Czak Norys versus Ojciec Dr. #2

Z półobrotu w samoobronie

Autor: Mateusz 'LawDog' Wiśniewski

Czak Norys versus Ojciec Dr. #2
Po medialnym szumie wokół pierwszego zeszytu serii Czak Norys versus Ojciec Dr. uczucia religijne setek tysięcy Polaków zostały obrażone, a autora komiksu dosięgła karząca ręka sprawiedliwości... Lecz teraz, niczym Feniks z popiółki, Dżony Mielony powraca! Jak mówią, scenariusz do dalszych przygód przesyłał nowemu rysownikowi, Dżekowi Stekowi, w grypsach. I choć kreska Steka łudząco przypomina dokonania Mielonego, trzeba przyznać, że pokolorowana przez niego okładka prezentuje zupełnie nową jakość. Feeria barw przyciąga czytelnika zupełnie tak, jak wieczorne audycje Ojca Dr ściągają przed radioodbiorniki spragnione duchowych uniesień emerytki.

Po nieudanej inwazji na Texas, udaremnionej przez bezkompromisowego, nie znającego pojęcia litości, Strażaka Teksasu, Ojciec Dr trafia do ciemnej piwnicy w chińskiej dzielnicy. To właśnie tam, pilnowany przez czarnoskórego pomagiera Strażaka, Grzesia, zmuszany jest do oglądania Teletubisiów. Wszyscy wiemy, że i one muszą kiedyś powiedzieć "pa, pa!", Ojca odbija więc ostatecznie Zakon Sióstr Jadących na Masę. "Tajm" mija, a Teksasowi znowu grozi niebezpieczeństwo. Sprawy zupełnie się komplikują, gdy do gry wchodzi pewien opalony rolnik... Czy i tym razem Norys wyjdzie z opałów obronnym półobrotem? Tego i jeszcze kilku innych śmiesznych rzeczy można dowiedzieć się z tej drugiej połowy zeszytu, której nie zdążyłem streścić.

Kolejne przygody Strażaka Teksasu trzymają poziom znany z części pierwszej. Mielony znowu nikogo nie oszczędza i rzuca (nomen omen) mięsem, w co popadnie. Po raz kolejny czeka nas też masa mordobicia. I sporo niezłych odzywek w dialogach. Są tacy, którzy w tym tytule nie widzą kompletnie nic - ja, w czasie czytania tego prostackiego paszkwilu, narażony byłem na częste ataki niewymuszonego śmiechu.

Od strony graficznej komiks prezentuje się. Czarno-szaro-białe rysunki Dżeka Steka nie różnią się właściwie od tych, które mieliśmy okazję oglądać w pierwszym starciu Czaka z Ojcem Dr. Choć potrafią wywołać uśmiech na twarzy czytelnika, nadal są niechlujne, choć na większości plansz jak najbardziej czytelne. Kuleje liternictwo - zdarza się, że nad niektórymi dymkami spędzić należy nieco więcej czasu. Jedyne, co martwi w przypadku tego tytułu (no, może poza dalszymi losami Czaka), to cena zeszytu. Pozostaje nadzieja, że nie będzie się ona podnosiła z zeszytu na zeszyt. Nie dostajemy przecież ani większej ilości stron, ani wielkiego plakatu w środku. Nawet małego plakaciku. Drastyczny wzrost ceny tłumaczyć można jedynie ciężką sytuacją materialną Mielonego.

Mam pewne obawy przed poleceniem drugiego zeszytu Czaka Norysa, bo nie chciałbym pisać następnej recenzji w grypsach. Ten tytuł powinien spodobać się tym, których śmieszy humor niewybredny, wulgarny, przyziemny, głupkowaty, krwawy i absurdalny. Fanom Norysa i miłośnikom historii alternatywnej. I pewnie jeszcze komuś by mógł.

Choć nie wróżę tworowi Mielonego zbyt długiej żywotności, warto kupić, póki jest. Dwa zeszyty Fury'ego albo jeden Czaka - ten trudny wybór należy do Was.