Kaptur i tasak Autor:
Jarosław 'beacon' Kopeć
Cyrkielnia nadaje z frontu walki o utrzymanie masońskiego panowania nad pozostającą pod kolejnymi rozbiorami Polską.
Zawiadywany przez Krzysztofa Tkaczyka – na co dzień dyrektora kreatywnego w pewnej agencji reklamowej, który wieczorami zapewne zakłada stożkowy kaptur i przerabia dzieci sąsiadów na macę – magazyn to przede wszystkim niezobowiązujący wygłup. Wygłup momentami nieprzyzwoicie wręcz śmieszny.
Kluczowym elementem pisma jest niewątpliwie historia o Strainie, którą w bardziej komercyjnych warunkach można by nazwać "promocyjną". Ale to nie ona jest najbardziej obrazoburcza i niepoprawna. Prym w tej dziedzinie wiodą wciśnięte tu i ówdzie paski czy fejkowe reklamy równie fejkowych towarów. Niby dostaje się lewicy i środowiskom homoseksualnym, ale tylko analfabeta nie wychwyci wszechobecnej ironii.
Komiksy, jak to w magazynach tego typu często bywa, są bardzo nierówne. Najbardziej godny uwagi jest Tomasz Minkiewicz, istna podpora Cyrkielni. Dwukrotnie prezentuje kreskę niepokojąco przypominającą dzieła niedawnego
komiksowego zabójcy, nawiązując do stylu z
Wyprawy na ciemną stronę słońca i pokazując przy okazji, po raz kolejny, że rysownik
Wilqa potrafi rysować nie tylko brzydko. Skojarzenie z Raczkowskim, zatykającym polską flagę na szczycie sztucznej kupy, jest całkiem uzasadnione.
Większość komiksów tonie w sztucznych, przeestetyzowanych dialogach. Inaczej jest w
Kiedy nikt nie patrzy Igora Baranko, który intryguje podjętym metafizycznym konceptem czy w
Dyrektorze Tomasza Minkiewicza, gdzie atmosfera jest zbliżona do tej w
Fargo braci Coen. Nie zabrakło nawet śniegu.
Graficzne wodotryski, rozkładówka Pornstar of the Month i głupkowata publicystyka to dobre dopełnienie prawdziwie hardkorowej Cyrkielni. Gdyby tylko wyrzucić z niej słabsze komiksy, byłaby wręcz znakomita. Ale i z nimi pozostaje całkiem ciekawa.