Czarna Orchidea (nowe wydanie)
Susan Linden była zwykłą dziewczyną, która jednak popełniła błąd: wyszła za mąż za mafioza, którego później zostawiła, za co zapłaciła życiem. Szczęśliwie dla niej otrzymała drugą szansę, odradzając się jako dziwaczna hybryda, połączenie człowieka i rośliny, zwana Czarną Orchideą. Jednak znów pada ofiarą świata zbrodni, co tym razem nie kończy jej żywota: gdy gaśnie jedno życie, drugie rozkwita na nowo. Ten nowy byt cierpi jednak na fundamentalny problem egzystencjalny: braki w pamięci.
Tak też rozpoczyna się historia, która narodziła się w głowie brytyjskiego scenarzysty w roku 1988, a więc tuż przez premierą innego słynnego cyklu, czyli Sandmana. Opowieść składała się z trzech zeszytów, które do polskich czytelników trafiły w jednym, zbiorczym tomie.
Tym, co w sposób wręcz niezwykły udało się Gaimanowi, jest eleganckie, wręcz subtelne włączenie Czarnej Orchidei w uniwersum DC. Pojawiający się na drugim planie, dobrze znani bohaterowie, z Batmanem, Potworem z Bagien i Trującym Bluszczem na czele, odgrywają ważną rolę w wędrówce bohaterki w poszukiwaniu własnej identyfikacji, jednakże nie zaburzają opowieści krzykliwą, kolorową stylizacją. Każda z postaci wywiera ważny wpływ na Susan, pozostając jednak na drugim planie, dzięki czemu komiks jest bezsprzecznie opowieścią o Orchidei.
Równie ciekawie poprowadzona została postać adwersarza Orchidei, a mianowicie Lexa Luthora. Ten najbardziej rozpoznawalny przeciwnik Supermana również w niczym nie przypomina superzłoczyńcy w kolorowych fatałaszkach, jak go czasami przedstawiano. Na kartach komiksu Lex jawi się raczej jako bezwzględny, dążący do celu prezes wielkiej korporacji kontrolującej szereg obszarów przestępczego półświatka. Dla niego pojmanie Orchidei nie wiążę się z emocjami, nie stoją za tym żadne frazesy; hybryda człowiek i rośliny w jego oczach to niezbadany, wymagający badań obszar, potencjalny cel inwestycji oraz możliwe źródło późniejszych dochodów.
Gaiman jednak rozumie, że czytelnicy potrzebują wyrazistej, negatywnej postaci, którą mogą obdarzyć niechęcią oraz skanalizować to uczucie. Scenarzysta dostarczył więc taką postać, chociaż ją również uczynił dość niejednoznaczną: to były mąż Susan, Carl Thorne, pozbawiony skrupułów, zapijaczony prostak o rozbuchanym ego, z dostępem do zdecydowanie zbyt licznych giwer. Ale nawet on potrafi ułagodzić czytelnika, kiedy do głosu dochodzi złamane serce, a być może nawet uczciwe uczucie, jakim onegdaj darzył eksmałżonkę.
Pomimo licznych, zasłużonych zachwytów nad kreacjami wymienionych bohaterów, jedna postać wybija się ponad wszystkie; jest to oczywiście tytułowa Orchidea. Mogłoby się wydawać, że najważniejszym wydarzeniem fabularnym jest bezpowrotna śmierć jej poprzedniego wcielenia – rzecz dość rzadka w konwencji komiksu superbohaterskiego – to jednak mylne wyobrażenie.
Istotą jest wędrówka Susan w poszukiwaniu odpowiedzi na swój temat, zwłaszcza utraconego wcielenia. Wszystko odbywa się w sennej, melancholijnej atmosferze, kiedy hybryda próbuje pozyskać choćby strzępy informacji, które pozwolą podążyć za nitką ku nowym wątkom. W międzyczasie główna bohaterka musi zaopiekować się młodziutką przedstawicielką swojego dziwacznego gatunku. To dziwna relacja, bowiem dziecko, jak to dziecko, zadaje mnóstwo pytań, Susan jednak nie zna na nie odpowiedzi. Jakby tego było mało, na Orchideę czekają poważne przeciwności losu: obława zorganizowana przez Lexa Luthora oraz szaleńcze napaści Carla. Perypetie kwiatowego duetu śledzi się z zainteresowaniem, kibicując protagonistce z całych sił.
Czarna Orchidea jest też ucztą dla wzroku. Dave KcKean odszedł od kreski do jakiej przyzwyczaili się czytelnicy "zwykłych" komiksów superbohaterskich. Rysownik bardzo zręcznie balansuje pomiędzy dwiema konwencjami: ilustracjami fotorealistycznymi i jakby baśniowymi. Pierwszy z wymienionych stylów znalazł zastosowanie podczas przedstawiania działań ze strony Lexa oraz Carla. Z kolei owe baśniowe kadry są domeną Susan i przywodzą na myśl wyobrażenie o śnie na jawie. Przenikanie się obu metod ilustratorskich zaowocowało fantastycznym efektem.
W komiksie znalazło się miejsce na materiały dodatkowe, chociaż nieco inne niż zwyczajowe plansze z okładkami czy grafikami koncepcyjnymi. Album wzbogacają rozmaite zapiski: projekty scenariusza, notatki czy korespondencja listowna. Wszystko oczywiście w języku angielskim, więc atrakcyjność suplementów zależy od stopnia znajomości języka.
Czy można polecić Czarną Orchideę? Nie tylko można, ale wręcz trzeba. Z jednej strony to bardzo udane rozwinięcie popularnego uniwersum, jednak pozostające na uboczu, dzięki czemu nie czuć przytłoczenia przez znane postacie. Z drugiej, to świetny samodzielny komiks o poszukiwaniu własnej tożsamości oraz o toksycznej miłości, z wyrazistymi bohaterami i znakomitą, miejscami baśniową narracją. Niby to komiks superbohaterski, ale jednak nie, to głęboko humanistyczna opowieść o sensie istnienia.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Dave McKean
Seria: Mistrzowie Komiksu
Wydawca: Egmont
Data wydania: 24 marca 2021
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 176
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328160378