukąszenie powoduje zgon i wiemy, że to nie ugryzienie sprawia, że człowiek staje się zombie" (str. 62, kadr 2). A więc co? Coś zapewne wisi w powietrzu i kwestią czasu jest przebadanie składu tegoż. Okaże się, że znajduje się w nim nowy, nieznany pierwiastek, odpowiedzialny za zombie mutację. Jako że nowy pierwiastek rozprzestrzenia się w powietrzu, tworząc nową mieszaninę, którą oddychamy, wirus znajduje się we organizmie każdego, na całym globie. Mieszanina nie zaraża i nie powoduje przemiany wszystkich ot tak. Aktywuje opcję zombie u tych, u których organizm wyczuwa zagrożenie życia. Opcja zombie jest w pewnym sensie darem, możliwością życia po życiu, rodzajem (r)ewolucyjnej zmiany. Nic na nią poradzić się nie da, gdyż przy zapaści rozwoju technologicznego wraz z wybuchem tego fenomenu, filtracja powietrza jest tylko teoretycznie osiągalna. Powiedzmy jednak, że dzielni amerykańscy bohaterowie nawiążą w dalszej przyszłości kontakt z innymi nacjami i uda się zebrać grupę techników, która opanuje sytuację. Ponieważ Żywe Trupy to kura znosząca złote jajka, taka opcja zdaje się prawdopodobna, bo pozwoli twórcom na przynajmniej kolejnych 21 TP komiksu.

Cisza przed burzą, czyli Zakończenie 9

W tomie szóstym Glen mówi: "Zauważyliśmy, że niektóre robią wszystko, żeby nas dopaść, a inne idą za tobą dopiero, kiedy się do nich zbliżysz. Jedne się szwendają za tobą, a inne… czają się na ciebie w jakimś kącie" (str. 83, kadr. 4). Chodzi w zasadzie w tej rozmowie o nadanie odpowiedniej nazwy zombiakom, ale co jeśli wśród zombie faktycznie istnieją podziały różnego typu (w zależności od stanu rozkładu, od posiadanej w ludzkim życiu osobowości, etc.), które doprowadzą do wewnętrznej wojny między nimi? Zombie wojna  przetrzebi ich szeregi na tyle, że resztki obu armii staną się łatwym celem do likwidacji dla ludzi. To kuszące rozwiązanie sprawy tajemniczego wirusa i zapewne bardzo widowiskowe.

Czym się staliśmy, czyli Zakończenie 10

Alice (pomoc lekarza z Woodbury) chce złapać żywego zombiaka, aby prowadzić na nim testy i poznać medyczną/racjonalną przyczynę plagi. Według niej może to pomóc rozwikłać tajemnicę i znaleźć lekarstwo. Niech zatem stanie się tak, że zespół lekarzy faktycznie odkryje czy zombie plaga to wirus, mutacja czy kara boska.

Alice racjonalnie mówi i zapytuje: "Wiesz, co mnie męczy, Rick? Nikt już nie pyta dlaczego. A jeśli nawet, nie robią nic, żeby się tego dowiedzieć. Może uważasz, że ten problem jest poza naszym zasięgiem, ale ja chciałabym chociaż spróbować dowiedzieć się, co wywołało cały ten obłęd. A jedynym na to sposobem jest badanie ich póki żyją… Czy jak tam zwać ten stan. I mogę to zrobić w bezpieczny sposób, żeby nikt nie ucierpiał. Jestem bystra, Rick, mogę to zrobić… Pomyśl o możliwościach. A jeśli odkryję prostszy sposób na ich zabicie? Coś, co nie wymaga kul… Ani niczego, czego mogłoby nam zabraknąć". Można założyć, że tak jak w Zakończeniu 8, stworzone zostaną warunki do działania międzynarodowego, które niekoniecznie doprowadzi do zabicia zombiaków, ale do ich wyłapania i odizolowania, np. na wybranych wyspach, gdzie poddane będą obserwacji, aby dowiedzieć się o nich jak najwięcej.

Bez wyjścia, czyli Zakończenie 11

W tomie ósmym gubernator pozbawia dziewczynkę, którą trzyma w domu na łańcuchu, zębów, żeby nie mogła go kąsać. Wiadomo tyle, że ludzie po ugryzieniu umierają i wracają po śmierci jako zombie. Rozwiązaniem logicznym jest zatem utworzenie brygady dentystycznej i pozbawienie zombiaków uzębienia. Wtedy powinni się stać niegroźni, a dentyści będą bohaterskimi zbawcami.

Wiele mil za nami, czyli Zakończenie 12

Podczas wyprawy do miasta nowa grupa (z Eugenem, Abrahamem i Rositą) natrafia na zombiaka, który nie ma siły się ruszyć. Zdarzają się podobne przypadki jeszcze kilka razy. Odcięcie zombiaków od pożywienia może spowodować, że zginą z głodu albo przestaną być groźne. Plaga skończy się samoistnie.

Bezpieczeństwo za kratami (modlitwy), czyli Zakończenie 13

Morgan, poznany w tomie jedenastym podczas drogi pastor, sugeruje, że fizycznie nie jest możliwe powstanie do życia po śmierci. Jak jest zatem możliwe to, co się dzieje? Dzięki siłom nadprzyrodzonym? Morgan twierdzi, że przeżył dzięki wierze w Boga. Takie rozwiązanie religijne byłoby naciągane, ale w sumie czemu nie pokonać zombiaków modlitwą?

Tu pozostaniemy, czyli Zakończenie 14

Przyjdzie sroga zima i wymrozi zombiaków na amen. Kilka razy przewinął się motyw tego, że w zimę zombiaki zwalniają i zamarzają. Ponieważ w związku z upadkiem przemysłu ciężkiego i naturalnym ograniczeniem emisji dwutlenku węgla zastopowany zostanie efekt cieplarniany, to i z czasem wrócą bardzo srogie zimy, które pomogą żyjącym ludziom poradzić sobie z plagą. Albo nadejdzie znaczne ocieplenie, tak jak to w cyklach naszej planety się zdarza i zombiaki się po prostu rozpadną pod wpływem wysokiej temperatury. To możliwe, bo naszym bohaterom przyszło już zabijać bardzo zgniłe trupy, jak Heathowi w tomie siedemnastym.

Wojna totalna 1, czyli Zakończenie 15

Zombiaki przejmą kontrolę - zjedzą ludzi. Albo ludzie zjedzą zombiaków – zakażone mięso, np. Dale’a, nie spowodowało przemiany grupy kanibalów, która zjadła nogę Dale’a w tomie jedenastym. Przy notorycznych brakach żywności, może to jest sposób? Zjeść zombiaków.

Życie pośród nich, czyli Zakończenie 16

Zombiaki zyskają świadomość, staną się trochę kontaktowe i będą wynajmowane na ochroniarzy – jak w twierdzy Negana. Posłużą za ochronę ludzi przed innymi ludźmi, staną się częścią nowego ładu społecznego.

To bolesne życie, czyli Zakończenie 17

Zombiaki częściowo zostaną zjedzone, częściowo się rozpadną, a te w najlepszym stanie zaprzęgnięte będą do udziału w igrzyskach takich, jakie organizował Gubernator. Będzie to pomysł ludzi na zemstę na prześladujących ich przez długie lata szwendaczy.

Wojna totalna 2, czyli Zakończenie 18

Na stronie 55 tomu dwudziestego Michonne pyta, czy Shiva Ezekiela nie pochoruje się zjadając zombiaków. Ten odpowiada, że nie. A zatem co, gdyby ludzie stworzyli armię zwierząt, z którą ruszyliby na wojnę totalną z zombiakami?

Marsz ku wojnie, czyli Zakończenie 19

W tym samym tomie Rick w rozmowie z Jesusem na stronie 94 mówi, że zombiaki się z nich śmieją, bo ludzie zamiast zjednoczyć się między sobą, walczą jedni z drugimi, co może doprowadzić do ich całkowitego wyginięcia.

Lękaj się łowców, czyli Zakończenie 20

W tomie dwudziestym pierwszym Negan zatruwa broń swojej grupy, aby nawet raniąc członków grupy Ricka, skazać ich na śmierć. Zombiaki zatem mogą w całości zostać przerobione na komponenty broni wykorzystywanej przez ludzi przeciwko innym ludziom. Na zombie organizować się będzie polowania, którym przewodzić będą marzący o przejęciu całkowitej władzy nad nowym światem liderzy nowej ery pokroju Negana czy Gubernatora.

A New Beginning, czyli nowy początek

Zaproponowane zakończenia Żywych Trupów to tylko zabawa, w którą włączyć się może każdy fan serii. Nasz głos jest głosem w dyskusji na temat tego, czy lepiej ciągnąć kosztem jakości w nieskończoność to, co przynosi zysk, czy zejść ze sceny w glorii zwycięzcy? W sporcie Adam Małysz potrafił, a Tomasz Gollob chyba nie do końca chce się pogodzić z tym, że jego czas przeminął. W literaturze Joseph Heller pomylił się ciągnąc losy bohaterów Paragrafu 22 w dalszych odsłonach, Stephen King pisząc kontynuację losów Danny'ego z Lśnienia w Doktorze śnie, ale już Vargas Llosa między Pochwałą macochy i Zeszytami Don Rigoberta wiedział, jak utrzymać poziom i uwagę czytelnika w ryzach. W telewizji Przyjaciele wiedzieli kiedy (i jak!) ze sceny zejść, natomiast bohaterowie Jak poznałem waszą matkę już nie. I tak dalej, i tak dalej. W komiksowie chciwość wydawcy wiele razy sprawiła, że powstawały haniebne kontynuacje, czego najjaskrawszym (negatywnie) i najbardziej spektakularnym (negatywnie) przykładem (negatywnym) jest kontynuacja Strażników.

Co będzie z Żywymi Trupami? Z jednej strony kapitał komiksu jest rozmieniany na drobne słabymi książkami i nierównym serialem TV, który niektórzy oglądają zadając sobie często pytanie: "Dlaczego ja to sobie robię?" (dwa potwierdzone przypadki tej choroby są autorowi tego artykułu znane osobiście).  Według wypowiedzi Kirkmana podczas Comic Con w San Diego 2014 podczas panelu poświęconego Żywym Trupom, roztrząsanie dalekosiężnych planów scenariuszowych i dociekanie źródła plagi jest całkowicie nieistotne dla historii. Scenarzysta na dzień dzisiejszy uważa to po prostu za nudne. Dodał, że są pomysły rozpisane na około 150-200 kolejnych zeszytów. Oceńcie sami, mając na uwadze dotychczasowe wzloty i upadki serii, czy lepiej puścić wodze fantazji i zakończyć serię w swojej głowie już teraz, czy zaryzykować jeszcze trochę, czytając dalej.

 

* cytowane fragmenty z komiksu podajemy w przekładzie Macieja Drewnowskiego i Roberta Lipskiego