Czarny Młot (wyd. zbiorcze) #1: Tajna geneza

O superbohaterach inaczej

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Czarny Młot (wyd. zbiorcze) #1: Tajna geneza
Komiks superbohaterski wydaje się być wypchany rozmaitymi postaciami, zaś kreacja nowych, oryginalnych postaci wydaje się rzeczą niemożliwą. A jednak, wyobraźnia autorów nie zna granic, a do rąk czytelników regularnie trafiają historię wypełnione coraz to bardziej oryginalnymi herosami.

Fajnie być superbohaterem: ratować świat i błyszczeć we fleszach aparatów fotograficznych. Jednak nie wszyscy nadludzie mogą się cieszyć takim komfortem pracy. Gdzieś na amerykańskiej prowincji przebywa zespół herosów przeniesionych – a może raczej wygnanych – przez tajemniczą siłę ze Spiral City na Ziemię. Ku swojej rozpaczy, nie mogą oni opuścić okolicznych terenów, będąc de facto więźniami swojej farmy. Sytuację trudno nazwać komfortową, ale cóż począć.

Tajna Geneza otwiera nową serię komiksową, Czarny Młot. Jej autorem jest kanadyjski scenarzysta, Jeff Lemire, mający w swoim dorobku historie o Loganie oraz pozostałych X-menach. Za warstwę artystyczną odpowiada Dean Ormston. Pochodzący z Wielkiej Brytanii grafik również może pochwalić się interesującym portfolio, w którego skład wchodzą takie pozycje jak m.in: Sędzia Dredd oraz Sandman. Dossier obu panów niewątpliwie zachęca do zapoznania się z recenzowaną pozycją.

Przed rozpoczęciem lektury najbardziej nurtujące pytanie wiązało się z kreacją kolejnej porcji kolorowo nakreślonych superbohaterów oraz – co oczywiste – ich przygód. Pewnym zaskoczeniem okazał się fakt, iż uwięzieni na Ziemi herosi mogą co najwyżej powspominać swoje wiekopomne czyny. Zamiast tego oś fabuły skoncentrowana została na zupełnie innych elementach.

Tajna Geneza to bardzo nostalgiczny utwór o samotności, tęsknocie i potrzebie znalezienia drugiej osoby. Mimo całkowicie różnej różnorodności uwięzionych bohaterów; znajdziemy tutaj m.in. przemierzającego kosmos pułkownika, robota, pochodzącego z Marsa wojownika czy też wiedźmę. Wszystkich protagonistów łączy to samo pragnienie powrotu w rodzinne strony. Warto podkreślić, że Lemire kreśli historię każdego bohatera z osobna tym sposobem nadając głębi wszystkim postaciom.

Na tym jednak nie poprzestaje bowiem odpowiednie zbudowanie rysu psychologicznego służy większemu celowi: przedstawieniu skomplikowanych relacji pomiędzy protagonistami oraz ich egzystencjalnych bolączek. To z kolei przenosi czytelnika na kolejny poziom wtajemniczenia, bowiem konglomerat wielobarwnych postaci o diametralnie różnych postawach wielokrotnie owocuje bardzo interesującymi scenami pomiędzy samymi bohaterami, jak i na linii bohaterowie – okoliczni mieszkańcy. Ci ostatni, mimo nieświadomości co do prawdziwej tożsamości swoich sąsiadów, darzą ich niechęcią, a w najlepszym przypadku nawiązują relację dość ostrożnie. Treści dotyczące relacji pomiędzy protagonistami, a autochtonami są na tyle uniwersalne w swej wymowie, że spokojnie można odnieść je do dowolnych innych realiów, dalece wykraczających poza strony komiksu.

Ale nie tylko samymi wewnętrznymi rozterkami bohaterów Lemire żyje. Autor składa również swoisty hołd komiksowi superbohaterskiemu. Uważni czytelnicy bez problemu znajdą mnóstwo odniesień do klasycznych już komiksów, tak w warstwie tekstowej, jak i graficznej. Odkrywanie kolejnych nawiązań jest przyjemnością samą w sobie, zaś komiks jako całość czyta się więcej niż przyjemnie.

Z kolei w warstwie artystycznej Tajna Geneza budzi dość ambiwalentne uczucia. Z jednej strony Ormston raczy odbiorcę sporą dawką dość przeciętnych grafik, poprawnych, ale i nie wzbudzających zachwytu. Z drugiej strony ilustrator regularnie serwuje cało albo pół stronicowe kadry i te grafiki mogą się spodobać nawet bardziej wybrednym odbiorcom. Ogólna średnia jest jednak co najmniej zadowalająca i to jest najważniejsza informacja.

Tajna Geneza to solidny komiks, który przypadnie go gustu zarówno miłośnikom dynamicznych komiksów superbohaterskich, jak i bardziej nostalgicznych historii, gdzie kolorowe fatałaszki schodzą na drugi plan, na pierwszy zaś wkraczają emocje tych wydawałoby się niezniszczalnych wojowników.